piątek, 23 września 2016

Gothic cz. I

Hej wszystkim. Jestem… Przed rozpoczęciem właściwego tematu dzisiejszego artykuliku, chciałem was przeprosić. Długo mnie nie było na blogu, tak długo że aż skończyła się moda na Pokemon GO które miało premierę po moim ostatnim wpisie, który również był o pokemonach. Co mogę powiedzieć na moje usprawiedliwienie? Chyba nic… Życie akurat na ten okres  sprawiło mi mnóstwo atrakcji, przy których było więcej zmartwień niż zabawy. Co za skutkowało właśnie moim brakiem aktywności i za to bardzo przepraszam.
Wracając już do odpowiedniej treści… Dziś kolejny sentymentalny tytuł dla mnie. Uwaga! (Przydały by się werble) Przed wami, Gothic. Tak… Coś pięknego … Uwielbiam tę gre, a właściwe całą serie, bo Gothic dorobił się  3 części (są osoby które uważają że  4, chodzi tu o „Arcania  Gothic” o tej grze kiedyś opowiem.) Tutaj jednak skupimy się na pierwszej części naszej kozackiej serii.
Znalezione obrazy dla zapytania Gothic
Źródło: www.gry-online.pl
Gothic jest rpg-iem czyli grą fabularną. Powstała  2001 roku przez studio „Piranha Bytes” i jestem przekonany że w zdaniu większości graczy ta gra zasługuje na miano klasyka.  Ogólnie  rzecz ujmując, chyba każdy kto siedzi w temacie gier zna Gothica. Gothic jest legendą, objawieniem, cudownym tworem niemieckich programistów i grafików. No jest po prostu WOW.  A tak na poważnie  to pewnie się przestraszycie… Gothic jest względnie starą grą i przy dzisiejszych produkcjach  typu „Wiedzmin 3” czy „Far Cry Primal” wyglądowo jest … brzydki.  No ale wtedy miał czym się pochwalić … a porównywanie  „Gothica” do „Wiedzmina  3” jest  jak parowozu do Pendolino. Nawet trafne porównanie bo Gothic też zrobił ogromną rewolucje.
Opowiem troszkę o fabule. Wcielamy się w postać  tzw. Bezimiennego… Tak przez wszystkie 3 części całej serii nie poznaliśmy imienia naszego bohatera. Będąc już Bezimiennym trafiamy do czegoś w rodzaju więzienia (taka magiczna bariera w kształcie kopuły przykrywająca sporą krainę  zwaną Górniczą Doliną)  Gdzieś  na początku naszej wspaniałej przygody dostajemy solidny cios  w cymbał, tracimy przytomność , po czym zaczyna się nasza przygoda… A zapomniałbym… gdzieś przed wykonaniem wyroku dostajemy jakąś tajemniczą przysyłkę od jakiegoś super tajemniczego maga i się zaczyna nasza tajemnicza opowieść. Nie chce wam zdradzać całej fabuły wiec tak w skrócie , zabijamy potworki od  jaszczurek zaczynając, po  Trolach kończąc. Robimy mnóstwo misji i ratujemy świat. A to wszystko doprawione ciągłym rozwojem naszej postaci i zmianą na coraz to lepszy ekwipunek.
Znalezione obrazy dla zapytania gothic 1
Co do samego rozwoju postaci. Tu mamy wybór następujący, możemy zostać wojownikiem i machać  wolnym, bardziej groźniejszym, dwuręcznym orężem, lub szybszym, jednoręcznym. Możemy być kimś w postaci łowczego. Przy takiej profesji posługujemy się łukiem. Ewentualnie będziemy bawić się czarami i zostaniemy groźnym magiem, miotając przy tym kulami ognia  na lewo i prawo.  Po za umiejętnościami klasowymi, rozwijać można jeszcze np. kowalstwo, alchemie, akrobatykę i umiejętności myśliwskie.. To wszystko gwarantuje nam swobodne tworzenie indywidualnego i niepowtarzalnego bohatera.  
Znalezione obrazy dla zapytania gothic 1
Źródło: www.gry-online.pl
Gothic jest świetną grą. Fabuła ciekawa, wciągająca i gwarantująca dobrą rozgrywkę. Satysfakcjonujący system rozwoju postaci to zasługa sporej różnorodności broni i zbroi, także ilość umiejętności dostępnych do rozwoju. System walki początkowo wydaje się być trudny, jednak z czasem rozgrywki uczymy się go, stawiając czoła następnym wyzwaniom.  Gra  jak najbardziej godna poświęcenia  uwagi. Polecam wszystkim.
Czas na ogłoszenia parafialne… Następną omawianą przeze mnie  grą będzie  kolejna część serii Gotchic . Chciałbym je wszystkie z osobna  wam przedstawić.  Jeżeli macie jakieś ciekawe pomysły na temat filozofii i chcieli byście znać moje zdanie, lub jesteście ciekawi co sądzę o konkretnej grze. Piszcie w komentarzach , chętnie zaspokoję waszą ciekawość. Pozdrawiam.
Spóźniony …    Ten Odgier  

niedziela, 18 września 2016

TOP ulubionych horrorów cz. II

Niedawno widzieliście pierwszą część mojej osobistej listy ulubionych horrorów i dreszczowców. Dziś przedstawiam Wam drugą część. 
Zapraszam ;)

***


1. "Milczenie owiec" reż. Jonathan Demme ("The Silence of the Lambs" - 1991)

Agentka FBI łączy siły z niezwykłym mordercą, Hannibalem Lecterem by dopaść ściganego przez władzę seryjnego zabójce, Buffalo Billa.

Owszem, nie jest to do końca horror, bardziej thriller. Jednakże tak niesamowita postać jak Hannibal Lecter, musiała się tu znaleźć. Dlaczego? To co robi z ludźmi jest bardziej przerażające niż jego czyny... fascynuje i intryguje.




2. "Martwica mózgu" reż. Peter Jackson ("Braindead" - 1992)

Nadopiekuńcza matka, Lionela zostaje ugryziona przez małposzczura, przez którego umiera na martwicę mózgu, jednak wraca do żywych jako zombie. 

Tak absurdalnego horroru i jednocześnie niesmacznego filmu grozy dawno nie widziałam (jeśli w ogóle). I w tym jego "urok".  P.S: Lepiej nie jeść w trakcie oglądania ;)






3. "Nienarodzony" reż. David S. Goyer ("Unborn" - 2009)

Casey musi stawić czoło nie tylko przeszłości swej rodziny, którą odkrywa, ale i klątwie, która nad nią ciąży. 

Opis, przypomina jeden z setek horrorów. Nic nie zwykłego, ale sama fabuła, była dla mnie miłym zaskoczeniem. Zaciekawił mnie wątek zainspirowany z żydowskiego folkloru, który bardzo lubię :)





4. "Ptaki" reż. Alfred Hitchcock ("The Birds" - 1963)

Małe miasteczko zostaje zaatakowane przez ptaki. Mieszkańcy nawet się nie spodziewają nadlatującego zagrożenia.

Klasyka. Pamiętam do tej pory gdy go po raz pierwszy oglądałam, jeszcze na kineskopowym telewizorze. I to sama późnym wieczorem! Byłam z siebie dumna, że oglądam horror sama w ciemnościach choć się ich piekielnie bałam. I dziś choć, nie przeraża widza, to sceneria i muzyka wywołują dreszcz na widok paniki jaka ogarnia tam ludzi.




5. "Szczęki" reż. Steven Spielberg ("Jaws" - 1975)


W wodach przy nadmorskiej miejscowości grasuje rekin ludojad. Szeryf, łowca rekinów oraz ichtiolog, wyruszają na polowanie.

Nie znam osoby, która nie oglądała "Szczęk". Po prostu nie znam. A melodia z filmu, do dziś gra mi w uszach. Bardzo lubię horroru z podgatunku Animal Attack, jednak moim numerem jeden jest "Jaws" i na razie nikt tego filmu nie pobił.




6. "Egzorcysta" reż. William Friedkin ("The Exorcist" - 1973)

Dwunastoletnia Regan, zostaje opętana przez samego diabła. Zdesperowana matka, zwraca się do egzorcysty o pomoc.

Ten film, do dziś jest przerażający. Rozwój kina nie zrobił z niego kiczowatego horroru dawnych lat. Wciąż straszy, a na dodatek był pierwszym horrorem nominowanym do Oscara (otrzymał dwie statuetki).



7. "Candyman" reż. Bernard Rose (1992)

Po uniwersytecie krąży legenda o niejakim Candymanie. Ciekawska studentka Helen, postanawia to sprawdzić.

Uwielbiam Urban Legend a więc już wiedziałam, że film przypadnie mi do gustu, jednak dwie inne rzeczy jeszcze sprawiły, że bardzo polubiłam ten horror. Pierwsza, to to, że piekielnie bałam się pszczół, os ect. co tylko dodawało emocji przy seansie, a o to w końcu chodzi. A druga to głos Tony'ego Todda... po prostu hipnotyzujący.




8. "Bez litości" reż. Steven R. Monroe ("I spit on your grave" - 2010) remake

Pisarka wyjeżdża do domku w lesie gdzie zostaje napadnięta i zgwałcona. Kobieta planuję krwawą zemstę na swoich oprawcach.

Brutalny i niesmaczny. Tak najczęściej opisuje się ten film. Lubię go za emocję i myśli, które wywołuje u chyba każdej kobiety. Nie kibicujemy bohaterce w realizowaniu swej zemsty, ale i przy każdym następnym morderstwie myślimy: "I dobrze mu tak!", "Dowal mu", "Zabij"... Jeśli oglądaliście ten horror, to mam pytanie. Ile razy te słowa przeszły wam przez głowę? 



9. "The Blair Witch Project" reż. Daniel Myrick, Eduardo Sanchez (1999)

Trójka studentów wyrusza w poszukiwania legendarnej wiedźmy z Blair. 

Jak dziś pamiętam gdy jeszcze chodziłam do podstawówki, brat i siostra pokazali mi ten horror i wkręcili, że jest to prawdziwa historia. Oczywiście mała, naiwna ja, uwierzyłam. Dzięki Michał, dzięki Justyna haha ;D Blair był nie tylko moim koszmarkiem z dzieciństwa, ale i filmem, który rozsławił podgatunek (dziś jeden z częściej kręconych) jakim jest Found Footage, czyli ta forma "paradokumentu". No i by zaimponować starszemu rodzeństwu sama coraz więcej horrorów zaczęłam oglądać, no i cóż, reszta sama się potoczyła. Od dzieciaka do horroromaniaka :D 

P.S: Co do kontynuacji. Mnie osobiście druga część Blair, w ogóle nie przypadła i jej nie polecam. Wiem, że w kinach obecnie gościmy trzecią część. Jestem ciekawa, czy tym razem będzie kasowy sukces jak z pierwszą częścią czy po prostu szambo (co się obecnie często zdarza z kontynuacjami i remake'ami sprzed lat).



10. "Noc oczyszczenia" reż. James DeMonaco ("The Purge" - 2013)

Nowy Rząd by zapanować nad rosnącą przestępczością, postanawia wprowadzić Czystkę, czyli jedną noc w roku, w którą wszystkie służby ratunkowe wstrzymują pracę a wszystkie zakazy prawne zostają zdjęte, nawet morderstwo.

Ten film zadaje nam jedno pytanie: "A co by było gdyby?" i przedstawia nam pomysł na niedaleką przyszłość, która moim zdaniem mogłaby się wydarzyć. Dość logicznie wytłumaczone przez panujące władzę historyjka, o tym że jak raz człowiek się "oczyści" z gniewu i frustracji to później będzie pięknie i spokojnie. No coś chyba poszło nie tak. To mi się podoba w tym filmie, że mimo iż jest to absurdalny i fikcyjny scenariusz, to jednak brzmi (niestety) dość realnie


Podsumowanie:
Takie listy wciąż się skracają, wydłużają i zmieniają jak w kalejdoskopie, ponieważ każdego indywidualny gust ewoluuje wraz z nowymi filmami. Ja na takiej dziś zakończę, przedstawiłam Wam moją obecną listę TOP20 ulubionych horrorów. A wy jakie macie ulubione koszmarki? ;) 

Kavka

wtorek, 13 września 2016

"Pandemia" - Jana Wagner

Przetrwaliśmy już atak żywych trupów oraz nuklearną zagładę. Teraz przyszła kolej na coś innego. Dzisiaj chciałabym wam pokazać książkę, która skromnie stała  na najniższej półce w księgarni. Jednak po jej  przeczytaniu stwierdzam ,że zasługuje ona na wiele więcej.
Naszą bohaterką jest kobieta o imieniu Anka. To z jej perspektywy poznajemy całą historię. W skrócie: jest krótko po ślubie, przeniosła się z mężem i synem na obrzeża miasta. Jest trochę odludkiem lecz rodzina jest dla niej najważniejsza. Wszystko zmienia się gdy stolica – Moskwa - zostaje zamknięta z powodu panującej choroby. Nikt nie może wjechać ani wyjechać z miasta. Rozpoczęto kwarantanne. Wkrótce przestały działać telefony, a później całkowicie odcięto dostawy prądu. Zero kontaktu z miastem.
Jednak to jeszcze nie koniec koszmaru. Nowy dom naszej bohaterki okazuje się niekoniecznie bezpiecznym miejscem. Niespodziewany gość – teść Anki -  namawia rodzinę do opuszczenia przytulnego gniazdka. Ich celem staje się mały domek zbudowany na wysepce na jeziorze blisko granicy z Finlandią. Jednak do ich grupy uciekinierów  przyłączają się sąsiedzi oraz była żona Sierioży i jego syn (Sierioża - obecny mąż Anki). Cała akcja zaczyna się w listopadzie, czyli warunki pogodowe o tej porze roku niekoniecznie sprzyjające podróży.
Ich podróż jest długa, pełna niebezpieczeństw. Niechętnie, ale zyskują nowych towarzyszy, np. psa :) Ostatecznie udaje im osiągnąć swój zamierzony cel. Są świadkami przerażających wydarzeń. Jak umierają miasta i w jaki sposób zostają potraktowani inni ludzie mieszkający na wsi . Nasza bohaterka jest panikarą. Nie dziwię się, jest to matka która chce ochronić swojego syna.  Zmaga się ze strachem przed zarażeniem, ale i z obecnością byłej żony ukochanego.
Najbardziej spodobało mi się sposób narracji, kreowania świata przedstawionego przez autorkę. Zbudowany klimat jest ponury, czasami pesymistyczny. Można poczuć ten chłód, zimno śniegu. Mój ulubiony obraz ludzi, co się z nimi dzieje w trudnych warunkach, ich zachowanie. Takie psychologiczne podejście. Natomiast przedstawieni bohaterowie są prawdziwi. Chodzi mi o to, że to zwykli ludzie, mający różne charaktery. Nie są pokazani jako super bohaterowie, niezniszczalni.
Według mnie ta książka jest jedną z lepszych jakie przeczytałam. Nie spotkałam się nigdy wcześniej tak przedstawioną historią. Mimo ponurego klimatu potrafi zainteresować.
Życzę miłego dnia,
DJ

czwartek, 8 września 2016

Perfekcja w każdym calu.



Znalezione obrazy dla zapytania koreańskie zwyczajeKorea Południowa.
Bardzo wiele osób sądzi, że to kraj niebezpieczny i lepiej nie zapuszczać się w tamte rejony. Ale dużo osób nie zdaje sobie, tak naprawdę sprawy, że mylą ją z Koreą Północną. Jest to mimo wszystko jeden z bezpieczniejszych krajów na świecie.
Mentalność człowieka różni się całkowicie od naszej. Przede wszystkim liczy się tam szacunek do drogiej osoby, widać to na każdym kroku.
Maj jest uznawany za miesiąc rodziny. Piątego maja jest obchodzony dzień dziecka. Rodzice prawią wtedy swoim małym pociechą prezenty, spędzają mile czas. Nie ważne ile dziecko ma lat. Do 21 roku życia normą jest wyprawianie urodzin przez rodziców. Punktem kulminacyjnym jest oczywiście tort oraz prezenty. Ósmego maja, więc tylko trzy dni później obchodzone jest święto rodziców. Dzieci mają okazję zrewanżować się za okazaną troskę oraz miłość w ten dzień. Charakter całego przyjęcia jest raczej domowy i przytulny. Niekiedy puszcza się dodatkowo zimne ognie, by świętowanie nabrało jeszcze więcej kolorów.

Kiedy jesteśmy zaproszeni do kogoś w gości, w dobrym geście widziane jest, jeżeli przyniesiesz ze sobą jakiś upominek. Może to być wino, kwiaty, słodycze. Taki gest na pewno postawi was w lepszym świetle. Oczywiście przed samym wejściem do salonu/korytarza/ganku należy zdjąć buty.
Kiedy znajdujesz się w roli gościa i idziesz do obcych ci ludzi, nie krępuj się oni najczęściej wiedzą już o tobie wszystkie najpotrzebniejsze informacje (jeżeli idziesz z kimś kogo tamta osoba zna). Nie wypada ci również przywitać się wymachiwaniem ręki. Powinieneś przywitać się z każdym z gości osobno i dodatkowo pokłonić się każdemu z osobna. Im osoba wyższa rangą lub jest starsza, ukłon powinien być głębszy. Jest to wyraz szacunku i mile widziany aspekt dla twojej osoby.

Nie 
powinieneś sam zasiadać do stołu. Gospodarz przed pojawieniem się gości sam ustala gdzie kto siedzi, więc powinieneś grzecznie poczekać aż twoje miejsce zostanie wskazane. Rozdawanie potraw zaczynamy od osób najstarszych, one też rozpoczynają spożywanie jedzenia pierwsze. 

Znalezione obrazy dla zapytania zabiegi estetyczne koreaJeżeli masz przyjemność pić alkohol z osobami starszymi, lub osobami które są wyższe rangą od ciebie (lekarz, polityk, inżynier) powinieneś podczas picia pochylić głowę lekko do boku, taki gest sprawi, że będziesz odbierany jako osoba dobrze wychowana i wiedząca jak zachowywać się w gronie osób obcych.

Koreańczycy mają manię na punkcie swojej osoby, narodu. Pragną za wszelką cenę być idealni we wszystkim. Dotyczy to nie tylko wyglądu, ale też z naukowego punktu widzenia. Większe miasta oraz te bardziej znane np. Seul, Pusan, Daegu i oczywiście cała masa innych są pokryte na ulicach salonami urody, kliniki urody estetycznej itp. Chirurgia plastyczna oraz drobne zabiegi estetyczne i usługi kosmetyczne są na porządku dziennym.

Na przykład BOTOKS można wykonać w każdym salonie na ulicy. Również bardzo popularny jest zabieg HanBang wykorzystujący elementy akupunktury, igły zawierają mezonić. Mają one stymulować organizm. LIFTING TWARZY również jest zabiegiem bardzo popularnym. Nie muszę chyba nikomu tłumaczyć, na czym on polega. 


Koreańczycy od samego początku edukacji, już na etapie przedszkola są zalewani falą cywilizacyjnej technologii. W przedszkolach można znaleźć nowoczesne zabawki, które reagują na nasz dotyk, potrafią rozmawiać z nami (nie mają wbudowanych zdań do powtarzania), wyrażają emocje. Taka forma edukacji pozwala dziecku obyć się ze sprzętem już na etapie pierwszych dni w szkole, pozwala mu to w przyszłości łatwiej poradzić sobie z technologią jaka spotka go w szkole podstawowej. Bowiem dzieci w szkołach podstawowych pracują na tabletach lub laptopach. Uczą się historii nie tak jak my...wkuwamy teksty na pamięć byle tylko dostać pozytywną ocenę. 
U nich nie ma metody 

"ZZZ - zakuć, zaliczyć, zapomnieć" Dzieci podczas lekcji historii co prawda zapoznają się z materiałem "na sucho", ale potem robią z tego filmy lub prezentacje. Oczywiście nie chcę nikogo obrażać, jeżeli lubisz ten przedmiot to super! Fanie, że czymś takim się interesujesz :) Koreańczycy wierzą, że osiągną sukces jeżeli zdobędą dobrą pracę, najczęściej nie idzie ona w parze z naszymi upodobaniami. Młodzież najczęściej kierowana jest przez rodziców, lub sami obierają kierunki dobrze płatne i wyższe rangą, by potem być osobą szanowaną. Dobrze zdana matura to priorytet, żeby dostać się na wymarzone studia, a potem je zdać jak najlepiej. Jeżeli nie uda ci się tego osiągnąć to w oczach innych możesz (ale nie musisz) być odbierany jako osoba niespełniająca wymagań, jesteś od razu inaczej odbierany. Dużo uczniów zapisuje się do dodatkowych szkół uzupełniających, które pozwalają opanować materiał od nowa i jeszcze raz dają sobie szansę na zdobycie lepszych wyników. Bardzo smutne jest to, że Koreańczycy uważają, że do szczęścia potrzebny jest im status. Młodzi ludzie często idą w pogoń za tłumem, nie patrząc na własne potrzeby. U nas mówi się "Żadna praca nie hańbi", tam jednak nie jest już tak samo..
Znalezione obrazy dla zapytania laptopy w szkole korea
                                                                         

Nie muszę chyba mówić, że dążenie do perfekcji jest bardzo trudne, i nikt tak naprawdę nie jest idealny i  nigdy nie będzie. Wiele osób w Korei Południowej nie potrafi się z tym pogodzić więc płacą najwyższą cenę, popełniają samobójstwa. W 2012 roku ponad 14 tys. osób w Korei popełniło samobójstwa.

MOJE ZDANIE: Polska jest krajem przepełnionym zawiścią i wrogim nastawieniem do każdego innego człowieka. Ile razy nie weszłabym na internet czytam fale hejtu jakie mnie i was pewnie też zalewają. Doprowadza mnie to do życiowych rozmyśleń na temat tego, jak człowiek może gotować człowiekowi takie piekło? Nie raz spotykam się z sytuacjami na ulicy, kiedy młodzież ma w poważaniu osoby starsze, kiedy dorośli nie traktują swoich dzieci lub zwierząt z należytym szacunkiem oraz troską. Jestem bardzo wyczulona w tych tematach, dlatego nie potrafię przejść obojętnie.
Ale do czego zmierzam...otóż z biegiem dni, lat nie potrafimy znaleźć czasu na spokojne myślenie, często nie dbamy o siebie, swoje zdrowie i samopoczucie.
 W Korei, żeby uświadomić człowiekowi jak ważne jest życie, dostępne są "Udawane Pogrzeby"
Są to kliniki, w których można umrzeć i odrodzić się na nowo. Podczas całego procesu sporządzamy testament, robione jest nasze zdjęcie by można było je postawić obok trumny, własnie jesteśmy sypani piachem i przybijani do trumny. Oczywiście cały proces jest bezpieczny. W trumnie znajdujemy się około dwudziestu minut, w tym czasie możemy pożegnać się z dotychczasowym życiem i rozpocząć nowy rozdział, a stary? Pozostanie zasypany głęboko w ziemi. Cała ta sytuacja na nam pozwolić uświadomić sobie jak ważne jest nasze życie. Że ma ono znacznie. Osobiście chciałabym przeżyć coś takiego, nie dlatego, że mam problemy sama ze sobą, ale  wydaje mi się to ciekawym doświadczeniem w życiu. Kiedy trumna otwiera się wychodzimy z niej jako nowo narodzeni i z takim nastawieniem wychodzimy z kliniki i układamy swoje życie raz jeszcze w lepszych barwach.


To wszystko na dziś. Mam nadzieję, że spodobał się wam artykuł, sprawozdanie? Sama nie wiem jak to określić, w każdym bądź razie liczę na to, że wypowiecie się w tej kwestii, jakie są wasze poglądy i jak ocenianie ludzkie życie.
Do napisania! ;)
                                                                                                                                         Ev.

sobota, 3 września 2016

Imieniny Piotrkowa cz.2 (Dżem - 10.07.2016)



Przyszedł czas, żeby dokończyć poprzednią recenzję. Każda impreza musi mieć gwiazdę wieczoru, a nią był wszystkim znany zespół… DŻEM!
Właśnie tak. Nasze miasto odwiedziła ta kultowa grupa. Na Placu Pofranciszkańskim zebrał się tłum ludzi. Wszyscy nie mogli doczekać się koncertu. Aż nagle… rozniósł się ryk motocykli eskortujących muzyków pod samą scenę. Niestety z placu nie dałam rady dostrzec widowiska, z resztą jak większość ludzi. Niedługo po tej chwili rozpoczął się koncert.
Muzycy zagrali długi koncert, ludzie się bawili, skakali, śpiewali… Sądzę jednak, że ci imprezowicze, którzy bawili się najlepiej, byli już w stanie mocno wskazującym, a do tego trzeba było dobrze pilnować torebek i portfeli, bo zdarzyło się spotkać obok siebie kilku niezbyt uprzejmych panów spoglądających kątem oka na nasze rzeczy.
Szczerze mówiąc, ciężko mi się wypowiedzieć pozytywnie na temat tego koncertu. Oczywiście muzycznie było wszystko na bardzo wysokim poziomie, bo czego innego spodziewać się po tak doświadczonych muzykach. Świetnie również było zobaczyć i zdobyć autografy Adama i Bena Otrębów oraz Jerzego Styczyńskiego. Czy także usłyszeć kilka lubianych utworów… ale czy było w tym coś jeszcze?
Znajomi komentowali, że zespół zagrał mało starych kawałków… Jeśli ktoś zna głębiej dyskografię Dżemu, wie, że podczas koncertu przeplatały się stare z nowymi utworami, nie mniej jednak nie usłyszałam tam szlagierów zespołu z czasów, kiedy Rysiek Riedel jeszcze żył. Byłam nieco zawiedziona. I z resztą nie tylko ja.
Mimo że koncert był naprawdę na poziomie, nie porwał ani mnie, ani większości publiczności. Było najzwyczajniej w świecie drętwo. Rozumiem, że muzycy mają swoje lata, odniosłam wrażenie, że na scenie wyglądali jak kukły woskowe.
Niezbyt sympatycznym zachowaniem ze strony Macieja Balcara było to, że tuż po koncercie zszedł ze sceny, wsiadł do prywatnego samochodu i odjechał. Jakby rozpłynął się w
powietrzu. Nie było to uprzejme dla wielu fanów, którzy czekali wytrwale przy barierkach, żeby tylko z nim chwilę porozmawiać, zrobić sobie wspólne zdjęcie, czy chociażby po prostu uścisnąć dłoń.
Nie był to koncert, który zaliczyłabym do grona najlepszych na jakich byłam…

Do następnego, kochani.
Kolejny koncert, o którym przeczytacie, był genialny.
Wasza Brownie ;)
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka