poniedziałek, 12 grudnia 2016

Scream

Let me tell ya about Murderville. (SPOILER ALERT)


Witajcie miłośnicy krwawych serii. Dzisiaj mam dla Was slasherowy serial bazujący na  serii “Scream” Westa Cravena.
“Scream” Jilla Blotevogel’a to amerykański dramato-horror, którego premiera przypadła na czerwiec 2015 roku. Jestem na świeżo po obejrzeniu obydwu sezonów, które wyemitowano na Netflixie więc od razu przepraszam za chaotyczny sposób pisania i sporo spoilerów. Będzie to bardziej subiektywna recenzja/ opinia niż próba zachęcenia do obejrzenia.
Pierwszy sezon pokazuje nam, że pomimo przeminięcia już w latach 90-tych mody na slashery można zrobić je dobrze. Grupka znajomych, obecność Final Girl oraz seryjnego mordercy krzyczą do Nas “ Hej to kolejny kiczowaty horror, daj sobie spokój”, jednak wolałam sama się przekonać.  Wiecie co? Było warto!

Pozwólcie, że opowiem Wam o  Murderville, gdyż tak wszyscy zaczynają nazywać Lakewood- miejscowość nad, którą ciąży fatum Brandona Jamesa. Miasteczko to skrywa wiele tajemnic, tak samo mieszkańcy. Historia Brandona Jamesa- potwora, który zamordował z zimną krwią kilku nastolatków nie daje o sobie zapomnieć.
Grupa znajomych: Emma Duval, Audrey Jensen, Noah Forester, Brooke Maddox, Will Belmont, Jake Fitzgerald, Tyler O’Neill, Nina Patterson, a później Kieran Wilcox zmagają się z okropnymi wydarzeniami jakie mają miejsce w Lakewood. Najpierw ginie Nina i szalona gra z życiem i śmiercią ma swój początek. Główna bohaterka oraz Final Girl Emma nękana jest przez seryjnego mordercę w masce Brandona Jamesa.
Tutaj wszystkie slasherowe zasady są ośmieszane, a nawet celowo wprowadzane przez mordercę, głównie ze względu na fana horrorów Noah, który próbuje przewidywać jego ruchy na podstawie starych i nowych horrorów.
Bardzo przypadło mi do gustu rozgrywanie akcji w XXI wieku i na jego miarę. Nowe sposoby nękania ofiar poprzez: cyberprzemoc, creepy gify, szantaż, hakerstwo i robienie sobie selfie ze zwłokami w wykonaniu mordercy to jest coś! Mistrzowska manipulacja ludźmi i ich uczuciami jest również godna pogratulowania. Spodziewaj się niespodziewanego, mordercą wcale nie jest osoba na, którą wskazują dowody, obsesja czy brak alibi. O to właśnie chodzi mordercy.
Sezon pierwszy w pewien sposób polega na pokazaniu Emmie, że wszyscy dookoła kłamią: przyjaciele, chłopak, a nawet własna matka. “
Nie ufaj, nie wybaczaj, oni i tak cię zdradzą. Poznaj historię Brandona Jamesa, zapytaj matki o czym ci nie mówi. To ciekawa historia. Pozwól, że cię oprowadzę.”
I tak Emma traci bliskich, przestaje im ufać, dokopuje się do tajemnicy matki- była w ciąży z Brandonem i oddała dziecko. Nie wiedziała, że ktoś wezwie policję i zastrzelą go na pomoście. Teraz nie żyje, a ktoś morduje w jego imieniu. A może nie?
Sezon pierwszy kończy się niesamowitym final’em, na prawdę zaskakuje. Mając świadomość, że Twój ulubiony bohater jest w wielkich tarapatach, bo mógł pomagać mordercy, nie powstrzymasz się od pożarcia drugiego sezonu w ciągu jednego dnia. Tak właśnie miałam i nie żałuję.

Sezon drugi (SPOILER ALERT)
Pracując w kinie Audrey zaczyna dostawać dziwne sms-y od kogoś kto wie o jej tajemnicy. Emma wraca z terapii psychiatrycznej PTSD po tym jak widziała śmierć swojego chłopaka Willa. Wszystko dookoła udaje, że nic się tutaj nie wydarzyło, para nastolatków robi prank Audrey udając mordercę, co kończy się dźgnięciem przez nią nożem napastnika-żartownisia.
Po Piper podcastem natomiast zajął się Noah- prowadzi “Kostnicę”, robi wywiady z “Szóstką z Lakewood”.
Tym razem morderca skupia całą swoją uwagę na Audrey i Emmie, krzywdzi ich przyjaźń. Nie pozwala Audrey wyznać Emmie prawdy, bo sam chce ją ujawnić w odpowiednim czasie. W drugim sezonie bardziej podoba mu się ta zabawa. Robi z Emmy wariatkę- wszyscy podejrzewają ją o psychozę, a później o zbiorową psychozę z Audrey, które w oczach mieszkańców zostają najbardziej podejrzanymi o wszystkie zbrodnie.
W mieście pojawia się kilka nowych i bardzo ciekawych postaci: Eli- brat Kierana oraz Stavo- syn nowego szeryfa. Oboje są podejrzanymi charakterami: jeden z kryminalną przeszłością, drugi z obsesją na punkcie rysowania ofiar mordercy w masce, Szóstki z Lakewood oraz śmiercią przyjaciela na koncie. Tego drugiego najbardziej lubię ;)
Co do mordercy to po części spełniły się moje typy :)
I tak final episode Was zaskoczy i wprawi w osłupienie. Przyznam, że jest to dosyć krwawa seria, a najbardziej nie podoba mi się to, że historia Brandona Jamesa jest tylko trochę przybliżona przez dwa sezony. Cóż, czekam na trzeci mimo braku informacji czy powstanie. Tak wiele niedopowiedzeń i zakończenie sugeruje, że jednak będzie.

~Sharky

środa, 7 grudnia 2016

"ZOO" - James Patterson, Michael Ledwidge

„Proszę o usprawiedliwienie mojej nieobecności w dniach… „ w sumie od opublikowania mojego ostatniego posta xd. Powodem mojego karygodnego zachowania był wyjazd na studia i przygotowania z nim związane. Tak, ja też zaczęłam studiować. Niby nic wielkiego, ale dla mnie ogromne przeżycie. No wiecie nowe otoczenie, nowi ludzie. Małe zamieszanie. Dlatego dla złagodzenia sytuacji wklejam wam to prosząc o wybaczenie.
Wyświetlanie Kot-w-butach.jpg

Nie przedłużając, nie bez  powodu na zdjęciu jest kotek. Książkę, którą dzisiaj chciałam wam przedstawić wiąże się z zwierzętami. Pozostając oczywiście w tematyce mojej rubryki. Książka jest oczywiście o końcu świata w nietypowej formie. Do tej pory nie spotkałam się z takim scenariuszem zagłady.
Historia ma miejsce w czasach współczesnych. Naszym bohaterem jest Jackson Oz. Był studentem biologii lecz porzucił studia. Prowadził bloga. Co nie zmienia faktu, że dalej przeprowadzał obserwacje na temat zwierząt.
Książka rozpoczyna się opisem lwów mieszkających w zoo w Mieście Aniołów. Atakują one swojego opiekuna i uciekają. Niby nic. Wypadki się zdarzają. Głupi sam się prosił. Ale później poznając postać Oza, dowiadujemy się że  zaobserwował on takich wypadków wiele, wiele więcej na całym świecie.
O zapomniałam, Oz ma szympansa, Attylę. Uratował go z laboratorium gdzie testowano perfumy. On też ma wkład w tą historię.
Kontynuując, Oz ma szanse zbadać dziwne zachowanie lwów w Afryce. Leci do Botswany. Razem z swoim starym przyjacielem zostają zaatakowani przez zwierzęta. Ledwo uchodzi z życiem lecz udaje mu się nagrać kamerą niepokojące zachowanie ssaków. Pojawia nam się również postać kobieca – Chloe. Ona również jest naukowcem i później pomaga Ozowi rozwiązać zagadkę i nawet coś więcej.
Razem wracają do stanów próbując uświadomić władzę oraz pozostałą część społeczeństwa o nadchodzącym niebezpieczeństwie. I jak to w takich sytuacjach bywa nikt nikogo nie słucha. Wszyscy to wariaci. I tak samo było w przypadku naszego bohatera.
Akcja przeskakuje o pięć lat. Nic w sprawie zwierząt się nie poprawiło. Zagadkowe zachowanie nie dotyczy tylko lwów, ale również  goryli, wilków, delfinów a nawet domowych zwierząt psów czy kotów. Ogólnie wszystkich  ssaków oprócz człowieka.
Ostatecznie naszemu bohaterowi i grupie innych specjalistów udaje się odkryć przyczynę agresji u zwierząt. Jest nią oczywiście człowiek. Rozwój telefonów komórkowych i innych gałęzi przemysłu np. rozpowszechnienie ropy naftowej przyczyniło się do mutacji feromonów. Głównego substancji dzięki której zwierzęta porozumiewają się.
Podjęto natychmiastowe  działania: wyłączenie linii transmisyjnych, generatorów oraz wprowadzenia zakazu używania samochodów itd.. Ale zastanówmy się: Jak długo mogło to potrwać? Ktoś musi sprawdzić fejsa, cnie? :)
Niestety to nie jest dobre zakończenie. Książka kończy się epilogiem gdzie dowiadujemy się, że niektórzy (elita i szczęściarze) zdołali się ukryć w schronach na Grenlandii. Inni pozostali w miastach. Wybuchły bunty. Powtórka z rozrywki. Masakra. Powrót człowieka do natury.
Książa nie jest długa. Jest podzielona na krótkie rozdziały co sprawia, że przyjemnie się czyta. Nie męczy. Taka na jedno posiedzenie. Ale po co. Ja wole delektować się lekturą. Jej przeczytanie sprawiło mi ogromną przyjemność.
Ps. Książka doczekała się serialu. Po przeczytaniu trochę skojarzyło mi się z filmem animowanym „Zwierzogród”

Do następnego
DJ


środa, 23 listopada 2016

Shingeki no Kyojin - Attack on Titan.



Znalezione obrazy dla zapytania tytan attack on titan
Nazwa: Shingeki no Kyojin (Attack on Titan)
Rok wydania: 2013
Gatunek: Fantasy, Dramat, Wojenne, Horror (naciągane)
Autor: Hajime Isayama

Otóż od czego ja mam zacząć pisać swoją pierwszą recenzję?
Może od tego, że to anime obejrzałam za poleceniem mojej koleżanki z liceum, która była zakochana w tym anime, ja jednak nigdy nie miałam zamiaru po nie sięgać. Jednak jej słowa "Ewa nie wiesz co tracisz, jak możesz mówić, że oglądasz anime, skoro nie oglądałaś Attack on Titan?" No tak to mniej więcej wyglądało. No to postanowiłam sięgnąć po te anime. Stwierdziłam, że dam temu szanse. Powiem wam jedno, jeżeli oglądasz anime, a nie oglądałeś tej konkretnej pozycji...

