sobota, 16 marca 2019

MMO


Witajcie moi kochani czytelnicy. Opowiem wam historię z jaką być może się spotkaliście. Ostatnimi czasy pisałem artykuły o grze mmo, w którą to zagrywam się już od kilku lat. Miałem zamiar napisać krótki wstęp o niej i jakieś drobne poradniki jak zacząć, jednak muszę od tego planu się odwrócić. Zapytacie pewnie dlaczego? Otóż dlatego, że gry mmo rządzą się swoimi prawami, które chciałbym dzisiaj wam przedstawić. Tak więc zaczynajmy.

Zacznijmy od tego co to jest to MMO, według wikipedii rozwinięcie tego skrótu to Massively multiplayer online no i jak by nie patrzeć zgadza się, ale co to oznacza dla nas tak po naszemu. Dosłownie tłumaczyć tego nie ma sensu bo brzmi to strasznie bezsensownie, ale chodzi o to, że duża liczba graczy gra w tą samą grę w jednym świecie no i oczywiście jest to czas rzeczywisty. Ogólnie rzecz ujmując do MMO dodaje się inne gatunki jak na przykład RPG, jRPG, Hybrid, Shooter, Mobile itd. Większość gatunków gier jakie powstają i powstawały dla jednego gracza ma swój odpowiednik w mmo. No może nie wszystkie, ale wiecie o co chodzi. Pi razy oko wiecie już co to jest mmo i na bank się spotkaliście z tym w różnych odsłonach. Naprawdę myślisz, że nie? To twoje farmville to też w sumie takie mmo tak samo kendy krasze.

Wiecie już co to jest mmo, a teraz pozwolę sobie skupić się na aspekcie dlaczego w nie gramy i jak ono działa. Kiedy to omówię będziecie wiedzieli dlaczego moja seria artykułów to niewypał :D

Tak więc weźmy na warsztat jakieś mmorpg. Nie konkretne, ale takie ogólne z założenia. Zaczynamy grać, tworzymy naszą postać. Możemy mieć pewność, że nasza pierwsza postać, zawsze będzie do wywalenia. Dlaczego? Ano dlatego, że gry kierują się swoimi prawidłami jakimi są buildy. Build to nic innego jak tworzenie postaci pod wybrany szablon by osiągnąć jak najkorzystniejszy wynik pod względem roli jaką ma spełniać w drużynie nasza postać. Powiedzmy, że tworzymy sobie takiego DPS (damage per second) czyli postać od zadawania obrażeń. Naszym podstawowym celem jest zadanie jak największej ilości obrażeń, w jak najkrótszym czasie. Jeśli przed tworzeniem naszej postaci nie zapoznamy się z bonusami rasowymi, klasami itd to wielce prawdopodobne, że z naszego wybitnego DPS będziemy mieli mamałyge. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, żeby sobie stworzyć mamałygę i metodą prób i błędów wyciągnąć ją na dobrego damage dealera.

No dobrze, ale z grami jest tak, że kiedyś się kończą tak w założeniu. No mmo nigdy się nie kończą. Jak to mówili w south parku “Wbiliśmy maksymalny level co możemy teraz robić? Zacząć grać.”

W większości gier jest tzw. level cap czyli maksymalny poziom jaki może osiągnąć nasza postać. Jest on w głównej mierze narzucony przez punkty umiejętności lub atrybutów by nasza postać nie rosła w nieskończoność jak w takiej tibii. No ale jak zdobędziemy wszystkie umiejętności i rozwiniemy postać to co wtedy? Wtedy zaczyna się grind. Czyli chodzenie po określonych miejscach, lanie określonych przeciwników w nadziei, że wypadnie nam z nich ekwipunek dzięki, któremu nasza postać będzie ciut lepsza. Lochy, dungi, rajdy to wiele określeń na jedno i to samo czyli powolne wyposażanie naszej postaci. Wydaje się głupie nie? Otóż trochę takie jest, ale o tym dowiecie się zaraz. Bo jak już mamy ten nasz wymarzony ekwipunek i nasza postać jest kozak, że mucha nie siada docieramy do end gameu. Miejsca w którym nic nie jest w stanie nam zagrozić i jesteśmy panami serwera. Na prawdę? No właśnie nie. Bo tak to byśmy skończyli grę i usiedli spokojnie tak jak to mówił markowski by zejść ze sceny niepokonanym. Twórcy gry zawsze dają nam COŚ!

UPDATE czyli coś co w większości graczy wyzwala mieszankę ekscytacji i nerwów. W takiej aktualizacji gry może się okazać, że część ekwipunku albo nawet całe postacie dostaje nerfa czyli poważne osłabienie bo były za mocne w porównaniu do innych klas. Może czekać nas też nowy moduł czyli dodatkowe lokacje, kolejne rajdy, więcej lepszego ekwipunku no i maszyna grindu i farnienia rusza po raz kolejny bo przecież chcemy być najlepsi. Ale jest też coś na co bluźnię przez ostatnie dni… coś co spędza mi sen z powiek… moje nemesis… REWORK.

Cóż możecie nie wiedzieć, albo wiedzieć jak to jest, ale jeśli staracie się ogarnąć jakąś, rzecz żeby być zorientowanym nie na poziomie chodzącej encyklopedii, ale tak mniej więcej a ktoś zwyczajnie wywraca ją do góry nogami to krew człowieka może zalać. Wyobrażcie sobie, że całe życie uczycie się pisać od lewej do prawej i nagle ktoś przychodzi i mówi, że od dzisiaj to się piszę od prawej do lewej i mało co go obchodzi, że ty się inaczej uczyłeś. Może człowieka strzelić… piorun. Tak też właśnie czuje się część graczy Neverwinter.


Nowy moduł jakim jest Undermountain wywraca całą grę do góry nogami. Niektórzy wręcz nazywają go Neverwinter 2.0. Mają rację bo cała rozgrywka jest wywrócona o 180 stopni z backflipem. Wszystkie moje plany i artykuły jakie miałem w zanadrzu idą do piachu bo są już nieaktualne… no ok są aktualne jeszcze przez miesiąc może dwa, ale sensu nie ma w tym, żebym publikował coś co zaraz straci swoją przydatność.Tak więc poczekamy do nowego modułu i wtedy wspólnie z moją ekipą postaram się przygotować dla was kilka nowości i ciekawostek.

Tak jak czytacie to pewnie zastanawia was po co ludzie grają w to mmo. Ja dochodzę do wniosku, że najprościej jest to określić tytułem posenki daft punku “Harder better faster” no i jeszcze stronger jak to dalej jest w tekście. Ogólnym założeniem jest to, że chcemy robić coś dobrze i mmo daje nam do tego predyspozycje takie wiecie zero to hero. Zaczynamy jako ameba, żeby później być bohaterami serwera. Cały czas robimy coś lepiej i szybciej, ciągle się uczymy i analizujemy, badamy nowe buildy, eksperymentujemy, szlifujemy nasze umiejętności i relacje w drużynie, szukamy zależności między postaciami i tego jak możemy wykręcić najlepszy czas na lochu. Jednak w moim mniemaniu najważniejsze jest poczucie wspólnoty. To kiedy idziecie na loch ze swoją drużyną i działacie niczym naoliwiona maszyna pokonując kolejne rzesze przeciwników lub ten moment kiedy pomagacie słabszym graczom i na koniec dostajecie podziękowania lub zwyczajne “lol best tank ever”.

Granie w mmo ma swoje plusy i minusy jak wszystko zresztą w życiu. Teraz wiecie czego możecie spodziewać zaczynając grać w wowa, neverka lub inne tibie. Nie dziękujcie… grajcie ;)


Fluffy

piątek, 1 marca 2019

Łowcy Trolli


 Opowieści z Arkadii, czyli co trzeba zobaczyć na Netflixie.

 Jakiś czas temu zaczęłam zastanawiać się, jakie filmy i seriale uważam za najbardziej godne polecenia na Netflixie. Oczywiście, ile ludzi, tyle opinii, więc od każdego można dowiedzieć się o czymś ciekawym, czego nie znaliśmy wcześniej albo po prostu nie zwróciło naszej uwagi. Jakiś czas temu wpadłam na serial animowany DreamWorks i Netflixa Łowcy Trolli: Opowieści z Arkadii. Włączyłam pierwszy odcinek... i odpłynęłam. 



Bez reszty pochłonął mnie świat trolli i ludzi połączony przez młodego łowcę Jima Lake’a Jr i jego przyjaciół. Jest to świat kolorów, radości, smutków, strachu i nieustannego napięcia. Serial jest bardzo dojrzałą propozycją nie tylko dla dzieci, ale również dorosłych. Widza wciąga fantastyczna historia chłopca znużonego codziennością, który dostaje od losu szansę zostać bohaterem. Oczywiście jego droga jest wyboista, pełna wyrzeczeń, niebezpieczeństw, żalu oraz smutku, ale mimo to bohater stara się sobie radzić z tym wszystkim. A z pomocą zawsze przychodzą mu wierni przyjaciele. Historia głównych bohaterów, trójki nastolatków, jest zawiła i porusza wiele kwestii. Borykają się oni nie tylko z problemami szkolnymi, strachem przed utratą najbliższych oraz groźbą końca świata, ale również z osobistymi problemami, jakimi są brak jednego lub obojga rodziców, porwanie brata, czy matka, dla której najważniejszy jest własny wizerunek.




Animacja poza tym, że jest przepięknie zrealizowana, przedstawia cudowny świat, głębokich bohaterów z rozmaitymi historiami oraz ich przemiany, wciąga bez reszty. Obejrzałam dwa razy 3 sezony z zaciśniętym gardłem i zapartym tchem. Jestem w stanie śmiało powiedzieć, że to najlepsza animacja, jaką dane mi było do tej pory obejrzeć i nie pisząc o tym dłużej, zachęcam każdego do zatrzymania się nad tą pozycją, choćby w celu sprawdzenia, z czym to się je. 

Brownie
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka