poniedziałek, 30 października 2017

Strach się bać - Japońskie legendy.




              Witam, dziś chciałabym poruszyć temat legend, które są bardzo popularne w Japonii. Poczytałam trochę i postaram się wam przedstawić te najciekawsze i najbardziej znane, może już o nich słyszeliście, a może jestem pierwszą osobą, od której dowiecie się czegoś nowego. W każdym bądź razie zapraszam do lektury, bez zbędnego przedłużania :)


1. Kuchisake-onna

(kobieta z rozciętymi ustami)
Jest to jedna z najbardziej znanych legend japońskich. Legenda opowiada o kobiecie, która była ofiara przemocy domowej. Do tej pory słyszy się od Japończyków, że dziwna postać kobiety skrywa się w ciemnych zaułkach. Dodam, że najczęściej nosi maseczkę. Kiedy wpadniesz w jej sidła, pyta cię czy "jest piękna". Jeżeli odpowiesz negatywnie, cóż...stracisz dla niej głowę i to dosłownie. Natomiast jeżeli odpowiesz twierdząco, wpadnie w zadumę i będziesz miał szansę na ucieczkę. Kto wie, może Ty będziesz śmiałkiem który przeżyje?           

                         
Podobny obraz 2. Toire no Hanako-san. (Hanako-san z toalety)
Jest to również jedna z popularniejszych legend o dziewczynie która nawiedza toalety (najczęściej słyszy się, że są to toalety szkół podstawowych) Już tłumaczę dlaczego, otóż Hanako-san była młodą dziewczyną, która prawdopodobnie skrywała się w toalecie przed napastnikami. Wywołać ją można bardzo łatwo. Wystarczy wejść do toalety, (jeżeli będzie to rząd toalet, najlepiej będzie jeżeli będzie to trzecia od końca) zapukać i zapytać trzy razy " Hanako-san jesteś tu?"
Wtedy, jeżeli demon faktycznie nawiedza ową toaletę, odpowie ci: " Tak, jestem tu" W tej chwili masz ostatnią chwilę na ucieczkę, jeżeli tego nie zrobisz, demon wciągnie cię do toalety i zabije.                                       
                                   

Znalezione obrazy dla zapytania nurre onna japan3. W Japonii możemy rozkoszować się widokiem pięknych gór otoczonych pięknymi jeziorami, rzekami czy stawami. Czy nie jest to dobra sceneria dla stworów, które mogły by się ukazywać nocą przy blasku księżyca?
Jednym z takich stworów jest Nurre-onna. (kobieta wąż). Czeka na swoje ofiary, które  przychodzą kąpać się późną nocą lub wczesnym rankiem. Kiedy zauważy swoją potencjalną ofiarę, wystawia głowę z wody (piękną twarz) i woła o ratunek. Kiedy ofiara stara się jej pomóc, ta resztą wężego ciała wciąga go pod wodę. Słuch o takich osobach ginie. Nikt ich nie widział już nigdy więcej.
                                   


Podobny obraz 4. "Teke-Teke". Jest to legenda o dziewczynce, która wpadła pod tory pociągu, który w rezultacie przeciął jej ciało na połowe. Duch dziewczynki nie mógł się z tym pogodzić. Zapragnęła zemnsty za to co się stało. Jej górna część ciała nadal przebywa przy torach, przeinając ciała tych, którzy przechodzą tamtędy późnym wieczorem.
                                   

Mam nadzieję, że podobały się wam te legendy. Jak wiadomo Japonia słynie z inności, sama specyfika tego narodu srawia, że w niektóre jestem w stanie uwierzyć (może nie akurat te typowo fantastyczne, ale są równie fascynujące, które trzymają się bardziej przyziemnych spraw). Trzymajcie się!
                                                                                                                       Ev.

niedziela, 29 października 2017

MIKROMUSIC. TAK MI SIĘ NIE CHCE



Czy ktoś jeszcze nie może doczekać się tego wydawnictwa?
Jest to płyta, którą zespół zdecydował się wydać niezależnie, bez żadnych ograniczyć formalnych i artystycznych. Muzycy, jak sami twierdzą, nie starają się spełniać niczyich oczekiwań i tym samym dobrze bawią się tworząc piękną muzykę.

Krążek jest inspirowany muzyką lat ’60 i ’80, co jeszcze bardziej podsyca moją ciekawość względem niego.

Znamy już dwa single z płyty: „Synu” i tytułową „Tak mi się nie chce”. Teledyski realizowane są we współpracy z twórcami teledysku do utworu „Bezwładnie” i z wrocławskim studio Camera Nera.

Może sami napiszecie w komentarzach, co sądzicie o nowych działaniach Mikromusic?


Brownie ;)

sobota, 21 października 2017

Deszcz Meteorytów Orionidy 2017


Podobny obraz
                                       
Hej! Przychodzę do was dzisiaj z ciekawostką, mam nadzieję, że spodoba się wam. Nie będzie to żaden artykuł. Otóż...
W ten weekend października dane nam będzie obserwować Meteoryty Orionidy, które powiązane są z Kometą Halleya. Objawiają się tylko w tym pięknym (moim) miesiącu.
Nie wiem jak wy, ale ja zamiast iść na imprezę, biorę w ręce ciepły kocyk, siadam na balkonie i obserwuje. Z tego co wyczytałam, obserwacje najlepiej zacząć przed północą dzisiaj!

Do godziny obserwacji możesz nacieszyć swoje oczy aż 30 meteorytami. Niesamowite!
Serdecznie zapraszam was do tego wydarzenia, w końcu pięknie patrzeć na to samo niebo, z różnych zakątków, a tworzyć wspólne wspomnienia. Miłego oglądania!  

                                                                                                                                    Ev.

piątek, 20 października 2017

Nowa Coma, czyli czy zespół za chwilę przestanie świecić


Na to pytanie postaram się odpowiedzieć później. Zacznę od opisania, tego co usłyszałam wczoraj w nocy.
Wiele osób, jak sądzę, jest w tym momencie uprzedzonych do łódzkiej grupy przez zeszłoroczną płytę  „2005 YU55”, która okazała się niewątpliwie genialnym, choć dość osobliwym i trudnym materiałem. Sama osobiście rzadko wracam do tego krążka, z tego po prostu względu, że jest ciężki, a zeszłoroczne koncerty Comy były, że tak powiem, „warstwowe”, ponieważ nowe utwory raczej średnio korespondowały ze starymi. A „Metal Ballads vol. 1”? Będzie odstawać czy nie? Ja sądzę, że nie.
Krążek otwiera utwór „Uspokój się”, który od początku… uspokaja. „Jeśli czytasz tę wiadomość, uspokój się. Prawdopodobnie nie jest skierowana do Ciebie. […]” Słuchami melodyjnej warstwy wokalnej, która oddycha i pozwala wybrzmieć instrumentom, gdzie słyszymy wintydżowy, świetny klawisz. Już od tej pierwszej piosenki słyszymy, że płyta jest inna od całego dotychczasowego dorobku Comy. Kolejnym kawałkiem są zaprezentowane pierwszy raz na Męskim Graniu „Lajki”, które jedni zachwalają, inni „hejtują”. Moim zdaniem utwór jest bardzo dobry. Fakt, dosłowny, ale czy to źle? Warto zobaczyć klip do tego kawałka, który jest mistrzowsko wykreowany. Fragment „Widzę do tyłu” mogliśmy już usłyszeć w pierwszym zwiastunie płyty. Odnośnie tej piosenki mam wrażenie, jakoby była lekko organkowa – szczególnie mam na myśli utwór „Rilke” z krążka „Czarna Madonna”. I wszędzie jak dotąd jest w tle charakterystyczny klawisz, podbijający całą resztę. Kolejny utwór „Za słaby” jest kolejnym, który uspokaja. Akustyczny i bardzo liryczny. Niewątpliwie potrafi wprawić odbiorcę w uczucie zadumy i może wręcz melancholii… Z tym utworem, jak i z całą płytą kojarzy mi się stara solowa twórczość Roguckiego. „Odwołanie” odcina się jak nożem od „Za słabego”. Utwór szybki i energiczny. Odczuwalny jest tu nieco wpływ artystów, którymi Coma obecnie się otacza. Chodzi tu o melodyjność, nie o rytmikę. „Snajper” z początku przez nie-muzyczne dźwięki kojarzy mi się z „Hipertrofią”. Utwór ciekawy, narastający. Na pewno wiele osób go polubi. Niestety dla mnie utwór jest „Parapetem” tej płyty („Parapet” to utwór z „Hipertrofii”, nigdy nie potrafiłam się do niego przekonać, ani tekstowo ani muzycznie). „Odniebienie” z kolei zalatuje „YU55”, przypomina jedną z „Łąk”, ale Rogucki miło zaskakuje wokalnie. Zwłaszcza jeśli spodziewasz się melorecytacji. Utwór zdecydowanie charakterny. Urzekające jest, to że w każdym słowie słychać świetny warsztat aktorski wokalisty. „Cukiernicy” są mocno osadzeni w klimacie retro, głównie przez brzmienie bębnów. Swing zdecydowanie. I kolejne skojarzenie: najpierw posłuchajcie „Cukierników”, a potem „Nie Bielsko”.  Z kolei „Konfetti” jest dla mnie połączeniem „Sopotu” i „I’m not afraid of your soul”. Piosenka inna od pozostałych, ale bardzo dobra i mimo podobieństw do solowych kawałków Roguckiego, nadal jest w stu procentach „comowa”. I przyszedł czas na mojego faworyta – „Za chwilę przestaniemy świecić”. Utwór nie jest moim ulubionym wyłącznie dzięki tytułowi, który jest fantastyczny. Tekst wdzięczny, poetycki, choć polityczny w drugiej części. Brzmienie jest mocne, narastające i opadające, i od nowa aż do momentu kulminacyjnego i do końca, kiedy zamyka się cięciem. Ostatnim utworem są fantastyczne „Proste decyzje”. Da się wyczuć tutaj wpływ Męskiego Grania i jednocześnie towarzyszący całemu krążkowi klimat retro – dzięki nieco wygłuszonemu wokalowi.
Płyta jest zdecydowanie inna niż poprzednia, ale nawiązuje do tak zwanej „starej Comy”. Mamy tu niebanalną warstwę tekstową, wciąż poetycką choć mocno aktualną i związaną z dobą Internetu, co dzięki wintydżowemu brzmieniu, nieco kontrastuje lecz pozostaje spójne. Melodyjność wokalu, jak już wspomniałam, nasuwa skojarzenia z solowym krążkiem Piotra Roguckiego z 2011 roku „Loki – wizja dźwięku”.
Wrócę jeszcze na chwilę do singla, bo spotkałam się z komentarzami, że ludzie nie wiedzą, czy kupią płytę, „a jeśli tak, to na pewno nie od razu”. „Lajki”, okładka płyty i tytuł odstają od całości. Myślę, że to pewien rodzaj prowokacji. Coma chyba nie byłaby sobą, gdyby nie prowokowała fanów. Zwłaszcza tych, którzy twierdzą, że zespół skończył się na „Czerwonym Albumie”. Pragnę przypomnieć, że 6 lat temu podobni „fani” twierdzili, że Coma skończyła się na „Hipertrofii”. Na razie jeszcze nie słyszałam, żeby ktoś uważał, że skończyli się na „2005 YU55” :P
Na koniec powiem, że moim zdaniem krążek jest świetny muzycznie jak i tekstowo, niebanalny, aktualny choć w pewien sposób dawny. Na notę w skali od 1 do 10 z mojej strony jest zdecydowanie za wcześnie, ale sami możecie już próbować oceniać.
A odpowiadając na pytanie zadane na początku: Nie, Coma zdecydowanie nie przestanie świecić.
Ja z całego serca polecam i nie mogę się doczekać, aż usłyszę jak nowe utwory zabrzmią na żywo w łódzkiej Wytwórni.

Do przeczytania, kochani!
Brownie

środa, 18 października 2017

ZAPOWIEDŹ. COMA „METAL BALLADS vol.1”



Na poprzedni krążek łódzkiego zespołu Coma fani musieli czekać 5 lat, więc wszystkich zadziwiła nagła wiadomość, wypowiedziana przez Piotra Roguckiego, wokalistę grupy, na finałowym koncercie Męskiego Grania, że za miesiąc możemy spodziewać się na sklepowych półkach nowego wydawnictwa. Zaraz po tej informacji zagrali singiel „Lajki”. Jednym utwór się podoba, innym nie… Moim zdaniem wraca on do stylistyki „Czerwonego Albumu” wydanego przed sześcioma laty, więc jest to drastyczne odcięcie od eksperymentalnego krążka sprzed roku, który wzbudził ogromne kontrowersje. Jaka będzie całość j jakie dzieło sztuki stworzyli panowie z Comy tym razem? Przekonamy się już niedługo. Jeśli będziecie mieli ochotę dowiedzieć się, co ja uważam o najnowszym krążku, zapraszam na naszego bloga po premierze, jeszcze w tym tygodniu!

Wasza Brownie
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka