środa, 24 kwietnia 2019

Final Girl



Każdy kto choć widział parę horrorów, zwłaszcza z lat 70-tych i 80-tych, będzie kojarzyć, kim jest postać final girl. Jednak, dla tych co niekoniecznie znają, przybliżę. Final girl, w dosłownym tłumaczeniu “finałowa dziewczyna”, jest to sztandarowa kreacja bohatera w  wielu filmach grozy. Laurie Strode z “Halloween” (1978),  Ellen Ripley z “Alien” (1979), Kim Hammond z “Prom Night” (1980), Marty Gaines z “Hell Night” (1981), Nancy Thompson z “A Nightmare on Elm Street” (1984), Sidney Prescott ze “Scream” (1996),  Julie James z “I Know What You Did Last Summer” (1997), Erin z “You’re Next” (2011). Choć te postacie powstały w różnych latach, to wszystkie należą do tej samej grupy. 


Ikonografie postaci final girl, można pokrótce przedstawić jako: dziewczynę o mocnym kręgosłupie moralnym, która nie ulega pokusom takim jak narkotyki, alkohol, papierosy czy seks. Zwłaszcza aspekt cnoty, jest ważny (zmienia się to dopiero ok. lat 90-tych). Czystość seksualna, mogła ją uchronić przed śmiercią. Jedni uważają że to miał być sprzeciw ku ówczesnej wolnej miłości. Inni natomiast, w tym James Kendrick, sądzą że bardziej chodziło o utracenie koncentracji przez igraszki czy używki, co skutecznie wykorzystywał morderca. Final Girl, miała być
kontrapunktem dla filmowego antagonisty, stąd również jej nieskazitelność. Jest inteligenta, skromna i piękna, praktycznie zawsze jest to tzw.: "szara myszka". Do jej umiejętności często należą taki które nam kojarzą się typowo męsko, jednak one łamią ten stereotyp, np.: postać Marty w "Hell Night", która zna się na naprawie aut.


Utarło się że, final girl pojawia się w slasherach. Faktycznie, w nich występuje najczęściej, jednak można ją spotkać nie tylko w tego rodzaju horrorach. Jedną ze sztandarowych postaci tego typu jest Ellen Ripley z filmu “Alien” Ridleya Scotta.

Ta postać jest spopularyzowana od lat 80-tych. Dlaczego akurat wtedy? Niektórzy badacze, jak profesor Iwona Kolasińska z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, sądzi że miało na to wpływ ówczesne nastroje społeczne w Stanach Zjednoczonych. Wtedy właśnie rozwijała się tak zwana III fala feminizmu. Ruch, umocnił się przede wszystkim przez swoją różnorodność. We wcześniejszych latach, kobiety dzieliły się ze względu na wyznanie, rasę czy orientację. Nie potrafiły razem walczyć. W latach 80-tych, ujednoliciły się i ruchy feministyczne lesbijek, Latynosek, Afroamerykanek, białych a także innych kobiet stworzyły jeden silny ruch. Wtedy także, do kin zaczęło wchodzić coraz więcej produkcji grozy, w których to kobieta stała się nie tylko główną bohaterką, ale jedyną, która potrafi, powstrzymać czające się zło. Możliwe że, jej zwycięstwo symbolizuje silnie przebijającą się myśl feministyczną do ówczesnego społeczeństwa.

Mimo, że final girl pojawiała się głównie w starych horrorach, to jednak od jakiegoś czasu pojawiają się produkcje w których ukazywana jest jej postać, jak w "You're Next". A nawet staje się nie tylko główną bohaterką, ale i głównym wątkiem: "The Final Girls" z 2015 roku czy w serialach takich jak "Scream Queen" czy "Scream". Czy postać final girl, znów stała się "modna"wraz ze wzrostem ruchów feministycznych? Czy nigdy ta tendencja nie zanikła. Co sądzicie?

Kavka.

poniedziałek, 15 kwietnia 2019

The End of the f***ing world



Pomyślałam, że zbliżająca się w tym roku premiera 2 SEZONU tego nieszablonowego serialu jest świetną okazją do podzielenia się z Wami moimi odczuciami odnośnie tej produkcji. :)
The End Of The Fucking World to serial wyemitowany i współrealizowany przez Netflix oraz 4 Channel, którego premiera przypadła na październik 2017 roku. Obejrzałam go jakiś czas temu i po prostu się w nim zakochałam.
Seria opowiada historię nietypowo rozpoczętej relacji dwójki nastolatków Jamesa i Alyssy. Niby gatunkowo jest to czarna komedia, ale odnoszę silne wrażenie jakbym oglądała relację z czyjegoś życia. Nie takiego vlogowego życia jakiego głównie jesteśmy świadkami na yt,  ale tego prawdziwego, nie na pokaz i nie przed kamerą (o ironio). Czyjegoś, ale tak podobnego do mojego własnego okresu dorastania... i prawdopodobnie dlatego tą produkcję pokochały tysiące- nie tylko dzięki świetnemu źródłu jakim jest mini komiks Charlesa Formana, ale dzięki temu, że mogły utożsamiać się z bohaterami. Że są oni prawdziwi, bliscy nam samym.
Już od pierwszego odcinka dowiadujemy się, że James jest nastoletnim psychopatą- kiedy był małym chłopcem wsadził rękę do frytury tylko po to żeby “coś poczuć”, zaczął mordować zwierzęta, a aktualnie planuje swoje pierwsze morderstwo. Alyssa to przepełniona złością dziewczyna o ciętym, wulgarnym języku, której rodzice się rozwiedli, a jej mama znalazła nowego idealnego męża i założyła idealną rodzinę, do której Alyssa zwyczajnie nie pasuje. Czasem czuje, że przepełnia ją za dużo emocji więc kładzie się i patrzy w szare lub błękitne płaszczyzny by poczuć się wolna. Spotykają się w momencie, gdy James szuka swojej pierwszej ofiary, a Alyssa ma nadzieję, że w końcu coś (James) przełamie frustrację w jej nastoletnim życiu.
Narracja jest prowadzona z dwóch punktów widzenia więc jesteśmy całkowicie świadomi myśli i uczuć jakie towarzyszą obojgu bohaterom jak, np: szczere stwierdzenie Alyssy “Nie lubię przepraszać. Ale czasami powinnam” zestawione z Jamesa “ Czasem nie reaguję na to co się dzieje. Chociaż powinienem.” Daje nam to jasny obraz jak skomplikowane jest ich życie wewnętrzne. Pomimo tego, że są totalnym przeciwieństwem łączy ich wiele. Przez większość czasu, przynajmniej mnie towarzyszyło uczucie niezręczności,czasem zażenowania, podnoszące doznania oraz potęgujące napięcie i uzależniające od głównego wątku. Wspiera to niesamowita gra aktorska  Alex Lawthera i Jessicy Barden.
 Jesteśmy świadkami niesamowitych przemian, wielkich zawodów, zwątpienia, refleksji i ogólnego chaosu rządzącego w tej relacji co wciąga nas jeszcze głębiej, angażuje w to, co dzieje się na ekranie zapraszając do wniknięcia w ten świat. Nad ekspresyjna, chamska i szczera Alyssa strzela kontrowersyjnymi pomysłami jak z rękawa tylko po to żeby się nie nudzić,na co z chęcią przystaje stonowany i wycofany społecznie James, mający w głowie tylko niezdarne plany dokonania morderstwa na swojej nowej towarzyszce.
Zestawienie ze sobą tak kontrastowych charakterów sprawia, że nie możemy oderwać od nich wzroku, a wszystkie odcinki po prostu przelatują w mgnieniu oka.
Historia przedstawiona przez serial porusza wiele ważnych w życiu nastolatka wątków: pierwszą ucieczkę z domu, sprzeciw wobec powszechnym normom, łamanie prawa, usprawiedliwianie swoich złych wyborów, ból odrzucenia, desperacką chęć akceptacji i bliskości, bycia potrzebnym, kochanym, dylematy moralne, sprawy inicjacji seksualnej, idealizację nieobecnego przy nas przez większość życia rodzica. Świat, którym każdy z nas kiedyś żył lub żyje. A trafniej sprawy stanowiące, że czujemy się jakby to był Koniec J***nego Świata. Naszego prywatnego, ale też całego.  Możemy być obserwatorami wielkich przemian jakie się dokonują w człowieku pod wpływem drugiego człowieka.

Osobiście jestem fanką jednej ze scen początkowych kiedy to Alyssa siedząc na stołówce dostaje powiadomienie od koleżanki na jakimś serwisie społecznościowym i pyta “wtf? To od ciebie? Przecież siedzę tuż obok” i rozwala go o podłogę. To śmieszne i może Wy tak nie macie, ale czuję dokładnie to samo co ona kiedy wychodząc z pokoju do kuchni dostaję wiadomość na messengerze od mojego narzeczonego, a mamy po dwadzieścia parę lat, a nie 15.

Do jakiegoś stopnia utożsamiam się z bohaterami, rozumiem ich zachowania, wybory, a niektóre sytuacje sprawiają, że drżą mi dłonie. Nie mogę się nadziwić jak niesamowicie Charles Forman oddziałuje na odbiorcę używając prostej formy- linearnego, niemal minimalistycznego rysunku do podkreślenia treści. Jak tak skromne dzieło jest tak monumentalnym. Jaką skarbnicą wiedzy i pomysłów stało się dla scenarzysty Charliego Corvell. Mam wielką i szczerą nadzieję, że drugi sezon nie zabije wszystkich wartości, którymi szczyci się pierwszy.
Nie chcę Wam streszczać tej historii tym razem, ponieważ sezon 1 ma tylko 8 odcinków i chcę, żebyście go po prostu poczuli. Pomoże Wam w tym niesamowita ścieżka dźwiękowa. Może nie do każdego z Was przemówi, może nie każdy z Was miał lub ma w sobie tyle gniewu, frustracji lub przeciwnie beznadziejności i jednakowości by poczuć, że w pewnym stopniu to też Wasza historia. Może nigdy nie czuliście, że kończy się świat. Jednak tak jak 13 R3asons Why uważam, że T.E.O.T.F.W to obowiązkowa pozycja na liście do obejrzenia, by zrozumieć lepiej otaczający nas świat, by zrozumieć lepiej młodzież. I broń boże, nie mówię, że jest to źródło edukacji jak radzić sobie z problemami lub je rozwiązywać. Wszystko co mówię to to, że możemy znaleźć odpowiedzi na nurtujące nas pytania, np: “dlaczego ona jest taka wulgarna mając 14 lat?
With her eyes closed, Allyssa looked less angry
Zakochajcie się w tym serialu, w tym mini komiksie. Wyciągnijcie jak najwięcej się da. Przemyślcie. Zapobiegajcie końcom świata.
 I z tym Was zostawiam kochani. Obejrzyjcie tą produkcję koniecznie, kupcie mini komiks Charlesa I czekajcie razem ze mną na nowy, 2 sezon.

~Sharky

czwartek, 11 kwietnia 2019

5 najciekawszych premier płytowych ostatnich 3 miesięcy



W tym artykule po krótce przedstawię wam 5 najciekawszych moim zdaniem nowości muzycznych.
Jak to w rankingach bywa zacznę od końca:

5. White Lies– Five
„Nowa płyta to kamień milowy w karierze White Lies. Podsumowuje dekadę naszej działalności. To początek nowego i ekscytującego dla nas rozdziału” - mówi zespół.
Album jest o wiele bardziej złożony, przemyślany i odważny od poprzednich krążków zespołu. Jest też zdecydowanie osobisty dzięki intymnym tekstom basisty. Mówiąc szczerze potrzebowałam czasu, żeby większość utworów z płytki mi „usiadła”.



4. Dido–Still On My Mind
To płyta powstała po prawie sześcioletniej przerwie artystki. Jest to chyba też najbardziej zmysłowy krążek Dido. Proces powstawania muzyki artystka określiła jako prosty i magiczny.



3. Daria Zawiałow–Helsinki
"Helsinki są bajkową krainą mojej wyobraźni. Miejscem tajemniczym, magicznym, niedopowiedzianym, humorystycznym, filozoficznym. I wszystkim po trochu - kojarzą mi się z miastem skutym lodem, ale też z jednym z najbardziej zielonych, otoczonych gęstą siecią wód miejsc Europy. Z innej strony, Helsinki to azyl, do którego można uciec przed otaczającym światem, złymi emocjami, toksycznymi relacjami, obłudą. To przestrzeń dystansu, która mogłaby mnie bardzo inspirować do tworzenia" - mówi artystka. 
Jest to bardzo ciekawa pozycja w polskiej muzyce alternatywnej. Słyszymy tam fajne brzmienia i rozwiązania muzyczne. Uważam, że warto pochylić się nad tą muzyką, mimo że moim zdaniem utwory są bardzo do siebie podobne.

2. FiszEmade Tworzywo – Radar
Krążek jest silnie osadzony w klimacie lat 80. W utworach możemy usłyszeć zarówno rockowe solówki jak i dźwięki syntezatora, dzięki którym świetni muzycy wprowadzają odbiorcę do świata retro i zabierają nas w melancholijną i czilującą podróż.
Singiel „Dwa ognie” jest dopiero początkiem drogi.

1.Coma – Sen o 7 szklankach
Pomysł na krążek  „Sen o 7 szklankach” kontynuacja muzycznej opowieści z 2018 roku. Wtedy zespół Coma został poproszony o stworzenie jakiegoś specjalnego projektu na Męskie Granie.
„Z początku myśleliśmy o piosenkach z polskich filmów, ostatecznie dochodząc do wniosku, że najbarwniejsze, najbardziej wieloznaczne i pełne fantazji tematy odkrywamy w piosenkach z Pana Kleksa. Idąc tym tropem, zdecydowaliśmy się na program oparty na piosenkach z filmów i programów dla dzieci”. – tłumaczą członkowie zespołu Coma.
Kompozycje z tej płyty są niesamowicie barwne instrumentalnie. Przekazują masę różnych emocji. Uważam że zdecydowanie warto poświęcić tej pozycji dłuższą chwilę.


Na zakończenie dodam, że każdy z wymienionych wyżej albumów działa na mnie emocjonalnie i na swój sposób zmienia coś w moim życiu. A jakie są dla Was najciekawsze premiery tego roku?
Brownie

środa, 3 kwietnia 2019

Śmierć na życzenie?


Nie jest to post zabawny, nie będzie miał na celu wywołania uśmiechu na Twojej twarzy.
Dziś chciałabym Ci przekazać jak ważne jest życie. Życie, które możesz przeżywać z bliskimi, z osobami dla których również ty jesteś bliską osobą. O czym chcę tu dokładnie pisać? Dziś chciałabym się kupić na pewnym miejscu, klinice. Skupia się ona na niesieniu pomocy poprzez terapię przeżywania własnej śmierci. Korea Południowa jest krajem, w którym liczy się perfekcja. Duże statystyki osób cierpiących na depresję, załamania nerwowe, czy brak pewności siebie łączący się z niską samooceną, nie pomaga w prowadzeniu szczęśliwego życia...
Terapia ta ma też za zadanie powstrzymać plagę samobójstw nękającą kraje wschodu głównie Japonii i Korei Południowej. Zaraz opowiem jak to działa.

Miejscem o którym wspominałam na samym początku to Hyowon Healing Center w Seulu. Jest to biurowiec w którym pracownicy czy też zwyczajni ludzie mogą przeżyć własny pogrzeb. Dosłownie.
Są to warsztaty gdzie uczestnicy ubierają się w szaty pogrzebowe, piszą ostatnie listy do swoich bliskich, a następnie są zamykani w trumnach. Obok trumien znajdują się ich zdjęcia z czarnymi wstążkami, dla podkreślenia szczególności chwili. Podczas chwilowego przeżywania śmierci, ludzie mają zmierzyć się ze swoimi demonami, starać stawić się im czoła a także dostrzec jakie życie może być piękne. Terapia ma dać im do zrozumienia, że życie przemija, że nasze problemy wcale nie są tak agonalne jak by się mogło wydawać. Uświadomienie, że z każdej sytuacji znajduje się wyjście. Niewątpliwie pomaga im dojść do tego miejsce w jakim się znajdują. Podczas całej terapii w budynku panuje cisza, by dodatkowo możliwe było osiągnięcie jak największego skupienia.
                           
Szkolenia cieszą się ogromną popularnością

Oprócz samego zamknięcia w trumnach, dostępne są jeszcze wykłady o śmierci i osób które również znajdowały się w tym miejscu i udało im się wyjść na prostą, zacząć drugie, lepsze życie.

Osoby, które decydują się na zamknięcie spędzają tam około 10-20 minut. Może pomyślisz, że to nie wystarczająca ilość czasu, b
y nagle poukładać swoje życie. Jednak do tej pory to miejsce odwiedziło ponad 15 tysięcy osób, które chciały doświadczyć swojej śmierci. Mam tylko nadzieję, że każdej z nich udało się rozpocząć od nowa...

                              

"Korea Południowa ma najwyższy wskaźnik samobójstw wśród 34 krajów w Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju. Jest to spowodowane m.in. presją, jakiej mieszkańcy tego kraju są poddawani już od najmłodszych lat. Od wyczerpujących egzaminów po pracę w dużych firmach." - źródło fakt.pl
Reakcje uczestniczących osób są bardzo skrajne. Niektórzy płaczą, inni się śmieją (możliwe, że jest to sposób na radzenie sobie ze strachem), a jeszcze inni czują się jakby byli innymi ludźmi. 

                                   


Mam mieszane uczucia do słów z którymi spotykają się uczestnicy na zakończenie warsztatów. Brzmią one bowiem tak: " Teraz wiesz, jak wygląda śmierć. A Ty żyjesz. Walcz dla Korei "takimi słowami pracownicy centrum żegnają walczących z depresją Koreańczyków." Osobiście dla mnie te słowa te zataczają błędne koło, słowa "Walcz dla Korei" nadal wskazują na to by nie spadań poniżej pewnego poziomu bo inaczej walka będzie nieefektywna. Lecz to tylko moje zdanie. Tyle ode mnie na dzisiaj. Mam nadzieję, że może ten post pomógł wam w czymś, ja osobiście jeszcze bardziej doceniłam prostotę życia i staram się dostrzegać jeszcze więcej pozytywów jakie mnie w nim spotykają.

                                                                                                                                      
                                                      Ev.

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka