sobota, 22 grudnia 2018

Top 5 filmów świątecznych.


Witam Was kochani w ten zimowy wieczór, rozsiądźcie się wygodnie, weźcie swój ulubiony kubek z gorącą czekoladą i rozczytajcie się w tym poście. Zapraszam was do czytania i komentowania.

Chciałabym przedstawić wam moje ulubione filmy świąteczne, bez których nie wyobrażam sobie Świąt Bożego Narodzenia. Nie przedłużając, przejdźmy do rzeczy.


1. Kevin Sam w Domu.

Tego filmu raczej nikomu przedstawiać nie trzeba, jest tak oklepany (lecz dla mnie w pozytywnym tego słowa znaczeniu). Jak to się mówi bez Kevina nie ma świąt i ja jak najbardziej się z tym zgadzam. Główny bohater Kevin, pozostając samemu w domu bez rodziny próbuje ochronić swój dom przed kradzieżą dwóch opryszków. Małemu bohaterowi przychodzi raz z łatwością a raz z lekkim trudem przechytrzyć złodziei, zastawiając na nich pułapki. Jest to niesamowicie dobra komedia, która została pokochana przez tysiące ludzi na świecie. Wiadomo z czasem, kiedy tekst znasz już na pamięć odbiór filmu nie jest tak ekscytujący jak za pierwszym razem, aczkolwiek jest to film z gatunku tych, które można oglądać i oglądać, i nie znudzą Ci się.



2. Świąteczna Historia.

Święta Bożego Narodzenia jest to czas , który spędzamy w gronie rodzinnym, wręczamy sobie prezenty, ubieramy choinkę oraz lepimy bałwana. Głównie jednak tym priorytetem jest właśnie rodzina. Jest to czas gdy nasze życie może ulec zmianie w jednej chwili. O tym przekonuje się właśnie nasz bohater Robert. Zaślepiony rządzą pieniędzy był o krok od stracenia rodziny żony i córki. W ostatnim momencie w ferworze pracy znalazł czas na kupienie prezentu dla rodziny. W pewnym momencie spotyka Nathana, który również poszukuje prezentu dla swojej mamy. Jaką lekcję może dać dziecko facetowi który pochłonięty jest w materializmie i co ważniejsze, czy wykorzysta zdobytą wiedzę by na nowo zyskać w oczach swoich bliskich? Przekonajcie się sami.



3. 12 Świątecznych Randek.

Młoda Kate postanawia zmienić coś w swoim życiu i przerwać tę męczącą rutynę. Postanawia umówić się na randkę w ciemno, w Wigilię. Na miejscu spotyka przystojnego Milesa. Zainteresowanie ze strony mężczyzny jest niezwykle widoczne, jednak nasza bohaterka postanawia odrzucić go jednak na rzecz jej dawnej miłości. Niestety próba odzyskania faceta nie poszła po jej myśli. Pod koniec dnia zostaje cofnięta w czasie by naprawić swoje błędy, czy uda jej się to za pierwszym razem i czy w ogóle do tego dojdzie?



4. W Krzywym Zwierciadle: Witaj Święty Mikołaju.

Clark próbuje zorganizować jak najlepsze święta Bożego Narodzenia dla swojej rodziny, jednak jest to dla niego bardzo ciężkie z racji wiecznie prześladującego go pecha. A to za duża choinka, a to popalone lampki. Czy te święta dojdą do skutku i będą wreszcie udane?






5. Jak Przeżyć Święta.

Życie Drew mogłoby się wydawać, że jest usłane różami, młody milioner któremu niczego nie brakuje, co może być nie tak? Jednak nie posiada rodziny ani bliskich z którymi mógłby spędzać święta, więc na ten czas unika ludzi jak tylko może. Jednak ten rok będzie inny od poprzednich. Po poradzie psychiatry wyrusza do rodzinnego domu w którym wychowywał się za młodu. Jednak kiedy tam dobiera, okazuje się, że mieszka tam inna rodzina. Drew proponuje im, by za solidne wynagrodzenie udawali jego prawdziwą rodzinę na okres świąt. Czy ten pomysł okaże się trafiony i jaki finał będzie miała ta historia?



Ev.

sobota, 15 grudnia 2018

Paul McCartney

Zacznę od tego, że jestem niesamowicie szczęśliwa – zobaczyłam koncert Paula McCartneya już dwa razy w życiu! I nic mi tego szczęścia nie zakłóca, choć są istotne sprawy techniczne, które wpływają na całościowy ogląd i myślę, że powinnam o nich wspomnieć.



Koncert miał miejsc na Tauronie. Wchodzić można było od 18.30, co moim zdaniem było zdecydowanie zbyt późną godziną, ponieważ o 20:00, kiedy koncert powinien się zacząć, przed wejściami wciąż były kolejki, a ludzie ciągle powoli napływali do wnętrza obiektu.

Z nieco ponad półgodzinnym opóźnieniem Paul z zespołem wszedł na scenę i zaczęło się. A Hard Day’s Night rozniosło się po hali, ludzie zaczęli krzyczeć, piszczeć i śpiewać. Mi po kręgosłupie przebiegły ciarki. Utwór został wzbogacony o partie sekcji dętej, której nie mogłam w pierwszym momencie doszukać się na scenie. Słyszałam dęciaki, ale nie potrafiłam ich zlokalizować. Po chwili okazało się, że stali w jednym z wejść na boczny sektor trybun i stamtąd robili show.

Po również ciepło przyjemnym Save us, zagrali doskonale wszystkim znane Can’t Buy Me Love. Myślę, że nie tylko mi serce waliło wtedy jak oszalałe. Po kolejnych numerach w tym The Wings, Paula solo i The Beatles, zagrali singla z najnowszego krążka Egypt Station – Come On to Me. Nie ukrywam, że na to czekałam. Utwór na żywo okazał się być jeszcze bardziej fantastyczny i wdzięczny niż na płycie.

Przy utworze My Valentine McCartney jak na każdym koncercie zadedykował go swojej żonie, co moim zdaniem jest bardzo urocze, a żona dostaje taki prezent średnio dwa razy w tygodniu.

Następne wyczekiwane przeze mnie utwory to I’ve Just Seen a Face, From Me To You i Love Me Do. Szczerze mówiąc, nie pamiętam, czy coś wcześnie wywołało u mnie taką radość, jak te kawałki. Po ostatnim utworze, Paul wyszedł na brzeg sceny z gitarą, opowiedział o Lennonie i zaczął grać Blackbird, a kawałek sceny, na którym stał, zaczął powoli się podnosić. Później zagrał również cudowne Eleanor Rigb, Ob-La-Di Ob-La-Da, kawałek The Wings Band on the Run, Let It Be i Hay Jude. Przy ostatnim wszyscy tradycyjnie śpiewali „na na na nana na na”. Było również spektakularne Live and Let Die z pokazem pirotechnicznym i fajerwerkami, ale byłam nieco zawiedziona, że efekty te nie pachniały opalanym na denaturacie kurczakiem, tak jak miało to miejsce na koncercie w Pradze dwa lata temu. W międzyczasie usłyszeliśmy również utwór z nowej płyty Fuh You – moim zdaniem fantastyczny kawałek, który miałam ogromną nadzieję usłyszeć. I jeden z zaledwie dwóch zagranych na tym koncercie, jeśli się nie mylę, co nieco mnie zawiodło. Zagrali również utwór dla Georg’a Harrissona Something, który został kiedyś określony przez Franka Sinatre „najlepszą piosenką o miłości, jaką napisano”.

Bisy zaczęły się tradycyjnie. Najpierw Paul zaprosił na scenę dziewczynę, która przez cały koncert trzymała karton z napisem po angielsku „CZEKAŁAM 10 LAT, ŻEBYŚ MNIE PRZYTULIŁ”, żeby ją przytulić i dać autograf. Potem weszła para ze Słowenii, jeśli dobrze pamiętam, żeby się zaręczyć. Po tym McCartney powiedział, że to piosenka dla tych, którzy mają urodziny dzisiaj i kiedykolwiek w tym roku, co oznaczało utwór Birthday. Po piosenkach Sgt. Pepper's Lonely Hearts Club Band, Golden Slumbers, Carry That Weight i The End skończył się niemal trzygodzinny koncert.

Moje ogólne wrażenia są takie: Paul McCartney jest cudownym muzykiem, który mimo 76 lat, wciąż rozgrzewa publikę i łączy pokolenia. Dookoła siebie dostrzegłam kilkuletnie dzieci oraz staruszków. Do tego artysta próbował mówić sporo po polsku i całkiem nieźle mu to wychodziło. Muzycy współpracujący z nim są na scenie niesamowicie charyzmatycznymi ludźmi – potrafili zagrzewać publiczność jeszcze bardziej. Największym i, jak mi się wydaje, jedynym minusem było miejsce. Niskie tony perkusji były bardzo eksponowane w nowszych kawałkach i brzmiało to bardzo dobrze, wszystko było słychać świetnie. Natomiast w starych utworach doły były ewidentnie przytłumione, a góry bardziej wyraźne, co robiło duży pogłos. Kiedy weszli na scenę i zaczęli A Hadr Day’s Night zapanowała ogólna radość i podniecenie publiki, ale z perspektywy czasu uważam, że Tauron Arena zepsuła to totalnie.

Brownie

czwartek, 6 grudnia 2018

Wyścig po Oscary trwa


Pewnie wielu z Was spojrzy na ten post z nie małym zdziwieniem, bo przecież Oscary są dopiero w lutym. Tak, to fakt. Gala Oscarowa odbędzie się w tym roku w poniedziałek, 25 lutego. Same nominacje zostaną ogłoszone dopiero 22 stycznia. To skąd ten post? A no dlatego, że wyścig po nagrodę Akademii trwa, a teraz rywalizacja się zaognia z tygodnia na tydzień. 

Chociaż nominacje dopiero w styczniu, to właśnie teraz są kończone mniejsze festiwale, których nagrody podnoszą popularność a także rangę danej produkcji. Największymi jednak wyznacznikami  są festiwale m.in.: BAFTA, Satelity czy NYFCC. Od lat jednak, mówi się o tym, że to Złote Globy "przepowiadają" Oscary. Nie jest to wcale głupie stwierdzenie, za przykład może posłużyć "La la land" z 2016 roku w reżyserii Damiena Chazelle'a na Globach zdobył 7 statuetek a na nagrodach Akademii - 6. 

W tym roku można już wyróżnić pewne produkcje, które zapewne znajdą się na liście
nominowanych. Wśród tegorocznych filmów, wyróżnionych na festiwalach są: "Pierwszy Reformowany", "Faworyta", "Green Book", "Pierwszy Człowiek", "Eighth Grade", "Czarne Bractwo. BlacKkKlansman", "Maria, królowa Szkotów", "Roma", "Narodziny Gwiazdy", "Jeździec" czy "If Beale Street Could Talk".  


***

Wśród opinii publicznej, już od dłuższego czasu, krążą zarzuty wobec Akademii Filmowej, że wybierają produkcję, ze względów politycznych a niż artystycznych. Co wy na ten temat sądzicie? Uważacie że, faktycznie Oscary są upolitycznione? 



* P.S.: Na dole umieszczam listę nominowanych produkcji do Złotych Globów oraz Satelit na rok 2019.


 ZŁOTE GLOBY 2019

FILM DRAMATYCZNY
"Czarna Pantera"
"Czarne bractwo. BlacKkKlansman"
"Bohemian Rhapsody"
"If Beale Street Could Talk"
"Narodziny gwiazdy"
 
FILM KOMEDIOWY LUB MUSICAL
"Bajecznie bogaci Azjaci"
"Faworyta"
"Green Book"
"Mary Poppins powraca"
"Vice"

FILM ZAGRANICZNY
"Kafarnaum"
"Girl"
"Werk one Autor"
"Roma"
"Manbiki Kazoku"
 
FILM ANIMOWANY
"Iniemamocni 2"
"Wyspa psów"
"Mirai"
"Ralph Demolka w internecie"
"Spider-Man uniwersum"

REŻYSERIA
Bradley Cooper - "Narodziny gwiazdy"
Alfonso Cuarón - "Roma"
Peter Farrelly - "Green Book"
Spike Lee - "Czarne bractwo. BlacKkKlansman"
Adam McKay - "Vice"

SCENARIUSZ
"Roma"
"Faworyta"
"If Beale Street Could Talk"
"Vice"
"Green Book"

AKTORKA W FILMIE DRAMATYCZNYM
 Glenn Close - "Żona"
 Lady Gaga - "Narodziny gwiazdy"
 Nicole Kidman - "Destroyer"
 Melissa McCarthy - "Can You Ever Forgive Me?"
 Rosamund Pike - "A Private War"
 

AKTOR W FILMIE DRAMATYCZNYM
Bradley Cooper - "Narodziny gwiazdy"
Willem Dafoe - "At Eternity's Gate"
Lucas Hedges - "Wymazać siebie"
Rami Malek - "Bohemian Rhapsody"
John David Washington - "Czarne bractwo. BlacKkKlansman"

AKTORKA W KOMEDII LUB MUSICALU
Emily Blunt - "Mary Poppins powraca"
Olivia Colman - "Faworyta"
Elsie Fisher - "Eighth Grade"
Charlize Theron - "Tully"
Constance Wu - "Bajecznie bogaci Azjaci"

AKTOR W KOMEDII LUB MUSICALU
Christian Bale - "Vice"
Lin-Manuel Miranda - "Mary Poppins powraca"
Viggo Mortensen - "Green Book"
Robert Redford - "Gentleman z rewolwerem"
John C. Reilly - "Stan and Ollie"

AKTORKA DRUGOPLANOWA
 Amy Adams - "Vice"
 Claire Foy - "Pierwszy człowiek"
 Regina King - "If Beale Street Could Talk"
 Emma Stone - "Faworyta"
 Rachel Weisz - "Faworyta"

AKTOR DRUGOPLANOWY 

  Mahershala Ali - "Green Book"
 Timothee Chalamet - "Mój piękny sen"
 Adam Driver - "Czarne bractwo. BlackKklansman"
 Richard E. Grant - "Can You Ever Forgive Me?"
 Sam Rockwell - "Vice"

PIOSENKA
"All the Stars" - "Czarna Pantera"
"Girl in the Movies" - "Kluseczka"
"Requiem for a Private War" - "A Private War"
"Revelation" - "Wymazać siebie"
"Shallow" - "Narodziny gwiazdy"

MUZYKA
"Ciche miejsce"
"Wyspa psów"
"Czarna Pantera"
"Pierwszy człowiek"
"Mary Poppins powraca" 



SATELITY 2019

FILM - DUŻA PRODUKCJA
"Czarna Pantera"
"Pierwszy człowiek"
"Dziedzictwo. Hereditary"
"If Beale Street Could Talk"
"Maria, królowa Szkotów"
"Wdowy"

FILM - PRODUKCJA NIEZALEŻNA
"Czarne bractwo. BlacKkKlansman"
"Eighth Grade"
"Pierwszy reformowany"
"Zatrzyj ślady"
"Życie prywatne"
"A Private War"

KOMEDIA LUB MUSICAL
"Bajecznie bogaci Azjaci"
"Faworyta"
"Green Book"
"Mary Poppins powraca"
"Nico, 1988"
"Narodziny gwiazdy"

REŻYSERIA
Bradley Cooper – "Narodziny gwiazdy"
Alfonso Cuarón – "Roma"
Peter Farrelly – "Green Book"
Barry Jenkins – "If Beale Street Could Talk"
Yorgos Lanthimos – "Faworyta"
Spike Lee – "Czarne bractwo. BlacKkKlansman"

SCENARIUSZ ORYGINALNY
"Eighth Grade"
"Roma"
"Faworyta"
"Ciche miejsce"
"Pierwszy reformowany"
"Green Book"

SCENARIUSZ ADAPTOWANY
"Narodziny gwiazdy"
"Zatrzyj ślady"
"Can You Ever Forgive Me?"
"If Beale Street Could Talk"
"Śmierć Stalina"
"Czarne bractwo. BlacKkKlansman"

AKTORKA W FILMIE DRAMATYCZNYM
Yalitza Aparicio – "Roma"
Glenn Close – "Żona"
Viola Davis – "Wdowy"
Nicole Kidman – "Destroyer"
Melissa McCarthy – "Can You Ever Forgive Me?"
Rosamund Pike – "A Private War"

AKTOR W FILMIE DRAMATYCZNYM
Willem Dafoe – "At Eternity's Gate"
Ben Foster – "Zatrzyj ślady"
Ryan Gosling – "Pierwszy człowiek"
Ethan Hawke – "Pierwszy reformowany"
Lucas Hedges – "Wymazać siebie"
Robert Redford – "Gentleman z rewolwerem"

AKTORKA W KOMEDII LUB MUSICALU
Emily Blunt – "Mary Poppins powraca"
Olivia Colman – "Faworyta"
Trine Dyrholm – "Nico, 1988"
Elsie Fisher – "Eighth Grade"
Lady Gaga – "Narodziny gwiazdy"
Constance Wu – "Bajecznie bogaci Azjaci"

AKTOR W KOMEDII LUB MUSICALU
Bradley Cooper – "Narodziny gwiazdy"
Rami Malek – "Bohemian Rhapsody"
Lin-Manuel Miranda – "Mary Poppins powraca"
Viggo Mortensen – "Green Book"
Nick Robinson – "Twój Simon"
John David Washington – "Czarne bractwo. BlacKkKlansman"

AKTORKA DRUGOPLANOWA
Claire Foy – "Pierwszy człowiek"
Nicole Kidman – "Wymazać siebie"
Regina King – "If Beale Street Could Talk"
Margot Robbie – "Maria, królowa Szkotów"
Emma Stone – "Faworyta"
Rachel Weisz – "Faworyta"

AKTOR DRUGOPLANOWY
Mahershala Ali – "Green Book"
Timothée Chalamet – "Beautiful Boy"
Russell Crowe – "Wymazać siebie"
Adam Driver – "Czarne bractwo. BlacKkKlansman"
Sam Elliott – "Narodziny gwiazdy"
Richard E. Grant – "Can You Ever Forgive Me?"

FILM ZAGRANICZNY
"Cukiernik"
"Zimna wojna"
"Winni"
"Nie jestem czarownicą"
"Roma"
"Manbiki Kazoku"

FILM ANIMOWANY LUB HYBRYDOWY
"Iniemamocni 2"
"Wyspa psów"
"Liz to Aoi Tori"
"Mirai"
"Ralph Demolka w internecie"
"Ruben Brandt, kolekcjoner"

DOKUMENT
"Zbrodnia + kara"
"Free Solo"
"Jutro albo pojutrze"
"RBG"
"Bliscy nieznajomi"
"Won't You Be My Neighbor?"

MUZYKA
"Colette"
"Czarne bractwo. BlacKkKlansman"
"If Beale Street Could Talk"
"Bracia Sisters"
"Pierwszy człowiek"
"Wdowy"

PIOSENKA
"Czarna Pantera" - "All The Stars"
"Mary Poppins powraca" - "Can You Imagine That?"
"A Private War" - "Requiem for a Private War"
"Wymazać siebie" - "Revelation"
"Narodziny gwiazdy" - "Shallow"
"Twój Simon" - "Strawberries & Cigarettes"

ZDJĘCIA
"Roma"
"If Beale Street Could Talk"
"Narodziny gwiazdy"
"Faworyta"
"Czarna Pantera"
"Zimna wojna"
 


Kavka.

wtorek, 27 listopada 2018

The Dragon Prince




Jako wielka fanka smoków (Posiadam własną piłkę bezzębną aka. kulisty Szczerbatek z pluszu)  nie mogłam odpuścić sobie tej animacji. I wiem, obiecałam co innego ale moje huśtawki nastroju przeciągnęły mnie przez The Endo Of The F****** World, Smoczego księcia, Zaczarowanych, Lucyfera aż ugrzęzłam w rozpaczy i depresji na sezonie 7 Dextera. Więc na Patricka Melrose, czy (o losie) 13 Reasons 2 będziecie musieli poczekać.
Zabrałam się za ten artykuł najpierw, ponieważ ten serial wywołał u mnie miłe skojarzenia, ekscytację przed kolejnymi odcinkami i pewną nostalgię.  Poznajcie Smoczego Księcia ;)


The Dragon Prince miał swoją światową premierę 14 września 2018 roku, a w Polsce emitowany jest przez Netflix oczywiście. Liczy sobie całe 9 odcinków każdy po 26 minut. Dlaczego o tym wspominam? Bo nawet jeśli myślicie, że zmarnujecie swój czas to….ej to tylko 9 odcinków...jak Ci się nie spodoba po pierwszym to... daj szansę drugiemu, ale to nie zobowiązuje przecież. Well, to tylko 26 minut nic nie zaszkodzi obejrzeć kolejny. Szczerze, nie znam żadnej osoby, która zaczęła oglądać tą serię i porzuciła ją w połowie- nawet jeśli mówią o niej źle to zostali do samego końca ;) A to chyba o czymś świadczy.
Ah...a dlaczego klasyfikuję ją do mojej rubryki? To samo zrobiłabym z Avatarem ;) Po prostu, nie uważam je za anime.


Większość z Was słysząc ten tytuł niemal od razu dostała dwie sprzeczne informacje: “Robił go Aaron Ehasz ten od Avatara!” oraz “Ale ta animacja jest słaba”. Sprzeczne, prawda? Ale już tłumaczę.
Avatar the last Airbender jest relatywnie starą animacją- nie innowacyjną, ma wiele zalet, ale także kilka rzucających się w oczy wad, natomiast The Dragon Prince wprowadził pewne innowacje. Dlaczego postacie mają taki wyjątkowy styl? Ano ponieważ zastosowano w tym przypadku modele 3D wzbogacone o cel-shading- czyli zabieg podrysowania- imitujący animowane arty 2D. Dało to dość mierny efekt- wczesnej aczkolwiek zaawansowanej gry 3D, w której animacja sie zacina. Stąd wynikają pewne błędy rysunkowe, spore uproszczenie postaci i okrojenie detali jednak gdy mamy do czynienia z żywą i wartką akcją, dynamiczną walką, czy akcją w perspektywie animacja jest na najwyższym poziomie i odznacza się niezwykłą płynnością. Za to chylę czoła. I o ile mogę marudzić,że światło na postaciach jest nieruchome (zawsze trójkąt światła na policzku nieważne jak bardzo przemieści się postać)  to rysowane ledo ruchome widoki, pejzaże i wnętrza charakteryzuje niesamowity klimat- od światła do kolorytu. Uczta dla malarskiego oka. :)


Fabuła jest tutaj dosyć prosta, niemal jednoliniowa i od początku rusza z kopyta. Dostajemy rzeczowe i jasne wprowadzenie jak w grach typu RPG. Serial ma swoją własną mitologię opartą na magii, której głównymi źródłami są  Słońce, Księżyc, Gwiazdy, Ziemia, Niebo i Ocean. Jednak ohydni i podli ludzie znaleźli okrutne 7 źródło, czyli Czarną Magię- wykorzystującą esencję życiową magicznych stworzeń. Narodził się poważny konflikt w efekcie, którego cały świat stanął w obliczu wojny. Ludzie wygnani przez elfy i smoki pragnęli zemsty i zabili smoczego króla wykradając jego jajo- Smoczego Księcia i pozbyli się go raz na zawsze. Twórcy serii rzucają nas w kocioł- kiedy to Księżycowe Elfy przybywają z Xandii aby zabić ludzkiego króla i jego potomka oraz stawiają bohaterów przed licznymi dylematami moralnymi- kiedy to Rayla kwestionuje brutalność swojej rasy względem bezbronnych jednostek lub sens walki mimo odnalezienia żywego Księcia. Nie ważne, czy przez wzgląd na poprawność polityczną, czy cokolwiek innego wachlarz postaci jest tu imponujący- główny bohater Callum jest przybranym synem króla Harrowa( i jakoś tak wyszło, że magiem), który jest do bólu epicki i czarnoskóry, pierworodny syn króla książę Ezran to mały zmyślny chłopiec przejawiający w swoim zachowaniu iście królewską postawę oraz niesamowity rozsądek, bracia mimo nie spokrewnienia wzruszają widza swoim braterskim oddaniem. Balans do nich stanowi czarnomagijne rodzeństwo czyli Soren i Claudia- oddani ojcu (nadwornemu magowi/ czarnoksiężnikowi)  jakby zagubili samodzielne rozumowanie- okazują pełne wsparcie i szacunek dla jakże niegodziwe ojca (bo w końcu pragmatyzm, a cel uświęca środki).
Inną z bardzo oryginalnych postaci jest Amaya, czyli niema ciotka głównych bohaterów. Fantastycznie rozegrano tutaj jej komunikację, poprzez tłumacza i poprawny język migowy, mimo głębokiego rasistowskiego przekonania o tym jak złe są elfy i smoki jest to bardzo przyjazna dla widza postać.
W tym pierwszym sezonie bardzo dużo się dzieję, ale to dobrze! Postacie ewoluują i dojrzewają na naszych oczach wskazując na drzemiący w nich potencjał i powodując, że każdy kolejny odcinek pochłaniamy jak nasz ukochany sernik na babcinym stole. Plus, muzyka także została bardzo dobrze dobrana. Plus, świetnie dobrani voice aktorzy. :)


Wspomniałam na początku o pewnej nostalgii jaką we mnie wzbudziła ta produkcja- chcecie wiedzieć dlaczego? ( I tak nam powiesz odwodniona rybo | Well, oczywiście. ) Niemal każda z tych postaci przypominała mi mojego jakże ukochanego i najwspanialszego Dragon Age! Amaya w moich oczach była Cassandrą, Runaan Fenrisa, Claudia Morrigan, Soren Alistara albo Cullena, Rayla nie wiem dlaczego ale Serę. Pewnie macie inne odczucia, ale mnie zrobiło się cieplutko na serduszku i czułam się jeszcze mocniej zaangażowana emocjonalnie w tą produkcję *-*
Trochę mi szkoda tego, że te postacie są tak okrojone, ale to zostawia pole do popisu fanartowcom a do zacinającej się animacji można szybko przywyknąć. Może w drugim sezonie modele 3D będą równie dobre jak rysunki w Avatarze? A może nawet lepsze?  Naprawdę warto dać szansę The Dragon Prince ;)


~Sharky

środa, 21 listopada 2018

Kobiety w grach


Dzisiaj chciałbym poruszyć temat, który ostatnio mnie zainteresował przez wypowiedzi niektórych internautów. Artykuł będzie odnosił się do rozrywki komputerowej więc mam nadzieję, że Pani redaktor gdzieś go tam wciśnie ;) Tytułem wstępu chciałbym zaznaczyć, że artykuł odnosi się do moich osobistych przemyśleń i doświadczeń. Jeśli czytelnicy będą mieli inne to zapraszam do dyskusji w komentarzach.


Seksizm


Tak to ten temat weźmiemy dzisiaj na tapetę. Wiem, stąpam po grząskim gruncie pisząc to z pozycji osobnika płci męskiej chociaż bardziej patrząc na dzisiejsze trendy powinienem powiedzieć identyfikującego się jako osobnik płci męskiej chociaż i to jest nieprawda bo identyfikuje się jako buldożer :P bo mogę.


Najpierw zajmijmy się definicją seksizmu. Według wikipedii i tego co sami wiemy możemy się zgodzić, że seksizm to dyskryminowanie osób ze względu na ich płeć. No definicja poprawna jak w mordę strzelił.  Należy jednak wyróżnić jedną rzecz, a mianowicie seksizm akceptowany społecznie czyli na ten przykład podział toalet na damskie i męskie oraz na ten przykład wykluczanie aplikacji mężczyzn na stanowiska związane z kontaktem z dziećmi. To jest juz inna bajka o której mówić nie będę.

Jak dużo kobiet gra w gry?


Pozwoliłem sobie przejrzeć materiały odnośnie badania kondycji rynku gier w USA jak i Polsce. Z badań THEESA (Entertainment Software Association) przeprowadzonych na amerykańskim rynku gier wynika, że średnia wieku dla graczy kolejno grona męskiego i żeńskiego to 36 i 32 lata. Dane wyciągnięte z raportu dotyczącego kondycji polskiej branży gier zorganizowanego przez NCK (Narodowe Centrum Kultury) nie mówi nam jaki wiek przypada na mężczyzn i kobiety natomiast można zobaczyć stałą tendencję, że 32% graczy to wiek 25-34 lata. Czyli dane nie różnia się tak bardzo pomiędzy oboma rynkami.


Co jednak kiedy przyjrzymy się jak wiele kobiet jest graczami? Rynek amerykański to w 45% kobiety czyli można powiedzieć, że proporcje są zachowane. Natomiast według polskiego raportu statystyki są równe czyli po 50%. Ale ale hoola. Gracz graczowi nie równy. Nie mówię tutaj, że któraś z płci jest gorsza natomiast należy wprowadzić podział między casuali a hardcorowców. Już wyjaśniam na czym to polega.


Casual a Hardcorowiec


Zacznijmy od definicji hardcorowca. Są to gracze świadomi rynku, czyli orientują się na nim, sięgają świadomie po produkcje, są na bieżąco z nowinkami growymi jak i technologicznymi chociaż to drugie nie jest specjalnie obowiązkowe. Można grać nie wiedząc co ma komputer w bebechach ;P


Casual to osoba grająca w produkcje mobilne choć tu należy się sprostowanie. Coraz więcej wielkich firm wchodzi na rynek mobilny podrzucając nam nowe "ambitne" (Diablo, Command & Conquer, dziękuję teraz muszę iść wypłukać usta/umyć ręce bo czuję się brudny) gry. Z uwagi na lepsze osiągi naszych podręcznych kieszeniowych komputerków możemy spotkać porty starych gier przerobionych na wersje przenośne (FF VII, Baldury). Jednak większość rynku mobilnego to w dalszym ciągu mało angażujące klony candy crush lub innego bubble shootera. Do casuali dochodzą nam też gry z portali społecznościowych od nk (to jeszcze żyje?) do FB czyli po raz kolejny smutne klony farmowania czy innego znajdź 3 różnice.


Jak widzicie tzw. casuale to w mojej ocenie nie są pełnoprawni gracze. Bo czy 70 letnią babcię strzelającą kulkami lub grającą w pou można nazwać graczem? Można, ale przyrównując ją do 18 latka/ki którzy ogarniają cały rynek gier i śledzą wszelkie nowości jest to nieco krzywdzące dla ich hobby. Tak więc dalszy ciąg naszych spekulacji i odczytywania raportów nastawimy na Hardcorowców? Pasuje? Heh musi bo to ja tu siedzę i piszę ;P


Jak wiele jest graczek?


Jak już wyjaśniliśmy sobie to i owo to możemy przejść do dalszego studiowania raportów. Niestety amerykański raport nie podchodzi do badania tak jak polski więc nie możemy zobaczyć jak dużo hardcorowych graczek (w tym miejscu chciałbym zaznaczyć, że pisząc artykuły korzystam z google docsa i ten usilnie próbuje poprawić mi “graczek” na “graczy” i to jest seksizm drodzy państwo) znajduje się na amerykańskim rynku. W polsce natomiast sprawa wygląda następująco. Rynek gier mobilnych jest podzielony mniej więcej po równo tak jak w przypadku ogólnego poglądu na graczy. Sprawa jest dość prosta. Telefon zawsze mamy pod ręką i możemy pograć sobie te kilka minut kiedy jedzie tramwaj lub czekając w kolejce do fryzjera. Podobnie sprawa wygląda z rynkiem gier przeglądarkowych. Mężczyźni przegrywają (lub wygrywają zależy jak kto na to patrzy) w branży gier mediów społecznościowych, tam 57% graczy to kobiety. Jeśli przyjrzymy się jednak kto po powrocie do domu siada sobie do kompa lub rozkłada się na kanapie z padem w ręku sprawa wygląda inaczej. Na tej podstawie możemy zdefiniować, że polski rynek jest zdominowany przez męską część graczy gdyż 38% kobiet to graczki zasiadające do komputera co i tak nie wygląda źle w stosunku do rozkładania się z padem gdzie różnica jest jak stąd do Wąchocka czyli 19% graczy to płeć piękna. Na podstawie tego można wywnioskować, że statystyka graczy do graczek to nie jest to 50-50.  Choć cieszy mnie niezmiernie to, że stereotyp męskiego gracza coraz częściej odchodzi do lamusa.




Czy seksistowskim jest stwierdzenie, że większość graczy to mężczyźni? No nie! Statystyki mówią same za siebie i proszę mi tu ladacznicy z nauki nie robić. Dobra lecimy dalej bo czeka nas tu jeszcze trochę materiału.


W tyle pozostawmy już badania i skupmy się na tym co możemy doświadczyć w internetach. Przytoczę wam teraz moje doświadczenia z gier mmo jak i części mutli dodawanych do gier single chociaż coraz częściej to single jest dodawany do multi... kampania single w CoD... pamiętamy [*].


Rzucają się jak psy na mięso!


Niestety każdy obracający się w świecie gier był świadkiem takiej sytuacji. Strzelasz sobie spokojnie do przeciwników sprzedajesz kosę w plecy jakiemuś typowi i słyszysz na komunikacji głosowej wypowiadane żeńskim głosem "FOK", albo pisane na czacie "myślałam, że kryjecie mi plecy". No i się zaczyna parada orangutanów. UUUU dziewczyna! Zaczynają się wtedy różne docinki lub chamskie zachowania. Nie będę ich tu teraz przytaczał bo w takich sytuacjach wstyd mi, że nie mogę być buldożerem. No tak kobiety grają i to nie tylko te młode jak widać z poprzedniej części artykułu. Taka sytuacja niestety jest bardzo niezdrowa i jest ona kreowana przez stereotypowych graczy lub dzieci. Co należy robić? Raportować do administracji i zlewać pajaców bo w sumie przez internet nic nie można im zrobić, ale jednak można ;P. Nie ma to jak usłyszeć na pół województwa trzask pękającego dupska kiedy jakiś piwniczan lub gówniak dostaje bana na swoim wykoksanym koncie xXxDeWaStAtOr5000xXx. Mówię wam piękna sprawa. Niestety sytuacja ta ma też swoje drugie oblicze gdzie kobiety okazują się być tymi złymi.


Darmowe itemki


Oj nie raz się z tym spotkałem. Biegasz sobie po instancji już swoim wylevelowanym paladynem. Tłuczesz mobki bo jednak gold się przydaje i podchodzi do ciebie łucznik, elfka taka 10/10. Widać, że ktoś spędził kupę czasu w kreatorze postaci żeby dopracować ten avatar. No i zaczyna się gadka czy nie pomożesz. No co mam nie pomóc nowemu. To biegamy razem i tłuczemy mobki. W sumie fajnie bo zawsze można ryj do kogoś odezwać i jakoś tak człowiek czuje się częścią społeczeństwa. No ale piękny sen w końcu przeradza się w koszmar i zaczyna się ten okropny dialog
- Ej bo wiesz co potrzebuję przedmiotu XXX (jest bardzo drogi i ciężko żeby wypadł)
- No mam taki, ale miałem go sprzedać, Wiesz zawsze mogę zejść z ceny po znajomości.
- No ale ja nie mam na teraz, a on mi jest tak bardzo potrzebny, Ty ogarniasz tą grę i znasz się, no i masz taką silną postać. (festiwal słodzenia)
- Emm no dobra masz rację. Proszę bardzo!
- Dziękuję jesteś kochany!
Tum dum dum! Właśnie synek dałeś się wy....wyczyścić z pieniędzy i czasu jaki poświęciłeś żeby zdobyć ten przedmiot. Takie sytuacje zdarzają się nagminnie we wszystkich grach. Niestety panowie my też nie jesteśmy bez winy. Dajemy się robić tak w konia to i nas wykorzystują bo w sumie dla piwniczaka takie słowa z ust kobiet... ale czy napewno? Kto mieczem wojuje od miecza może się skaleczyć czy jakoś tak. Znam kilku takich delikwentów co to robią sobie, żeńskie postacie i podają się za kobiety wyłudzając rzeczy od bogu ducha winnych ludzi. Na przestrogę przytoczę wam pewną anegdotę. Swego czasu był sobie ziomek i grał w mmo postacią żeńską. Poznał w nim kobietę. Tak fajnie im się rozmawiało i w ogóle. W rozmowie wyszło, że poznana przez ziomeczka jest homoseksualistką. No to co zrobił ziomeczek? JA TEŻ! No i tak sobie pisali jak to w internecie pisali sobie różne takie tam rzeczy. No i nadeszła wiekopomna chwila, mieli się spotkać. Ziomek mocno się stresował, że dziewczyna go odrzuci bo ją okłamał, ale postanowił chycić byka za rogi i postawił wszystko na jedna kartę. Jakie było zdziwienie gdy z lesbijskiego związku z mmo wyszedł gejowski związek w świecie realnym. Panowie nie mogli sobie spojrzeć w twarz. Wyobraźcie sobie kilka miesięcy uprawiania stosunków pisanych z facetem. Niech to będzie dla was przestroga bo w internecie żodyn nie wiem żem pies. Żodyn!



Gram ale się wstydzę


Trafiłem kiedyś na takie zachowanie ze strony Pań. Pisałem sobie z jedną z koleżanek ze szkoły i rozmowa zeszła na gry. Napisałem, że teraz średnio mogę pisać bo idę grać w szachy. Powiedziała, że spoko to ona pójdzie pograć w CoDa z dopiskiem "tylko proszę nie mówi nikomu". Zbity z pantałyku powiedziałem, że ok no bo co innego miałem powiedzieć. Poczułem się jakby ktoś mi wyznał jakąś straszną tajemnicę w stylu "ej trzymam trupa w piwnicy". Takie zachowanie ze strony kobiet niestety wzmaga amebowość części męskiej rasy. Drogie Panie nie ma się czego wstydzić! Granie to nie zwłoki w szafie. To nie wstyd mówić o swoim hobby, a musicie mi uwierzyć (i badaniom też) większość męskiej części graczy to osoby dorosłe i nie będą jak ta małoletnia banda orangutanów. Dlatego zachęcam was do udzielania się na forach i wyrażania się na temat swojej pasji.


Seksistowskie gry?


Tutaj temat jest nieco bardziej stabilniejszy. Z biegiem lat w coraz większej ilości gier można zobaczyć silne postacie żeńskie, ale warto zwrócić uwagę, że to nie tylko w świecie gier. Ogólnie media coraz bardziej się zmieniają i już nie zobaczymy biednej Sary Connor z pierwszego terminatora tylko SARE CONNOR badassa jakich mało. Nawet te pierwsze kobiety ze świata gier przechodzą metamorfozy. Nie wierzycie? Zobaczcie Larę Croft z pierwszego Tomb Raidera a tą z ostatniego. Jest różnica nie? Gry dają nam możliwość jaką płcią chcemy grać i coraz częściej rozgrywka kobietą jest bardziej interesująca. Mi jako buldożerowi to tam nie przeszkadza. Bardzo dobrze że kobitki to mocne charaktery i potrafią kopać dupska.


Niestety jeszcze ten seksizm jest widoczny w niektórych grach mmo. Różnica między pancerzami postaci damskiej i męskiej jest kolosalna jeśli chodzi o zakrywane części ciałą. Warto tutaj zaznaczyć, że takie obrazy pojawiają się w większości produkcji azjatyckich. Oczywiście odeszliśmy już od tego gdzie pełna płyta to stringi i naklejki na sutki, ale dalej widać różnice. Choć muszę przyznać, że wszystko zmierza w dobrą stronę.


Słowem podsumowania gry przestają być seksistowskie z roku na rok. Mam nadzieję, że uda się w końcu osiągnąć ten złoty środek gdzie wszyscy będą zadowoleni. Chociaż jak to mawiał klasyk jak się nie obrócisz to i tak z tyłu dupa więc zawsze znajdzie się jakaś miernota co to jej nie będzie pasowało. Jeśli chodzi o środowisko graczy tutaj trzeba zwyczajnie uważać i reagować by zniwelować szkodliwe działania i to nie tylko w stronę kobiet. Jeśli natomiast interesuje was zapoznanie się z pełnymi badaniami to feel free oto linki
https://www.nck.pl/badania/raporty/raport-kondycja-polskiej-branzy-gier-17
http://www.theesa.com/wp-content/uploads/2018/05/EF2018_FINAL.pdf


wtorek, 13 listopada 2018

Leski w Starym Klasztorze


Tak właśnie, w Starym Klasztorze. Wywołało to u mnie niemałe zdziwienie. Wszystkie koncerty na jakich tam byłam, odbywały się na Sali Gotyckiej. A tu niespodzianka.

Pracownicy lokalu zaprosili gości do klimatycznej, oświetlonej ciepłym światłem lamp ze starymi abażurami Sali z barem. Publiczność rozsiadła się na masywnych starych krzesłach przy drewnianych równie starych stołach przed mini sceną, na której roiło się już od instrumentów, odsłuchów i licznych kabli.

Za każdym razem, kiedy tam jestem w tym lokalem jestem tak samo urzeczona wystrojem. Drewniany bar, masa komód i półek z książkami fajne koresponduje z gotyckim sklepieniem krzyżowym.

Ale wracając do koncertu. Na scenę wyszedł zespół i zabrał mnie w emocjonalną podróż po tej części miłości, która następuje po tym, jak opadnie kurz. „Skąd ten wir”, ”Skóra”, „Pocisk”, „Cukier”, „Bejrut” i inne utwory płynęły, zalewając przestrzeń ciepłymi i głęboko emocjonującymi dźwiękami. Teksty o tym etapie związku, który następuje po spędzonych razem latach poruszały do głębi w zestawieniu z delikatnymi brzmieniami gitary leskiego i elektronicznymi dodatkami. Te ostatnie chyba najbardziej fascynują mnie w „Bejrucie”, „Cukrze” i moim ulubionym utworze „Wszystko co kocham”. Są niepokojące. A na koncercie, słuchając muzyki Leskiego na żywo, wrażenie pogłębiło się kolosalnie i miażdżyło.





Przed czwartym utworem Leski zaprosił na scenę obecną na koncercie Natalię Grosiak, wokalistkę Mikromusic. Wykonali razem tytułowy utwór krążka – „Miłość. Strona B”. Wybrzmiało to fantastycznie. Wciąż, kiedy to wspominam, mam ciarki na ramionach.

Pomiędzy nowymi utworami, muzycy wykonali również kilka kawałków ze „Splotu” w nieco odświeżonych aranżacjach. Te również wypadły fantastycznie. Nie ukrywam, że miałam nadzieję usłyszeć „Od rac”, „Lubię takie gry” i „Kosmonautę”.

Na bis poleciał uwielbiany przez wielu fanów Leskiego „Polaroid”. Muzycy nie ukrywali niechęci do wykonania tego utworu, ze względu na kameralną przestrzeń lokalu – nie byli w stanie się słyszeć, choć odsłuchy mieli odkręcone możliwie najmocniej. Kawałek mimo to wyszedł fantastycznie.

Ogółem był to przepiękny koncert. Z całą pewnością pójdę na Leskiego jeszcze raz, kiedy tylko będę miała taką okazję. Wam również polecam. Zwłaszcza, jeśli taki będzie odbywał się w kameralnych warunkach. Uważam, że Leskiego tylko tak powinno się słuchać, ponieważ takich warunkach najlepiej odbiera się tak wrażliwą muzykę.

Brownie

środa, 7 listopada 2018

Obon - Święto Zmarłych w Japonii


Obon, czyli Święto Zmarłych dusz to niezwykle ważne wydarzenie w Japonii. Japończycy słyną z wielkiego przywiązania do swoich członków rodziny, bliskich i przyjaciół. Po ich śmierci Japończycy starają się okazać im należyty szacunek i okazać swoją tęsknotę za nimi.

Święto Zmarłych w Japonii bywa również nazywane Festiwalem Latarni a to wszystko przez jasne lampiony chōchin. Tradycyjnie dzień ten przypadał na piętnasty dzień siódmego miesiąca, jednak teraz w różnych regionach Japonii Obon obchodzony jest w innych dniach.
W Japonii obchody Festiwalu Latarni trwają trzy dni i nie est to święto wolne od pracy, jednak duża część Japończyków otrzymuje urolopy by w te dni mogli cieszyć się czasem spędzonym z rodziną i zmarłymi. 
W Japonii wierzy się, że w ten dzień dusze zmarłych unoszą się z zaświatów i wędrują do swoich bliskich okazując im miłość.  Tradycyjnie duchy dzieli się na trzy grupy: dusze zmarłych przodków, nowe duchy oraz dusze osób zmarłych nagle i głodne duchy gaki. Uważano, że duchy gaki są w stanie przyjąć pokarm tylko od mnichów, więc tego dnia dużo Japończyków, przynosi część swoich darów właśnie do najbliższych świątyń by mogły się nasycić. W czasie święta, Japończycy sprzątają groby zmarłych oraz zostawiają ofiary, składające się z ryżu, lub owoców na specjalnych ołtarzach. Często również bliscy proszą mnicha aby zmówił sutry za dusze przodków.

Pierwszego dnia Japończycy zapalają lampiony na grobach, prosząc i zapraszając zmarłych by wróciły do domu. Bardzo często można zauważyć też dużą liczę lampionów przed domami, ma to za zadanie wskazania dokładnej drogi duszy osoby zmarłej. Trzeciego dnia cała rodzina bierze ze sobą kolejne lampiony z napisanym rodowym nazwiskiem i rusza z powrotem na cmentarz, jest to tradycja odprowadzenia duszy zmarłego na grób.
                                     
W tym okresie można również podziwiać specjalne tańce Bon Odori. Taniec ten charakteryzował się wesołą muzyką, radością na twarzach osób tańczących. Okazywano wtedy szacunek dla zmarłych, poprzez ruchy można odczytać, że jest to pewnego rodzaju powitanie, dla dusz "właściwych", a jednocześnie odgonienie złych duchów. Taniec wykonuje się w miejscach gdzie uważa się, że jest najcieńsza linia między światem żywych i umarłych. Taniec ten tańczy się w grupach by pokazać, że cała społeczność oczekuje na bliskich. Tańczy się go w grupie jednak, każdy osobno. W dowolnym momencie każdy może się przyłączyć. 

Na zakończenie, trzeciego dnia odbywa się festiwal Gozan no okuribi. W dosłownym tłumaczeniu ozanacz to "pożegnalne ognie na pięciu górach". Podczas tej uroczystości na pięciu wzgórzach ootaczających Kioto zapalają się ogniska. Ma to za zadanie ukazanie zmarłym drogi powrotnej w zaświaty. Kolejność zapalanych płomieni nie jest przypadkowa. "Pierwsze ogniska pojawiają się na wzgórzu Higashiyama i układają się w chiński znak „dai” 大 oznaczający „duży” lub „wspaniały”. Następnie widoczne stają się znaki „myō” 妙 oraz „” 法 symbolizujące razem „cudowne nauczania Buddy” i chociaż zapalają się na dwóch różnych wzgórzach (Mandoro oraz Daikokuten), traktowane są jako całość (a więc jako jedna góra). Dalej, na wzgórzu Funa Nishigamo, pojawia się kształt łodzi, na górze Okita kolejny znak „dai” 大 oraz kształt bramy torii na wzgórzu Mandara." 


                                                                                                                                  Ev.

niedziela, 21 października 2018

Wiedźmin - koniec memów

Ciąg dalszy wiadomości z królestw północy. Wiele się wyjaśniło, lecz tak samo ciągle wiele jest niepowiedziane. Znamy już część obsady i co rusz poznajemy dalszą w wiadomościach mniej lub bardziej prawdopodobnych. Co do samych aktorów i ich umiejętności nie będę się wypowiadał. Ani nie jestem kompetentny, ani nie znam ich dorobku. Showrunerce Lauren Schmidt Hissrich zarzucano, że chyba cały piniondz jaki mieli poszedł na Cavilla i muszą teraz rzeźbić . Jej riposta bardzo przypadła mi do gustu, a mianowicie parafrazując ci znani dzisiaj też kiedyś byli nieznani ;P. No ale ale konkrety!

Obsada którą mamy i jest pewna:

Henry Cavill jako Geralt z Rivii, czyli to co było wiadome.






Freya Allan jako Ciri, księżniczka Cintry Moment, moment… Ciri jest białą brytyjką. W sumie kogo to obchodzi :P ważne, że z designu trzyma się pierwowzoru. Przynajmniej  ja tak wyobrażałem sobie młodą Ciri. Po lekkiej fanowskiej charakteryzacji w PS wygląda już kompletnie idealnie :D


 Anya Chalotra jako Yennefer. Hmmm co do wyglądu samej aktorki to nie mogę się przyczepić. Bardzo odpowiadał mi wizerunek Yennefer z gier, a tutaj chyba można będzie 

*


Björn Hlynur Haraldsson jako Rycerz Eist  Cóż Eist specjalnie nie zapadł mi w pamięć podczas czytania książki i jako takiego wyobrażenia o nim nie mam, lecz pochodzenie Bjorna może przydać się podczas odgrywania jarla wysp Skellige oraz męża Calanthe.



 


 Mimi Ndiweni - Fringilla czyli pierwsza “niezgodność” z grą i o ile dobrze pamiętam z książką. Czy komuś to przeszkadza? Nie widziałem. Czy komuś to boostuje morale? No też nie widziałem. ¯\_(ツ)_/¯ Niesłyszałem narodowego cebulackiego trzasku dupy na pół europy więc chyba jednak liczą się umiejętności aktorskie :P


Millie Brady - Renfri kto nie wie lub nie pamięta to Renfi tudzież Dzierzba to ta mordercza księżniczka. Dzięki wyrżnięciu w pień jej i jej kompanów Geralt otrzymał przydomek Rzeźnik z Blaviken. Nie wiem dlaczego, ale coś z tyłu głowy mówi mi, że Pani Millie poradzi sobie z tą rolą.



Therica Wilson-Read - Sabrina chyba na prawdę muszę przypomnieć sobie sagę :p Tak wiem, że rzeczona Sabrina zasiadała w Loży Czarodziejek jednak słysząc Sabrina Czarodziejka tudzież czarownica bardziej zapala się lampka w stosunku do serialu z lat 96-03 :D

MyAnna Buring - Tissaia cytujac wiedźmińską wiki “Tissaia de Vries była wysoką kobietą o ostrych rysach twarzy. Miała ciemne, gładko uczesane włosy, błyszczące oczy i wąskie wargi.“ cóż widać szukali dobrego odwzorowanie to i znaleźli :D


 Jodhi May - Królowa Calanthe czas na największego, żeńskiego złodupca (badassa). Przy niej Lwiątko z Cintry to nadaje się na przecier pomidorowy. Aczkolwiek muszę przyznać, że w stosunku do naszego serialowego odpowiednika to no różnicę widać jak przy pierwszej i ostatniej cioci May Spider-mana.

Adam Levy - Myszowór druidy druidy. Doradzca jarla skellige, nadworny czarodziej w Cintrze i nauczyciel Pavetty. Nie za wiele mam o nim od powiedzenia to i mówić nie będę.

*

W większości mało znana obsada wiedźmina może i mam nadzieje spłata nam niemałą niespodziankę i zaskoczy nas dobrą grą aktorską i oddaniem postaci. Pamiętajcie jednak różnicę między ekranizacją i adaptacją to i wściekać się za bardzo nie można. Jeśli nie wiecie jaka to różnica to zapraszam do odrobienia pracy domowej :D Czekamy na dalsze newsy.

*

Kolejna wiadomość wielce mocno życzeniowa, a dotyczy ona Jaskra. Może trochę nadinterpretując tweety showrunerki Lin-Manuel Miranda mógłby zająć miejsce naczelnego barda. Jest to wybór jak dla mnie najlepsiejszy z najlepszych. Primo z ryja całkiem Jaskier no przynajmniej lepszy niż ten nasz polski  Ja tam Zamachowskiego szanuje, ale na dandysa i lovelasa to on mi nie pasuje. Nie te lata Panie Zamachowski.
 
No dobra, ale nie samym designem facjaty człowiek żyje. Pan Miranda jest również muzykiem i to wielokrotnie nagradzanym. Co może być lepszego niż aktor i muzyk grający barda?! Mam nadzieję, że to nie tylko płonne nadzieje, lecz prawda która wypłynęła sobie przypadkiem.
to osiągnąć próbując podlizać się graczom lub całkowicie nas zaskoczyć.

Fluffy
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka