wtorek, 23 stycznia 2018

Z Nation


Witajcie moi serialoholicy :) Sharky zaprasza was dzisiaj do Nowego Jorku, by walczyć z wirusem zombizmu!
(Kolejny serial o zombie? Serio, Sharky, serio?  Yuuup!)  Generalnie zaczęłam pisać ten artykuł po obejrzeniu pierwszego sezonu, ale zorientowałam się, że Netflix udostępnia mi tylko 1 na 3 sezony i został zapisany jako “w toku”. Po chwili namysłu i rozpoczęciu 2 sezonu na cda(nie polecam bardzo, błędy w tłumaczeniach i zacinające się odcinki, a do tego wszystkiego trzeba ręcznie szukać danego odcinka. Sharky =__= nie wymagaj, to DARMOWE!”) postanowiłam co nieco sklecić, bo przecież nie muszę obejrzeć wszystkich sezonów aby mniej więcej ocenić serial.

A oceniam go bardzo pozytywnie! I już przechodzę do rzeczy :) Jeśli jesteś fanem/ka TWD może być Ci na początku trudno, ale uwierz mi warto spróbować. Z Nation to całkiem nowe podejście do sprawy! Trzeba go obejrzeć z przymrużeniem oka, ponieważ mało ima się rzeczywistości ;) Zacznijmy od tego! test szczepionki (dla “ochotników” z więzienia) na wirusa, którego wymyślili naukowcy-idioci. Otóż ostatni pacjent przeżył podanie szczepionki, a zombie, które wtargnęły do laboratorium rzucają się na niego i - pewnie myślicie : “zeżarły go, rozerwały na strzępy! Obgryzły do kosteczki!”, pokąsały go po całym torsie. Yup Murphy- bo tak ma na imię nasz zombieodporny bohater, przeżywa ten atak i staje się niemalże niewidoczny dla naszych nieżywych współbraci.
Murphy jest eskortowany do laboratorium CDC California, aby można było stworzyć szczepionkę dla ludzkości. Jego antyciała to podstawa do jej zaistnienia. Tutaj ginie jego bodyguard z oddziału  Delta-X-ray-Delta, a “pacjenta” przejmuje grupa z porucznik Robertą Warren na czele. Operacja “Bite Mark” rozpoczyna się po skontaktowaniu z bazą “Nothern Light” na Alasce. Nasi bohaterowie wyruszają w ciężką podróż z Nowego Jorku do Kalifornii.


Za co uwielbiam ten serial? Przede wszystkim absurd i szok: już w pierwszych odcinkach twórcy rzucają nam w twarz zombie noworodkiem, który przemieszcza się z zawrotną szybkością (mimo, że przed śmiercią nie potrafił nawet raczkować), kanibalami jedzącymi ludzi żywcem, a później zombie ziołem, zombie na speedzie, a nawet viagrze. Do tego dochodzą śmieszne gagi, ale pomimo tego wszystkiego nie brak w Z Nation wzruszających i dramatycznych momentów.  Jedyne co mi delikatnie nie pasuje to ciągłe dążenie do stworzenia szczepionki, ponieważ nie widzę w tym sensu. Ludzie, brakuje was na tym świecie, zombie pożerają siebie nawzajem, po co wam teraz szczepionka? Przeżyjcie. Przecież jak będziecie zombie odporni to nie dacie im się gryźć jak kanapki tylko i tak będziecie “okazywać im miłosierdzie”. Trochę ten patetyczny cel traci sens, ale nasi bohaterowie tylko na nim się skupiają, mam wrażenie nawet gdyby nie to, nie byliby razem. Szkoda, bo relacje między nimi są naprawdę bliskie i to widać. Często łza się kręci w oku, ale gdy nastaje zwątpienie w misję następuje również swojego rodzaju bezczynność- bohaterowie nie mają żadnych marzeń- nie mówią o nich, nie usłyszymy nic o osiedleniu się, założeniu rodziny, czy życiu “mimo wszystko”. Sfera dotycząca przyszłości jest trochę “kaleka” w tej produkcji.

Myślę, że tyle mojego uzewnętrznienia wystarczy ;) Polecam Wam gorąco Z Nation. Szokuje, zaskakuje, wzrusza i rozbawia do łez.To całkowicie odmienne doświadczenie z apokalipsą moi drodzy. Skusicie się?


Sharky

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka