"#Elm St". Nie będzie tu tylko recenzji, znajdą się tu również tak jaki dzisiaj TOP różnych zestawień, ciekawostki, wyjaśnienia pewnych nazw i artykuły nawiązujące do historii na których wiele horrorów się opiera (Prawdziwe historie "Horrorów na faktach") a także o fenomenach w świecie grozy. Dzisiaj jednak lekko zaczniemy od krótkiej topki, nie będzie tu szczegółowej recenzji, ponieważ skoro znalazły się na liście najlepszych to chyba wiadomo. Ta Topka pojawi się jeszcze w paru częściach, ponieważ za dużo mam horrorów ulubionych by umieścić je na jednej liście ;)
1. "Koszmar z ulicy Wiązów" reż. Wes Craven ("A Nightmare on Elm Street" - 1984)
W miasteczku Springwood grupę nastolatków zaczynają nękać koszmary senne z mężczyzną o zmasakrowanej twarzy i rękawicy z nożami. Wszystko choć dziwne nie wydaje się niczym nadzwyczajnym... dopóki sny nie stają się realistyczne do tego stopnia, że młodzież zaczyna ginąć.
Jakże mogłoby zabraknąć horroru, od którego powstała nazwa tej rubryki ;)
Typowy slasher z lat 80... ale pod okiem mistrza i dzięki grze niesamowitego Roberta Englunda, czyli odtwórcy głównego antagonisty, ten horror do dziś dla mnie jest numerem jeden a słynna rymowanka gra w moich uszach a słowa wryły się w pamięć. Postać Freddy'ego Kruegera zostanie na zawsze w sercu ;)
2. "Halloween" reż. Rob Zombie (2007)
Michael Myeres ucieka ze szpitala psychiatrycznego by zabić swoją młodszą siostrę.
Jest to nie do końca remake horroru Johna Carpentera z 1978 roku. Czemu nie do końca? Ponieważ w tym filmie poznajemy Michaela jako małego chłopca. I ot mi się podoba! Wiele osób znienawidziło ten horror, jednak ja sądzę inaczej. Bardzo brutalny, brudny takie jak inne filmy Roba (np.: "Bękarty Diabła"). Genialnym pomysłem jest to, że widzimy w jakim momencie i jakie czynniki wpłynęły na to kim został. No i mimo, że jest to remake/prequel to nie został spaprany co jest częste. To nie odgrzany schabowy tylko zupełnie inne krwawe danie :)
3. "Coś" reż. John Carpenter ("The Thing" - 1982)
W bazie badawczej na Antarktydzie "coś" morduję naukowców.
Jeden z niewielu horrorów sci-fic, które na prawdę mi się podobały. John Carpenter sam w sobie jest jednym z geniuszy filmów. Dołożył sporą cegiełkę do tworzenia sztuki grozy. Film "Coś" może wielu z was śmieszyć przez formę jaką są stworzone potwory. Nie było wtedy takich sztuczek komputerowych jak dziś, jednak uważam, że w wielu wypadkach wolałabym widzieć formę jak z lat 70' czy 80' niż dzisiejszych niektórych gniotów. Jeśli chcesz zobaczyć jak wyglądały potwory kiedyś, koniecznie zobacz. Jeśli kochasz horrory... powinieneś już dawno go obejrzeć.
4. "Naznaczony" reż. James Wan ("Insidious" - 2010)
Syn Renai i Josha zapada w śpiączkę, okazuje się, że przeniósł się od świata zmarłych.
W dzisiejszych czasach horrory w swojej formie są po prostu... złe. Niestety. Opierają się na jump scenach, owszem nie przeszkadzają mi one, jednak nie może cały film się na nich opierać. Albo kolejnym aspektem jest też nadmiar efekciarstwa komputerowego, co po prostu w nadmiarze jest nie tylko zauważalne, ale i razi (chyba najwięcej ich było w latach 2000-2005). Ten film taki z pewnością nie jest. Muzyka w filmie i postać demona po prostu mrozi krew w żyłach.
5. "Obecność" reż. James Wan (The Conjurning - 2013)
Dwójka demonologów Ed i Lorraine Warren, przyjeżdżają by pomóc rodzinie Perronów z demonicznymi nawiedzeniami w ich domu.
I znów nazwisko James Wan pojawia się na mojej liście. Oczywiście nie przypadkowo. Obecnie jego horrory są najlepszymi (według mnie) w świecie grozy XXI w.
Charakteryzacja postaci, muzyka i klimat... Taki powinien być horror! Nawet jeśli nie przepadacie za ghost story to powinniście obejrzeć ten film. Mnie duchy w horrorze zaczęły w pewnym momencie najzwyczajniej nudzić. Ten horror zdecydowanie nie nudzi...
Polecam gorąco zwłaszcza, że to kolejna część już w kinach a o spin-offie drugiej części już krążą pogłoski :)
6. "Laleczka Chucky" reż. Tom Holland ("Child's Play - 1988)
Seryjny morderca Charles Lee Ray tuż przed śmiercią umieszcza swoją duszę w lalce, która następnie trafia do małego chłopca Andy'ego.
Choć dziś nie bawię się lalkami, to tą chętnie bym przygarnęła ;) Kolejny slasher i kolejny morderca z poczuciem (czarnego) humoru. Jestem fanką slasherów, może też dlatego się tu znalazły, jednak uważam, że sposób zrobienia z rudowłosej lalki głównego antagoniste, który jest niebezpieczny to już ktoś musiał wykazać się fantazją. Dziś nie straszy, ale pokazuje jak kiedyś były tworzone efekty i ile pracy to wymagało. Makiety, poruszająca się lalka nie była stworzona w komputerze od podstaw tylko była po prostu robotem. Wysiłek był i się opłaciło, w końcu doczekał się statusu kultowego horroru i nowej wersji w roku 2013.
7. "Piła" reż. James Wan ( "Saw" - 2004)
Dwóch mężczyzn obudziło się przykuci do rury w piwnicy. Zdają sobie sprawę, że są teraz częścią zabawy mordercy. Gra rozpoczęta.
Krwawy, brutalny. Horror z elementami gore, który miał być tylko kolejnym koszmarkiem na DVD, a okazał się kasowym hitem. Ta seria zyskała wielu zwolenników, ale i równie wielu przeciwników. I też dlatego jest dobry. Najgorsza jest obojętność. Ja z pewnością należę do pierwszej grupy. Dlaczego? Ze względu na myślenie głównego antagonisty. Jest sadystyczny w swoich gierkach, jednak jego szaleństwo miało dla niego i innych jakiś sens. Połączenie sadystycznego zbawcy z filozofem, który równie dobrze mógłby stworzyć sekte. Świetnie wykreowana postać a Tobin Bell w tej roli, to wisienka na torcie :)
8. "Martwa cisza" reż. James Wan ("Dead Silance" - 2007)
Jamie po śmierci swojej ukochanej, wyjeżdża do rodzinnego miasta, by znaleźć kto lub co za tym stoi. Odpowiedzi szuka w historiach o starej brzuchomówczyni i jej piekielnych lalkach.
Znów lalki i znów James Wan. Cóż mogę na to poradzić ;) Gdy byłam mała pewnie jak wielu z was oglądałam "Gęsią Skórkę". Uwielbiałam to! A jeden z odcinków z lalką brzuchomówcy, która nazywała się Slappy bardzo zapadła mi w pamięć. Zwłaszcza odczułam to w sennych koszmarach ;) Mamy tu nie tylko zwykłego straszaka z lalkami i duchami, ale ciekawą łamigłówkę dla widzów. Uwielbiam gdy w filmach czy to horror czy inny gatunek, gdy poszlaki są rozrzucane po drodzę a na końcu sklejamy całą układankę i wszystko staje się jasne, ale i nie wiarygodne. Zaskoczenie. To z pewnością czułam po seansie.
9. " Nieznajomi" reż. Bryan Bertino ("The Strangers" - 2008)
Kristen i James zostają zaatakowani przez nieznanych napastników, w ich własnym domu.
Prosta fabuła, można powiedzieć, że dość realna ponieważ ile razy na świecie ktoś włamuje się komuś do domu? Dziś jest to nagminne. Horrory typu home invasion posiadają świtny klimat. Czujesz się osaczony, ponieważ miejsce które było do tej pory twoim azylem dziś staje się zupełnie obce, trochę jak labiryn. Niby go znasz, ale nie wierz gdzie ukrywa się niebezpieczeństwo. Przeraża nas jeszcze jedna myśl, że jest to realne zagrożenie (podobnie działają horrory z dopiskiem "oparte na faktach"). Wtedy wracając z kina, do domu, późnym wieczorem, gdy widzimy, że ktoś za nami idzie zawsze dla nas będzie to morderca nawet jeśli to siedemdziesięcio letnia staruszka. Te horrory nie straszą, nie są zazwyczaj krwawe. Są klimatyczne i stresujące. Uwielbiam je oglądać, a ten film był moim pierwszym z tej kategorii, który widziałam i wciąż najlepszym.
10. "Lśnienie" reż. Stanley Kubrick ("The Shining" - 1980)
John podejmuje pracę jako dozorca w hotelu. Wkrótce pobyt w pięknym hotelu okaże się przekleństwem.
Horror na podstawie książki Stephena Kinga o tym samym tytule. Klasyk. Trzech mistrzów. Jeden napisał książkę, drugi wyreżyserował a trzeci zagrał tak, że się zakochałam ;)
Wiem, że samemu autorowi nie podobała się ta adaptacja, jednak ja uważam ją za kunszt grozy i paranoi. Dla mnie ten film to przede wszystkim Jack Nicholson, genialny w roli szaleńca. Ten kto mnie zna wie, że Nicholson jest dla mnie postacią niewiarygodnie podziwianą. "Lśnienie", znalazło się tutaj też dlatego, że poziom szaleństwa i paranoi w jaką popada nie tylko bohater, ale i widz, jest niesamowita. Interakcja. To jest sztuka.
Kavka