                         
                        MUSISZ KONIECZNIE TO NADROBIĆ!
Anime jest klasykiem w swoim gatunku. Opowiada nam historię Erena oraz jego przyjaciół.
Akcja rozgrywa się w wiosce, którą chronią poszczególne mury. Ludzie żyją w błogim spokoju już od stu lat. Wydaje się, że już nikt nie pamięta o tym co zdarzyło się wiele lat temu. Mowa oczywiście o ataku tytanów, bestii, kreatur, które pożerały gatunek ludzki. Jednak pewnego dnia ponowne pojawienie się tytanów budzi grozę wśród ludu, wojskowe odziały w sytuacji zagrożenia życia pokazują swoją prawdziwą twarz. Matka głównego bohatera, zostaje pożarta przez jednego z gigantów. Eren jest właścicielem pewnego klucza, który może odkryć sekrety i poznać odpowiedzi na pytania, które tak bardzo go dręczą. Chłopak poprzysiągł zemstę na rasie gigantów. Razem ze swoją siostrą Mikasą zapisują się do wojska, mają nadzieję dostać się do Korpusu Zwiadowczego, by móc walczyć oko w oko z tytanami poza bezpiecznymi murami wioski.
Tak to mniej więcej wygląda w skrócie, jego droga nie jest łatwa.
Mimo, że anime nie błyszczy pod względem efektów specjalnych, to kreska, wyprowadzane akcje są tak charakterystyczne, że po paru odcinkach nie będzie ci to przeszkadzać
Wiem co mówię, w anime najbardziej zwracam uwagę na kreskę. Tytani to złe, ludożerne kreatury, zostały przedstawione w taki sposób, że mam dreszcze do tej pory kiedy o tym pomyślę. Są tak prosto przedstawieni, że aż strasznie. 


Znalezione obrazy dla zapytania attack on titan

Autor nie szczędzi nam tutaj widok krwi, zwłoki latają po ekranie, widok kanibalizmu (jeżeli przyjmiemy, że tytani to coś na wzór ludzkiej podobizny) jest tutaj normą, do tego soundtracki są bardzo trafione w klimat. Podobały mi się również przeprowadzane dialogi między bohaterami. Nie są to wklejone rozmowy, które odbywają się na sztucznym tle, jak w niektórych anime. Te są przeprowadzane na poziomie, strategie wymyślane podczas bitew są przeanalizowane i dobrane do sytuacji.
Przy tym anime możesz poczuć się jakbyś był w skórze jednego ze zwiadowców. Każdy odcinek zawiera nowe informacje, które po pewnym czasie pozwolą dojść ci do pewnych wniosków. Jeżeli tylko będziesz uważnie śledził zachowania bohaterów możesz nawet sam dojść do pewnych rozwiązań, ja się sam przy tym świetnie bawiłam. 
Znalezione obrazy dla zapytania attack on titan wallpaper

Jednak jest coś co mi się nie podobało. Główny powód dla którego nie dam dziesiątki, jest czas.
Anime zostało wydane w 2013 roku. Mamy 2016 a drugiej części nadal nie ma. Podobnież ma wyjść w 2017 roku dokładnie to w kwietniu. Jeżeli w końcu doczekam się drugiego sezonu będę najszczęśliwsza na świecie. Dalej, grafika, jednak jak już mówiłam przy dalszym oglądaniu nie zwraca się już na to uwagi.
Jestem również trochę zawiedziona postacią Mikasy. Kiedy w anime ujrzałam ją po raz pierwszy myślałam, że to błąd, to o niej powinna być ta seria. Miała niesamowity potencjał, jednak z czasem stała się siostrą broniącą braciszka i to właśnie najbardziej zakuło mnie w pierś.

Mimo wszystko, polecam wam to anime, wykazuje potencjał, ścieżki dźwiękowe pozwalają zapamiętać nam poszczególne fragmenty, zbieranie odpowiedzi na własne pytania mogą być pasjonujące. Jeżeli jesteś fanem postapokaliptycznych anime to nie widzę innego wyjścia jak teraz znalezienie tego tytułu i kliknąć na odcinek pierwszy. Pierwszy opening nadal góruje na mojej liście top 10. I wątpię, żeby kiedykolwiek z niego wypadł.

OCENA: 9

A jeżeli jesteś osobą, która ten tytuł ma już za sobą to bardzo chętnie wysłucham twojego zdania na temat tego anime. :) Dorzucę wam link do openingu, polecam wysłuchać, mnie się miło wspomina. To wszystko na dziś z mojej strony. Do zobaczenia! :)


                                                                                                                            Ev.

                                   




piątek, 18 listopada 2016

Co to so te erpegi?

Jako że doświadczenia z ludźmi nie obeznanymi z tematem mam to zawsze
wyjaśniam to w kilku prostych zdaniach.

1. “Kojarzycie te sceny z amerykańskich filmów z lat 80­90? No te co te nerdy/przegrywy
siedzą w piwnicy poprzebierane za czarodziei i udają że zabijają smoki.

2. ”Pamiętacie odcinek Laboratorium Dextera gdzie Dexteri jego kumple siedzieli przy stole i
poprzebierani turlali kostkami i Dexter później grał niziołkiem?”

3. “Oglądaliście stranger things? No to tam na początku te dzieciaki grają w erpega.”



No cóż przez takie twierdzenia kreujemy erpegowców jako dzieciaki, przegrywów i
totalnych nerdów. W sumie to taka jest po części prawda. Już wyjaśniam jaki jest przeciętny
erpegowiec, żeby nie było niedomówień. Tak siedzimy w piwnicach bo tam jest chłodno
można wysiedzieć 8h bez przerwy i nikt się nie czepia, że drzemy ryja. Oczywiście w
środowisku znajdzie się jeden czy dwóch przegrywów, ale średnia wieku przeciętnego
erpegowca mieści się w zakresie 20­30 lat i zazwyczaj są to ludzie, którzy mają własne
rodziny, pracują lub się uczą ogólnie nie zmarnowali życia. Przebieramy się za czarodziejów,
ale tylko czasami ;). Zabijamy smoki z zimną krwią. Erpegowcy to nie tylko ludzie
entelegenti, którzy zwracają się do kobiet per “niewiasto”. Cholernie ciężko jest odróżnić
erpegowca od zwykłego przeciętnego człowieka. Może policjant który spisuje cię za picie
browaru w miejscu publiczny wieczorem siada z kumplami do stołu i grają sesję. Albo Pani
Tereska ze sklepu co zawsze zagadnie i pośmieszkuje wraca do domu żeby zagrać w
weekend sesje z synem. You will never now.
Tyle w temacie erpegowca.
Do meritum. Gry RPG (z ang. Role­Playing Games) zwane również grami
fabularnymi potocznie erpegiem i rolplejem to gry, w których zbiera się grupa ludzi i wcielają się w pewne role. Grupa zasiadająca do stołu dzieli się odpowiednio na graczy i mistrza gry.
Rolą gracza jest wykreowanie postaci jaką będzie odgrywał, stworzenie jej karty postaci i
historii. Różnie do tematu można podejść i że tak powiem przelecieć naszą postać po
łebkach i zrobić ją w 5 minut, a można spędzić nad nią kilka dni pisząc jej historię od kiedy
była dzieckiem do czasów teraźniejszych, nadając jej pewne cechy charakteru, tworząc jej
rodzinę i powiązania ze światem w stylu przyjaciele, wrogowie itp. Mistrz gry natomiast
kreuje świat to on tworzy miasta, umieszcza w nich budynki, odgrywa mieszkańców i wiele
wiele innych. Wydaje się mega trudnym zadaniem, ale po kilku sesjach przestaje takim być.
Odpowiednio takie posiadówy przy stole dzielimy. Jedno posiedzenie to sesja. Może ona
trwać od 3h do 8h, a nawet i do 18h (tak doświadczyłem tego). Kilka sesji składa się na
przygodę. Podczas przygody gracze muszą uratować księżniczkę, ocalić metropolię przed
hordami robotów, lub na odwrót porwać księżniczkę i zniszczyć miasto :D. Kilka przygód
składa się na sagę. Jak widać można trochę pograć.
“No dobra to siadamy przy stole i odgrywamy jak nasze postacie śpią i degefują, tak?”
Bullshit trzymając się stwierdzenia. Sesja nie opiera się na tym żeby odgrywać wszystko
sekunda po sekundzie. Podczas jednej sesji gracze mogą rozegrać nawet kilka lat z życia
swoich postaci no bo why not? To nas zależy jak będzie wyglądała sesja. Zero ograniczeń.
“W takim razie co jest potrzebne żeby zagrać takiego erpega?”
W większości to będą potrzebne takie rzeczy jak ludzie, z których trzeba wybrać mistrza gry
(rzadko taki delikwent sam się zgłasza :D) Podręcznik, który trzeba przeczytać. O taaak
trzeba użyć aparatu wzroku i trochę po zgadywać te literki. Gracze mają łatwiej bo muszą
przeczytać kilka lub kilkadziesiąt stron. Mistrz gry ma tego materiału trochę więcej.
Podręczników jest cała masa od tych darmowych do tych po kilka set złotych. Najtańszy
podręcznik i dobry na początek to Adventurers! w cenie uwaga…. 15 zł. Do rozegrania
potrzebne będą jeszcze kości. I gdzie biegniesz do tego eurobussinesu! Spoko takie
sześciościenne też się przydadzą, ale kostki w epregach to wyższa szkoła jazdy. 
Zaczyna się od czterościennych (k4) później jest sześciościenna (k6), ośmiościenna (k8),
dziesięciościenna (k10), dwunastościenna (k12), dwudziestościenna (k20) i na koniec kostka procentowa (k100)
Koszt takich kości najtańszych zamknie się w granicach 20 paru złotych.
Są i takie gdzie za jedną kość płaci się parędziesiąt złotych, ale z doświadczenia wiem, że
rzuca się nimi tak samo, a im bardziej fikuśne tym niej czytelne niestety. Kostki takie można
nabyć przez internet w takich sklepach ja q workshop lub w sklepach z grami planszowymi.
Tak że tego. Tyle pokrótce o erpegach, sesjach i erpegowcach. Więcej na ten temat
możecie się dowiedzieć w każdym jednym podręczniku do gry fabularnej. Zawsze początek
jest poświęcony na krótki wstęp o erpegach. Jeżeli macie pytania to nie krępujcie się i
pytajcie w komentarzach na wszystko odpowiem. Z mojej strony to tyle.

 Bez odbioru!
Fluffy

niedziela, 13 listopada 2016

"Morderstwo na 31 piętrze" - Per Wahlöö


MORDERSTWO NA 31 PIĘTRZE to futurystyczny thriller „ojca skandynawskiej powieści
kryminalnej” Per’a Wahlöö.
Bohaterem powieści jest komisarz policji Jensen, który żyjąc w bliżej nieokreślonym kraju i
czasie, ma za zadanie znaleźć osobę, która wysłała list z pogróżkami do koncernu
wydawniczego- jedynego, największego budynku w mieście o 30 piętrach. Podczas ewakuacji
nie ewakuowano jedynie pracowników z 31 piętra.


Książka przesiąknięta jest ponurą, orwellowską atmosferą- władza kontroluje całkowicie media, mieszkańcy uszczęśliwiani są na siłę, pijaństwo jest surowo karane nawet we własnym domu, przestępczość nie istni3je, natomiast wzrasta liczba samobójstw, a przyrost naturalny jest ujemny. Ludzkość cierpi na depresję.
Jensen ma siedem dni na znalezienie terrorysty, jednak koncern nie jest zachwycony, że
komisarz nieskrępowanie przemierza piętra budynku i wypytuje pracowników. 
Gdy odkrywa 2 istnienie „Działu Trzydziestego Pierwszego”- „Działu Specjalnego” zaczyna poznawać istotę problemu. Chcesz wstawić obraz z pliku, dodać kształt lub pole tekstowe? To łatwe! Po prostu naciśnij odpowiednią opcję na karcie Wstawianie na wstążce.
Książka nie jest banalna, ponieważ nie chodzi tu o zwykłe morderstwo, to Jensen odkrywa
dopiero na końcu razem z czytelnikiem. Wyjątkowy klimat tej antyutopii powieść moim zdaniem zawdzięcza głównie w prostocie całej sytuacji. Per Wahlöö nie stara nam się na siłę pokazać struktur funkcjonowania miasta, życia ludzi i praw cenzury poprzez długie opisy i wyjaśnienia-czytając MORDERSTWO NA 31 PIĘTRZE czujemy się jakby sam autor należał do tamtego świata, a prostota z jaką nam o nim opowiada pozwala nam wsiąknąć idealnie w ten klimat. Przyznam, że przypadkiem trafiłam na tą powieść- kupiłam ją na wyprzedaży w jakimś markecie za niecałe 10 zł, ale z chęcią ruszę do księgarni po Stalowy Skok, czy poszperam w antykwariatach w poszukiwaniu debiutanckiego Himmelsgeten. ;) Polecam tą krótką, samodzielną powieść wymagającym czytelnikom, jednak zaznaczam, że to nie jest typowy kryminał i zwolennicy ciężkiego klimatu raczej go nie polubią.


~ Sharky

środa, 9 listopada 2016

Informacje #1


Zmiany, zmiany!

Kochani chciałabym poinformować, że na naszym blogu pojawiły się właśnie aż 4 nowe rubryki, ale to nie wszystko. Chciałabym Wam przedstawić dwójkę nowych autorów, którzy dołączyli do naszej ekipy :) 
                                                     
                                                      Fluffy                                     Sharky

Przywitajcie ich ciepło ;) A jeśli chcecie się czegoś o nich dowiedzieć to zapraszam do zakładki "Autorzy" w której to znajdziecie parę słów o nich. Fluffy, zajmuję się rubryką "Roll The Dice!" a Sharky, działem "Życie jest Nobelon". Prócz tych dwóch nowych rubryk, pojawi się "Jesteśmy Booknięci" i " Wysypisko naszych myśli". Zapraszamy do czytania :)

Redaktorka
Kavka
"Uwaga! Książkoholicy i Bookomaniacy!
Ta rubryka jest dla Was stworzona.
To wasz świat ;)
Znajdziecie tu recenzje, zapowiedzi, top listy i wiele, wiele więcej".

"Tu znajdziecie wszystkie artykuły z życia codziennego przeciętnego studenta.
Co nas wkurza, co nas bawi, martwi i podnieca ;) heh.
Taki nasz mały śmietnik... a raczej spore wysypisko myśli :)"
"Gry fabularne to dla mnie bułka powszednia
i dlatego mam zamiar o tym trochę popisać.
Prezentacje systemów,
przemyślenia dotyczące grania i prowadzenia,
porady dla początkujących, gry fabularne w świecie
i wiele wiele innych!
Właśnie to znajdziecie w tej rubryce.
Jak to mawiają nasi wschodni bracia
“Ahhh nu cheeki breeki iv damke!”

"Witajcie w rubryce poświęconej serialom.
Nie, Klanu jednak tu nie znajdziecie.
Wszystkie serie w klimacie fantasy, SFi, horroru,
kryminału i nie tylko czekają na Was.
Może uda mi się Was zachęcić do ich obejrzenia,
a może macie własne przemyślenia na ich temat? Zapraszam!"



P.S: Lada dzień pojawi się nowy artykuł, jednego z naszych nowych autorów ;)


poniedziałek, 10 października 2016

Nowy rozdział, nowe życie.

Hej kochani, dzisiaj niestety nie przychodzę do was z żadnym postem na temat Azji. Dzisiaj chciałabym wam powiedzieć jaka to zmiana zaszła ostatnio w moim życiu. Jestem osobą, która przeżywa takie chwile, emocjonuje się i pomyślałam, że gdzieś muszę się wypisać o tym. Więc myślę, że to dobre miejsce, a kto wie może, ktoś teraz również jest w takiej sytuacji i zmaga się z tymi samymi problemami co ja. Otóż, zmiana jest taka. Wyprowadziłam się z domu,
                                           
                                             w skrócie - wyjechałam na studia.
                                         
                                           Moje nowe miasto zwie się Częstochowa.
Całe życie mieszkałam z rodzicami, miałam z nimi dobre kontakty. Oczywiście raz było lepiej, a raz gorzej. Mimo wszystko bardzo ich kocham. Mam jeszcze młodszego brata w wieku gimnazjalnym. Nasze kontakty wyglądały często jak psa z kotem. Wczoraj oficjalnie wprowadziłam się do mieszkania. Cały tydzień płakałam w domu, że opuszczam ich, nie będzie mnie z nimi już tak często. Jestem domatorką i nie boję się tego powiedzieć, gdybym mogła jeszcze dłużej siedziałabym u rodziców, bo ich kocham. Nie dlatego, że mi wygodnie. Po prostu nie chce się z nimi rozchodzić. Przyszło pożegnać mi się z moimi kochanymi psiakami. (Tata dzwonił do mnie, że jedna rozkopała połowę podwórka, chyba za mną już tęskni). Ze znajomymi było mi troszkę lżej, ponieważ dwie moje przyjaciółki wyjechały do Łodzi, kolejna do Katowic, także mamy bardzo blisko do siebie. (♥ Pozdrawiam redaktorkę ♥), a kolejna zostaje w rodzinnym mieście. Otóż jakie miałam wątpliwości?

~ Czy poradzę sobie na studiach?
                               ~ Nie znam tu praktycznie nikogo, a co będzie, jeżeli zostanę odludkiem?
~ Jak dam radę gospodarować pieniędzmi?
                              ~ Nie dam rady się zorganizować.
~ Będę miała tone nauki, nie dam sobie rady.
                              ~ A co jak mnie okradną?
~ Jakiś wykładowca uweźmie się na mnie. (odpukać)
                             ~ Jeżeli nagle zwątpię w siebie.
~ Stracę kontakt ze znajomymi ze starego miasta.
                             ~ Nie dogadam się ze współlokatorkami.
~ Nie dam sobie rady, studia to nie moja bajka.

To takie przykładowe zwątpienia, jakie pojawiły się na mojej drodze w przeciągu ostatniego miesiąca. Jak nauczyłam sobie z nimi radzić? Otóż jeszcze się nie nauczyłam...
Ale, pracuję nad tym. Wiem, że za bardzo się denerwuje nawet najmniejszą błachostką. Bałam się tego, że jako jedyna z grupy będę chodziła na lektorat języka niemieckiego...już w liceum chodziłam tylko z jedną osobą. ( A trzeba było uczyć się angielskiego) Ale jest postęp, będzie nas całe trzy osoby!
No, teraz próbuję wziąć to wszystko na spokojnie, nie zawsze się udaje, ale wtedy myślę sobie, że nie tylko ja jestem w takiej sytuacji. Jest tysiące takich osób, które przeżywają to samo, mają te same problemy. I wiem, że prędzej czy później wyprowadzę się z domu, tata mówi, że lepiej prędzej. Uważa, że to dobrze, nauczę się samodzielności i dorosłego życia. Ale też wiem, że ich drzwi są dla mnie zawsze otwarte. Śmieję się, że na 3/4 jestem już dorosła.
1. Jestem pełnoletnia.
2. Mieszkam już osobno.
3. Mam wszystkie plastiki w portfelu.
(4). Nie mam pracy. -> i tego mi brakuje.

Czasami myślę, że po co mi studia, wolę oszczędzić sobie tego stresu i iść do pracy. Tam jest łatwiej. Nie trzeba się tak wysilać. Ale potem zadaje sobie pytanie, jaką ja dostanę pracę po samym liceum? Układam sobie życie tak, żebym miała jak najlepiej a od zawsze chciałam zostać nauczycielką wf, albo fizjoterapeutką i teraz będę spełniała te marzenia. No na razie stawiam na fizjoterapię. Boję się tych studiów bo są cholernie ciężkie, ale dam radę. Bo jak nie ja, to kto?


Mam nadzieję, że miło się czytało, ja miałam okazję do tego by dać sobie upust, no i jest to swego rodzaju obietnica dla mnie. Że muszę spiąć pośladki i dać radę. Trzymajcie się, życzę powodzenia wszystkim studentom. Łączmy się ludzie! :D

                                                                                                                                               Ev.

poniedziałek, 3 października 2016

Video



Dożynki gminy Grabica.
Czyli wieś śpiewa i tańczy.
Dosłownie śpiewała i tańczyła na koncercie zespołu Video!
W zasadzie idąc na ten koncert, nie bardzo wiedziałam, czego się spodziewać. Lubiłam ich muzykę. Pamiętam nawet jak szalało się na punkcie utworu „Bella” za czasów, kiedy byłam w gimnazjum. Tak więc można powiedzieć, że mam do nich sentyment.
Kiedy chłopaki z zespołu wyszli na scenę i zaczęli grać, niemal od pierwszej chwili ponieśli ludzi zebranych na boisku szkolnym podstawówki w Szydłowie do zabawy. Wszyscy śpiewali, niektórzy nawet tańczyli. Widać było po publiczności że w ten upalny dzień wszyscy bawili się świetnie i mimo temperatury było pełni energii.
Sądziłam, że muzycznie koncert nie wypadnie jakość szałowo. Chłopaki z Video jednak bardzo miło mnie zaskoczyli. Wszystko chodziło genialnie. Grali stare i nowe kawałki, a wokalista cały koncert energetycznie porywał publikę do zabawy. Zdarzało mu się żartować z siebie i ze swoich kolegów z zespołu. 
Generalnie bardzo mi się podobało i śmiem stwierdzić, zespół Video zdecydowanie lepiej brzmi na żywo niż studyjne. Jeśli będziecie mieli kiedyś okazję iść na ich koncert, bardzo polecam, żeby się odstresować. Warto.
Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o moim faworycie... basista zespołu, wysoki, konkretny facet ubrany był w spodnie-rurki w różnobarwne plamy oraz szary t-shirt ze sprawnym nadrukiem disneyowskiego jelonka i podpisem „I love Bambi”. Koleś mnie rozbroił ;)

Brownie

piątek, 23 września 2016

Gothic cz. I

Hej wszystkim. Jestem… Przed rozpoczęciem właściwego tematu dzisiejszego artykuliku, chciałem was przeprosić. Długo mnie nie było na blogu, tak długo że aż skończyła się moda na Pokemon GO które miało premierę po moim ostatnim wpisie, który również był o pokemonach. Co mogę powiedzieć na moje usprawiedliwienie? Chyba nic… Życie akurat na ten okres  sprawiło mi mnóstwo atrakcji, przy których było więcej zmartwień niż zabawy. Co za skutkowało właśnie moim brakiem aktywności i za to bardzo przepraszam.
Wracając już do odpowiedniej treści… Dziś kolejny sentymentalny tytuł dla mnie. Uwaga! (Przydały by się werble) Przed wami, Gothic. Tak… Coś pięknego … Uwielbiam tę gre, a właściwe całą serie, bo Gothic dorobił się  3 części (są osoby które uważają że  4, chodzi tu o „Arcania  Gothic” o tej grze kiedyś opowiem.) Tutaj jednak skupimy się na pierwszej części naszej kozackiej serii.
Znalezione obrazy dla zapytania Gothic
Źródło: www.gry-online.pl
Gothic jest rpg-iem czyli grą fabularną. Powstała  2001 roku przez studio „Piranha Bytes” i jestem przekonany że w zdaniu większości graczy ta gra zasługuje na miano klasyka.  Ogólnie  rzecz ujmując, chyba każdy kto siedzi w temacie gier zna Gothica. Gothic jest legendą, objawieniem, cudownym tworem niemieckich programistów i grafików. No jest po prostu WOW.  A tak na poważnie  to pewnie się przestraszycie… Gothic jest względnie starą grą i przy dzisiejszych produkcjach  typu „Wiedzmin 3” czy „Far Cry Primal” wyglądowo jest … brzydki.  No ale wtedy miał czym się pochwalić … a porównywanie  „Gothica” do „Wiedzmina  3” jest  jak parowozu do Pendolino. Nawet trafne porównanie bo Gothic też zrobił ogromną rewolucje.
Opowiem troszkę o fabule. Wcielamy się w postać  tzw. Bezimiennego… Tak przez wszystkie 3 części całej serii nie poznaliśmy imienia naszego bohatera. Będąc już Bezimiennym trafiamy do czegoś w rodzaju więzienia (taka magiczna bariera w kształcie kopuły przykrywająca sporą krainę  zwaną Górniczą Doliną)  Gdzieś  na początku naszej wspaniałej przygody dostajemy solidny cios  w cymbał, tracimy przytomność , po czym zaczyna się nasza przygoda… A zapomniałbym… gdzieś przed wykonaniem wyroku dostajemy jakąś tajemniczą przysyłkę od jakiegoś super tajemniczego maga i się zaczyna nasza tajemnicza opowieść. Nie chce wam zdradzać całej fabuły wiec tak w skrócie , zabijamy potworki od  jaszczurek zaczynając, po  Trolach kończąc. Robimy mnóstwo misji i ratujemy świat. A to wszystko doprawione ciągłym rozwojem naszej postaci i zmianą na coraz to lepszy ekwipunek.
Znalezione obrazy dla zapytania gothic 1
Co do samego rozwoju postaci. Tu mamy wybór następujący, możemy zostać wojownikiem i machać  wolnym, bardziej groźniejszym, dwuręcznym orężem, lub szybszym, jednoręcznym. Możemy być kimś w postaci łowczego. Przy takiej profesji posługujemy się łukiem. Ewentualnie będziemy bawić się czarami i zostaniemy groźnym magiem, miotając przy tym kulami ognia  na lewo i prawo.  Po za umiejętnościami klasowymi, rozwijać można jeszcze np. kowalstwo, alchemie, akrobatykę i umiejętności myśliwskie.. To wszystko gwarantuje nam swobodne tworzenie indywidualnego i niepowtarzalnego bohatera.  
Znalezione obrazy dla zapytania gothic 1
Źródło: www.gry-online.pl
Gothic jest świetną grą. Fabuła ciekawa, wciągająca i gwarantująca dobrą rozgrywkę. Satysfakcjonujący system rozwoju postaci to zasługa sporej różnorodności broni i zbroi, także ilość umiejętności dostępnych do rozwoju. System walki początkowo wydaje się być trudny, jednak z czasem rozgrywki uczymy się go, stawiając czoła następnym wyzwaniom.  Gra  jak najbardziej godna poświęcenia  uwagi. Polecam wszystkim.
Czas na ogłoszenia parafialne… Następną omawianą przeze mnie  grą będzie  kolejna część serii Gotchic . Chciałbym je wszystkie z osobna  wam przedstawić.  Jeżeli macie jakieś ciekawe pomysły na temat filozofii i chcieli byście znać moje zdanie, lub jesteście ciekawi co sądzę o konkretnej grze. Piszcie w komentarzach , chętnie zaspokoję waszą ciekawość. Pozdrawiam.
Spóźniony …    Ten Odgier  

niedziela, 18 września 2016

TOP ulubionych horrorów cz. II

Niedawno widzieliście pierwszą część mojej osobistej listy ulubionych horrorów i dreszczowców. Dziś przedstawiam Wam drugą część. 
Zapraszam ;)

***


1. "Milczenie owiec" reż. Jonathan Demme ("The Silence of the Lambs" - 1991)

Agentka FBI łączy siły z niezwykłym mordercą, Hannibalem Lecterem by dopaść ściganego przez władzę seryjnego zabójce, Buffalo Billa.

Owszem, nie jest to do końca horror, bardziej thriller. Jednakże tak niesamowita postać jak Hannibal Lecter, musiała się tu znaleźć. Dlaczego? To co robi z ludźmi jest bardziej przerażające niż jego czyny... fascynuje i intryguje.




2. "Martwica mózgu" reż. Peter Jackson ("Braindead" - 1992)

Nadopiekuńcza matka, Lionela zostaje ugryziona przez małposzczura, przez którego umiera na martwicę mózgu, jednak wraca do żywych jako zombie. 

Tak absurdalnego horroru i jednocześnie niesmacznego filmu grozy dawno nie widziałam (jeśli w ogóle). I w tym jego "urok".  P.S: Lepiej nie jeść w trakcie oglądania ;)






3. "Nienarodzony" reż. David S. Goyer ("Unborn" - 2009)

Casey musi stawić czoło nie tylko przeszłości swej rodziny, którą odkrywa, ale i klątwie, która nad nią ciąży. 

Opis, przypomina jeden z setek horrorów. Nic nie zwykłego, ale sama fabuła, była dla mnie miłym zaskoczeniem. Zaciekawił mnie wątek zainspirowany z żydowskiego folkloru, który bardzo lubię :)





4. "Ptaki" reż. Alfred Hitchcock ("The Birds" - 1963)

Małe miasteczko zostaje zaatakowane przez ptaki. Mieszkańcy nawet się nie spodziewają nadlatującego zagrożenia.

Klasyka. Pamiętam do tej pory gdy go po raz pierwszy oglądałam, jeszcze na kineskopowym telewizorze. I to sama późnym wieczorem! Byłam z siebie dumna, że oglądam horror sama w ciemnościach choć się ich piekielnie bałam. I dziś choć, nie przeraża widza, to sceneria i muzyka wywołują dreszcz na widok paniki jaka ogarnia tam ludzi.




5. "Szczęki" reż. Steven Spielberg ("Jaws" - 1975)


W wodach przy nadmorskiej miejscowości grasuje rekin ludojad. Szeryf, łowca rekinów oraz ichtiolog, wyruszają na polowanie.

Nie znam osoby, która nie oglądała "Szczęk". Po prostu nie znam. A melodia z filmu, do dziś gra mi w uszach. Bardzo lubię horroru z podgatunku Animal Attack, jednak moim numerem jeden jest "Jaws" i na razie nikt tego filmu nie pobił.




6. "Egzorcysta" reż. William Friedkin ("The Exorcist" - 1973)

Dwunastoletnia Regan, zostaje opętana przez samego diabła. Zdesperowana matka, zwraca się do egzorcysty o pomoc.

Ten film, do dziś jest przerażający. Rozwój kina nie zrobił z niego kiczowatego horroru dawnych lat. Wciąż straszy, a na dodatek był pierwszym horrorem nominowanym do Oscara (otrzymał dwie statuetki).



7. "Candyman" reż. Bernard Rose (1992)

Po uniwersytecie krąży legenda o niejakim Candymanie. Ciekawska studentka Helen, postanawia to sprawdzić.

Uwielbiam Urban Legend a więc już wiedziałam, że film przypadnie mi do gustu, jednak dwie inne rzeczy jeszcze sprawiły, że bardzo polubiłam ten horror. Pierwsza, to to, że piekielnie bałam się pszczół, os ect. co tylko dodawało emocji przy seansie, a o to w końcu chodzi. A druga to głos Tony'ego Todda... po prostu hipnotyzujący.




8. "Bez litości" reż. Steven R. Monroe ("I spit on your grave" - 2010) remake

Pisarka wyjeżdża do domku w lesie gdzie zostaje napadnięta i zgwałcona. Kobieta planuję krwawą zemstę na swoich oprawcach.

Brutalny i niesmaczny. Tak najczęściej opisuje się ten film. Lubię go za emocję i myśli, które wywołuje u chyba każdej kobiety. Nie kibicujemy bohaterce w realizowaniu swej zemsty, ale i przy każdym następnym morderstwie myślimy: "I dobrze mu tak!", "Dowal mu", "Zabij"... Jeśli oglądaliście ten horror, to mam pytanie. Ile razy te słowa przeszły wam przez głowę? 



9. "The Blair Witch Project" reż. Daniel Myrick, Eduardo Sanchez (1999)

Trójka studentów wyrusza w poszukiwania legendarnej wiedźmy z Blair. 

Jak dziś pamiętam gdy jeszcze chodziłam do podstawówki, brat i siostra pokazali mi ten horror i wkręcili, że jest to prawdziwa historia. Oczywiście mała, naiwna ja, uwierzyłam. Dzięki Michał, dzięki Justyna haha ;D Blair był nie tylko moim koszmarkiem z dzieciństwa, ale i filmem, który rozsławił podgatunek (dziś jeden z częściej kręconych) jakim jest Found Footage, czyli ta forma "paradokumentu". No i by zaimponować starszemu rodzeństwu sama coraz więcej horrorów zaczęłam oglądać, no i cóż, reszta sama się potoczyła. Od dzieciaka do horroromaniaka :D 

P.S: Co do kontynuacji. Mnie osobiście druga część Blair, w ogóle nie przypadła i jej nie polecam. Wiem, że w kinach obecnie gościmy trzecią część. Jestem ciekawa, czy tym razem będzie kasowy sukces jak z pierwszą częścią czy po prostu szambo (co się obecnie często zdarza z kontynuacjami i remake'ami sprzed lat).



10. "Noc oczyszczenia" reż. James DeMonaco ("The Purge" - 2013)

Nowy Rząd by zapanować nad rosnącą przestępczością, postanawia wprowadzić Czystkę, czyli jedną noc w roku, w którą wszystkie służby ratunkowe wstrzymują pracę a wszystkie zakazy prawne zostają zdjęte, nawet morderstwo.

Ten film zadaje nam jedno pytanie: "A co by było gdyby?" i przedstawia nam pomysł na niedaleką przyszłość, która moim zdaniem mogłaby się wydarzyć. Dość logicznie wytłumaczone przez panujące władzę historyjka, o tym że jak raz człowiek się "oczyści" z gniewu i frustracji to później będzie pięknie i spokojnie. No coś chyba poszło nie tak. To mi się podoba w tym filmie, że mimo iż jest to absurdalny i fikcyjny scenariusz, to jednak brzmi (niestety) dość realnie


Podsumowanie:
Takie listy wciąż się skracają, wydłużają i zmieniają jak w kalejdoskopie, ponieważ każdego indywidualny gust ewoluuje wraz z nowymi filmami. Ja na takiej dziś zakończę, przedstawiłam Wam moją obecną listę TOP20 ulubionych horrorów. A wy jakie macie ulubione koszmarki? ;) 

Kavka
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka