niedziela, 4 marca 2018

Omówienie i spekulacje - Oscary 2018 #2



Witajcie ponownie!
Zapraszam na ciąg dalszy spekulacji oscarowych. W poprzednich omówiliśmy 6 kategorii w tym m.in.: najlepszy montaż, najlepsza charakteryzacja. Dziś przechodzimy do głównych kategorii i tych chyba najbardziej wyczekiwanych.

 
Najlepsza aktorka drugoplanowa
Nominowani: Mary J. Blige za "Mudbound", Allison Janney za "I, Tonya", Lasley Manville za "Nić widmo", Laurie Metcalf za "Lady Bird" i Octavia Spencer za "Kształt Wody". Każda z tych pań, niezaprzeczalnie mnie urzekła. No może poza Octavią Spencer, którą widziałam w kilku już rolach i zawsze grała w ten sam sposób, może to wina postaci jakie dostaje, bo gra dobrze, jednak uważam że, tym razem mieliśmy tu lepsze kandydatki w tej kategorii. Przyznam szczerze, że najbardziej się wahałam między Laurie Metcalf i Allison Janney. Obie zagrały bardzo podobne role - matki raniące swoje dzieci. I wiem że wiele osób jednak stawia na Metcalf, ale mnie Allison Janney , po prostu skradła serce w "I, Tonya". Znam Panią Janney w większości z seriali, jednak tu pokazała prawdziwą patologiczną matkę i ciężką relacje między jej postacią i córką. Uważam że, na prawdę zasłużyła na tego Oscara.

Najlepszy aktor drugoplanowy
Nominowani: Willem Dafoe za "The Florida Project", Woody Harrelson za "Trzy billboardy za Ebbing , Missouri", Richard Jenkins za "Kształt wody", Christopher Pulmer za "Wszystkie pieniądze świata" i Sam Rockwell za "Trzy billboardy za Ebbing, Missouri". W tym roku w obu kategoriach, aktorów i aktorek drugoplanowych, mamy na prawdę doborowe towarzystwo. Tu również miałam na prawdę ciężki wybór. Mamy tu Willema Dafoe, który poza genialnym występem we "Florida Project", jeszcze nigdy nie otrzymał Oscara (a powinien), co jest dla mnie nie dopomyślenia, zwłaszcza że jest jednym z moich ulubionych aktorów. Kolejny nominowany, to Woody Harrelson, gdzie w Trzech Billboardach zagrał komendanta policji. Jego rola była faktycznie przejmująca i chwytająca za serce, jednak nie aż tak duża była to rola jak jego kolegi z planu Sama Rockwell. Dla mnie Rockwell w pewnym momencie nawet staje na równi z główną bohaterką Mildred - mamy pokazaną przemianę postaci, który z kanalii, zmienia się, bo w końcu ktoś w niego uwierzył i sam postanawia coś ze sobą zrobić. Mamy także Richarda Jenkinsa, który na prawdę świetnie sobie poradził z rolą Gilesa, a także Christophera Pulmera, który w szybki i rewelacyjny sposób wcielił się w postać w ostatniej chwili, gdy to Ridley Scott usunął z filmu Kevina Spacey, po oskarżeniach o molestowanie. I przyznam szczerze że jedynym filarem dla mnie w tym filmie był właśnie Pulmer, a po czym jak nie po takich historiach można poznać że aktor jest tak dobry, że zagra ci i przede wszystkim wcieli się w postać, z biegu. Mimo wszystko w tym roku, moim kandydatem jest Sam Rockwell, ponieważ to w jaki sposób zagrał i poprowadził swoją postać jest po prostu niesamowite! Z miejscowej gnidy, której to widz ma ochotę strzelić przez ten głupi łeb, wysuwa się na drugą najważniejszą postać i jak dla mnie przejawiającą najbardziej moralne cechy, których nabiera w momencie gdy tylko jedna osoba pokazuje mu, że mimo tego jakim jest głupcem, to wierzy że ma dobre serce.

Najlepsza aktorka
Nominowane: Meryl Streep za "The Post", Sally Hawkins za "Kształt Wody", Frances McDormand za "Trzy billboardy za Ebbing, Missouri", Margot Robie za "I, Tonya" i Saoirse Ronan za "Lady Bird". W tym zestawieniu, dla mnie wygrana po prostu musi trafić do Frances McDormand. Po protu musi. W jaki ona sposób zagrała swoją bohaeterkę to jest niesamowite. Pogrążona w żalu matka, którą od początku za jej stratę, tłumaczymy. Jest wulgarna bo jest sfrustrowana, jest bezczelna wobec władzy, bo walczy o sprawiedliwość dla swej córki. I choć jest to nasza bohaterka i ją początkowo wybielamy, to nie da się nie dostrzec, że wcale nie jest krystalicznie czystą postacią. Wręcz przeciwnie. Jej postępowanie możemy sobie tłumaczyć, ale wcale nie jest dobre, a nawet jest krzywdzące dla innych. Fizyczność i gra aktorki, nadaje całej postaci, rzadko spotykany kształt u Oscarowych postaci - ludzki, brudny kształt. 

Najlepszy aktor
Nominowani: Gary Oldman za "Czas Mroku",  Deznel Washington za "Roman J. Israel, Esq.", "Timothee Chalamet za "Tamte dni, tamte noce", Daniel Day-Lewis za "Nić Widmo" oraz Daniel Kalluya za "Uciekaj!". W tej kategorii mam aż dwóch faworytów. Gary'ego Oldmana i Daniela Day-Lewisa. Wiem że, Gary Oldman jest w tym roku bardzo porównywany do Leonadra Di Caprio, że powinien w końcu dostać swojego pierwszego Oscara, choć ludziom nie za bardzo się podobał "Czas mroku". Mnie osobiście film się podobał, może prócz sceny w metrze... jednak film całościowo na prawdę mi się podobał, w porównaniu do "Zjawy" z Di Caprio, który w ogóle mnie nie urzekł (może prócz krajobrazów). Oldman faktycznie, powinien dostać już tego swojego zasłużonego Oscara, ale nie tylko dlatego, że POWINIEN, ale według mnie, również sobie na niego zasłużył, grając Churchilla. I nie mówię tu tylko o tym że, musiał grać z kilogramami charakteryzacji, ale po prostu świetnie sobie poradził. Cała jego mimika, postawa i najważniejsze, czyli ton głosu i ten znany wszystkim, talent oratorski z którego słyną Churchill, wszystko to zawarł w swej roli. Wiele osób sądzi, że zawiodło ich to, że niczego nowego nie dowiedzieli się o Winstonie. Przyznam że, nie rozumiem tego argumentu, ale rozumiem że komuś ta "laurka" może się komuś nie podobać, jako film, jednak sądzę że, sam Gary Oldman, świetnie poradził sobie z tą rolą. Drugim moim kandydatem jest Daniel Day-Lewis, za zagranie Woodcocka w filmie "Nić widmo", rozchwianego artystę, który mimo że odtrąca i odstrasza wszystkich swą arogancją i bucowatym zachowaniem, zakochuje się i nie potrafi sobie z tym poradzić, więc stara się to odrzucać od siebie. To w jaki sposób gra... mam wrażenie jakby panował nad każdym ruchemm każdą cząstką swojego ciała. Oglądając "Nić widmo" miałam wrażenie, że wszystkie emocje jego bohatera, były tak namacalne, że sama je adaptowałam. Gdy widziałam jego twarz na balustradzie w sylwestra, niby bez grymasu, a mimo wszystko współodczuwam to co bohater. Miałam wrażenie, że znam dokładnie uczucia Woodcocka, którego wcale nie polubiłam. Nie jest to bohater, którego darzy się sympatią, wręcz przeciwnie, a mimo wszystko rozumiecie go. Dla mnie w tej kategorii, nie ważne który z tych panów by wygrał, obaj zasłużyli na statuetkę.

Najlepszy reżyser
Nominowani: Christopher Nolan za "Dunkirk", Guillermo del Toro za "Kształt Wody",Greta Gerwig za "Lady Bird", Jordan Peele za "Uciekaj!", Paul Thomas Anderson za "Nić widmo". W tej kategorii mamy, Christophera Nolana, który stworzył już takie filmy jak: "Incepcja", "Interstellar" czy "Memento", film wyjątkowe, jednak w moim odczuciu, "Dunkierka", która miała być poruszającym dramatem wojennym co widać choćby po przejmującej muzyce Hansa Zimmera czy długich ujęciach, ale... coś nie wyszło (prawię usnęłam w kinie, niestety). Tym razem myślę, że Nolan choć niby dobrze sobie poradził jako reżyser, przy tym filmie, to w porównaniu z jego poprzednimi produkcjami, to w tym roku, według mnie, nie zasłużył na statuetkę. Uważam że, dużo lepiej poradził sobie, Jordan Peele z na prawdę niesamowicie ironicznym filmem "Uciekaj". Niskobudżetowa produkcja, która może nie każdego porwie, ale na pewno zaskoczy. Peele, mógłby spokojnie dostać nagrodę za genialny debiut reżyserski, mimo wszystko, to nie on jest moim faworytem. Nie jest nim ani Anderson za "Nić widmo" choć jest to z pewnością jeden z moich ulubionych filmów oscarowych, ani nie jest nim Greta Gerwig, za "Lady Bird", który mówiąc szczerze, w ogóle mnie nie zachwycił. Moim faworytem jest Guillermo del Toro. W sposób w jaki zrealizował tą niesamowitą produkcję, jest niebywały. Widać tam wielką szczegółowość i dbanie o detale. Choć historia wcale nie jest oryginalna, to realizatorsko jest to piękny obraz. Dosłownie dzieło sztuki. Widać, że ten film dla Guillermo, jest bardzo ważny. To widać i czuć.

Najlepszy Film


Nominowani: "Trzy Billboardy za Ebbing, Missouri", "Uciekaj!", "Kształt Wody", "Dunkierka", "Lady Bird", "Czas Mroku", "The Post", "Nić Widmo", "Tamte dni, tamte noce"

Przed nami ostatnia i najważniejsza chyba kategoria, czyli najlepszy film. W tym roku było aż 9 filmów! Każdy z nich jest wyjątkowy, ale nawet wśród takich perełek mam swój numer jeden. 

"Uciekaj!", jest niesamowitym i nieoczywistym, ironicznym komentarzem społecznym do sytuacji,
która obecnie się dzieję w USA. Na dodatek jest to horror, co rzadko się zdarza żeby film grozy był nominowany do głównej kategorii. Nie jest to mój faworyt, jednakże uważam, że ten film jest na prawdę dobry i dużo już osiągnął. Na prawdę się nie spodziewałam inteligentnego horroru w głównej kategorii, a jednak!

Moimi dwoma największymi zawodami na tegorocznych Oscarach był "The Post" i "Dunkierka". Oba te film, była na prawdę nużące. Choć lubię filmy o tematyce śledztwa dziennikarskiego, to "The Post", wcale na mnie nie działa. Zawiodło mnie to że ten film był promowany jako historyczna walka o wolność słowa prasy przeciwko władzy, a tak na prawdę przez 3/4 filmu widzimy wahania bohaterów, czy publikować artykuł, czy może jednak nie a z tej walki pozostał telefon od kogoś z góry a później to już scena w sądzie. Zostało to tak rozciągnięte w czasie, że aż zaczął mnie na prawdę nużyć. W "Dunkierce" natomiast, nie miałam... fabuły, nie miałam bohaterów z którymi mogłabym się choćby bliżej zapoznać, nie miałam nawet zarysu, czym jest Dunkierka czy akcja Dynamo - co zabawne, to mi wyjaśnił, "Czas mroku". Może to dlatego że tych filmów na prawdę bardzo, jeśli nie najbardziej wyczekiwałam. Uważam je, jednak za moje największe rozczarowanie oscarowe.

Kolejnym filmem nominowanym jest "Lady Bird", który jest kolejnym filmem o dorastaniu, o problemach w relacjach z matką. Wiem, że wielu ta produkcja się podoba, mnie jednak osobiście nie przypadła do gustu. Miałam wrażenie, że jest to kolejny film o problemach nastolatków, by lepiej ich zrozumie, by inaczej spojrzeć na konflikty rodzinne itd. To nie jest zły film. Ma świetnych aktorów, dobry scenariusz, jednak ten film wcale mnie nie porwał. Myślę że tą produkcję, albo się lubi, albo nie, bo technicznie jest solidna. Dla mnie jednak nic poza tym.

"Tamte dni, tamte noce", gdzie znów mamy nastoletniego bohatera, który powoli odkrywa siebie, ale nie tylko. Film opowiada nie tyle co o wkraczaniu w dorosłość, co o pragnieniu, młodzieńczym pożądaniu, zauroczeniu i próbowaniu. Ten film jest romantyczny, jednak nie w pompatyczny sposób, bez wielkich słów, bez cukru pudru. Mamy pokazaną relację dwóch chłopaków, gdzie jeden z nich w pewnym sensie bada i odkrywa, co lubi, czego pragnie, jednocześnie uczy się czym jest ból. Młody Elio początkowo nakłada pewnego rodzaju maskę, ale z czasem się łamie. To nie jest opowieść o wielkiej miłości, tylko o takiej miłości jaką możliwe że każdy, powinien choć raz przejść jako dzieciak. Ten film jest piękny wizualnie, jak i również fabularnie. 

"Czas mroku", czyli film na wpół dramat wojenny a na wpół biografia o fragmencie z życia Winstona Churchilla, gdy został powołany na stanowisko premiera w latach 40. Mnie film się podobał, mimo że faktycznie była to "laurka", a nie jakaś szersza biografia, która mogłaby nas zbliżyć do samej postaci Churchilla jako człowieka a nie ojca narodu brytyjskiego. Realizatorsko ten film, jest na prawdę dobry. Zdjęcia, zabawa światłem i cieniem, gra Oldmana, charakteryzacja. Wielu się jednak nie podoba, że postać Churchilla jest taka nieskalana. Jednakże, bazując na tym fragmencie życia, który ludzie pracujący przy tym filmie wybrali, czyli gdy zostaje powołany, aż do zakończenia akcji "Dynamo", to nie ma co się dziwić, bo był to największy jego sukces polityczny. Gdyby czasowo rozciągnięto fabułę do końca wojny albo Jałty, nie mogliby z niego zrobić takiego idealnego, bo faktycznie byłoby to kujące - ale tak to, mnie nie przeszkadza. Uważam że, jest to na prawdę dobry film a nawet bardzo dobry, ale jeśli ktoś chcę więc z życia Churchilla się dowiedzieć - to faktycznie nie tu.
 
No i moich trzech tegorocznych ulubieńców. "Kształt wody" jest piękną artystyczną, baśnią dla dorosłych. Mam wrażenie jakbym faktycznie przewracała kolejne karty baśni. Choć scenariusz jest banalny, to sam film jest jak już wspominałam, dziełem sztuki. Historia z tym filmem jest zresztą ciekawa, bo podobno scenariusz został już napisany, a na pewno zarysowany gdy Guillermo del Toro miał ok. 20 lat. Jakiś czas temu postanowił zrealizować swoje marzenie reżyserskie jako nowa wersja "Potwora z Laguny", tylko w romantycznym-baśniowym ujęciu, więc poszedł z nim do Universala, z którego potwór pochodził, ale wytwórnia odrzuciła projekt - zamiast tego mieliśmy "Mumie" z Tomem Cruise'm... nic więcej nie dodam. Zamiast tego Guillermo del Toro, zrealizował go później tak jak chciał pod swoim szyldem. A dziś "Shape of Water" ma aż 14 nominacji do Oscara. Pewnie Universal pluje sobie teraz w brodę.  

Kolejnym filmem jest "Nić widmo". Jest to trudna opowieść o relacji między ludzkiej i o miłości. Jest bardzo zmysłowym obrazem dwójki ludzi. Mężczyzny pochłoniętego pasją, który odrzuca od siebie wszystko co mogłoby go rozpraszać i obraz kobiety tak zakochanej, że posunie się do wszystkiego by choć na chwilę ten gburowaty artysta, przyznał że jej potrzebuje. Ten film jest po prostu piękny. Ich relacja choć dziwna a nawet czasem toksyczna, jest po prostu piękna, bo pokazuje że potrzebujemy tej drugiej osoby, tej którą kochamy. Żałuję że, ten film ma być już ostatnim występem Daniela Day-Lewisa, jednak mogę powiedzieć tylko, że zejdzie z ekranu niepokonany. 

Ostatni film w tej kategorii i według mnie faworyt, który powinien w tym roku zgarnąć statuetkę to: "Trzy billboardy za Ebbing, Missouri". To historia matki, której córka została brutalnie zgwałcona i zamordowana, a od miesięcy nie odnaleziono sprawcy. Nasza bohaterka, czyli Midred, postanawia wynając trzy billboardy, przy rzadko uczęszczanej drodze, mając jednak nadzieję, że to w końcu zmusi policję w mieście do działania. Ten film jest rewelacyjny, bo tak na prawdę żadna z tych postaci nie jest ani krystalicznie czysta, ani do końca zła. Trzy billboardy są przedstawione w dość naturalistyczny sposób, mamy pokazaną dysfunkcyjność każdej z postaci. To idealny miks tragizmu i komizmu w jednym. "Trzy billboardy za Ebbing, Missouri" zdobyły już 4 Złote Globy, więc czas również i na Oscara.

                                                                    *

To moja przydługa, lista spekulacji w 12 kategoriach do tegorocznych Oscarów. Macie jakichś swoich faworytów?
Kavka.

1 komentarz :

  1. Oglądałam Oskary. Bardzo cieszy mnie , że Gary Oldman wreszcie dostał Oskara. To aktor jak dla mnie o wielkim talencie. :)

    Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka