piątek, 27 lipca 2018

Jak grać w coś co nie istnieje?



Pewnie tak jak i mi każdemu mistrzowi zdarzyło się przeczytać książkę, zagrać w grę lub obejrzeć film, która natchnęła nas do poprowadzenia sesji. Kiedy obejrzymy sobie jakiegoś mad maxa to nie ma problemu żeby znaleźć system odpowiadający takim realiom tu patrz neuroshima poprowadzona jako chrom. Lecz co się dzieje kiedy uniwersum świata przedstawionego nie odpowiada żadnemu systemowi lub trzeba by było siedzieć na angielskich forach od autorskiego contentu żeby coś znaleźć. Prawda jest taka, że takie rzeczy bardzo często posiadają jakość co najmniej wątpliwą lub na pierwszy rzut oka widać, że faworyzują dane rozwiązania podczas rozgrywki. Śpieszę wam na ratunek drogie dzieciaczki, żebyśmy więcej nie błądzili jak dzieci we mgle.

Ostatnio bodźcem do prowadzenia czegoś co nie istnieje był “Komornik” Michała Gołkowskiego. W skrócie fabuła przedstawia nam świat po biblijnej apokalipsie tylko coś mocno nie pykło. Bogu się sprawy mocno spieprzyły bo ludzie nie chcieli tak łatwo ujść z tego świata. Apokalipsa jest pewnie wam znana bo kto miał styczność jakąkolwiek z biblią lub naukami religii i języka polskiego w szkole był tym zarzucany, ba nawet może wasza babcia goniła was z laską, że za granie w te dedeki to pójdziecie do piekłów i cytowała apokalipsę jak to jeźdźcy przyjadą i wtedy nie będzie rzucania kostkami. Tak więc świat się sypnął, ziemia się zatrzymała, aniołowie przyszli robić porządek i zatrudnili sobie do tego ludzi, a mianowicie komorników, którzy magią i mieczem (xD) wypełniają wyroki Góry. Pan Meesh jest dość znany w Polsce, ale raczej nikt na podstawie jego książek nie tworzy systemów więc jak takie ustrojstwo poprowadzić. Jest na to kilka sposobów.

1. Szkielety
Idąc dalej w klimat kości i kostek część wydawnictw oferuje nam szkielety systemów. Jest to opisana mechanika bez żadnego zarysu fabularnego ot zwykła kostkologia. Miałem styczność z kilkoma takimi potworkami i muszę przyznać, że nie należę do ich fanów. Pierwsze co trafiło w moje ręce to Savage Worlds. Plan niby fajny, ale tak mocno zagmatwany, że przy objaśnianiu graczom dałem sobie spokój. Nie wiem jak coś co reklamuje się prostotą tworzenia postaci może tak bardzo ją skomplikować. Drugim nienajgorszym rulebookiem jest Cypher. Miałem z nim taką styczność, że leży na półce i kumpel raz go prowadził. Brzmi spoko niestety cały jest po angielsku gdzie nie oszukujmy się część erpegowego słownictwa jest nieprzetłumaczalna na polski język daltego trzeba sobie radzić homerulami. Są jeszcze Adventurers gdzie w kilku stronach dostajemy bardzo łatwy do ogarnięcia system kostkowania, lecz jednak to nie dla mnie. Przed wystawieniem własnej opinii lub przechodzenia do kolejnych kroków tego mojego niby poradnika polecam zapoznać się wam z chociaż kilkoma szkieletami.

2. Modyfikowanie istniejących systemów
Część systemów w dodatkach oferuje nam upgrade takie jak na przykład Neuroshima ze swoimi wspaniałymi kolorkami. Pozwala nam to na prowadzenie na prawdę różnych przygód z różnym nastawieniem na jednym i tym samym systemie. Wspomniany wcześniej Mad Max? No problemo. The Walking Dead? Da radę. Fallout? No panie jak znalazł! Latające rekiny strzelające laserami z oczu i niedźwiedzioludzie walczące z mechastalinem? Nie wiem czy da radę, ale chcę to zobaczyć. Wiadomiks lora się nie zmieni w podręczniku, ale co zabrania nam stworzyć swojego lub wzorować się na istniejącym wywalając fabularną otoczkę z podstawowego podręcznika przy zachowaniu mechaniki. Jeśli nasza inspiracja dopasowuje się chociaż umiejętnościami i atrybutami pod dany system to ułatwia nam sprawę, gorzej jest niestety kiedy nie dajemy rady nic takiego znaleźć. Wiem, że każdy podręcznik ma to napisane na początku i jest to tak oklepany slogan, że na samą myśl cofa mi się, ale podręcznik to tylko zbiór zasad więc nie bójcie się go modyfikować. Oczywiście mówię to do mistrzów nie do graczy nagle zwiększających zasięg broni i miliardy metrów.

3. Tworzenie autorek
Niech pierwszy rzuci kamieniem ten kto nigdy nie próbował stworzyć własnego systemu! Nawet ja nie mogę takim kamieniem se ciepnąć w tłum. NIe polecam tego rozwiązania, bo dam sobie połamać mały palec (nie chcę ryzykować więcej), że większośc z nas ma znikome pojęcie o balansie rozgrywki i logicznym matematycznym podejściu do systemów. Tak o dziwo erpegi są bardzo matematycznymi grami gdzie wszystko musi mieć swój początek i koniec no i poprawny wynik. Spotykałem się z tworzonymi miesiącami epregami, w których jedynym słusznym wyborem był elf mag, a jak wybrałeś coś innego to mg jechał cię strasznie bo on toleruje tylko pięknych elfich magów. Uwierzcie mi pierdolca można było dostać grając ludzkim wojownikiem bo nie było dla niego nawet mechaniki walki mieczem. Tworzenie najswojszego systemu to ciężka sprawa i nie każdy powinien się za to brać, ale jak nie wierzycie to co ja będę wam gadał róbta i grajta ważne by gracze mieli fun no i wy też. Takie rozwiązanie pozwala nam na kreację wszystkiego od zera, czyli lora, mechaniki, bonusów no wszystko może być takie jak sobie chcemy. Duży bonus do takiej pracy mają osoby siedzące w mmo i ogarniające temat. Takie gry zawsze dążą do idealnego balansu rozgrywki dla każdej klasy i z nich można się nauczyć jak takie rzeczy robić.

A wy jakie macie zdanie? Może macie jeszcze inne pomysły na prowadzenie swoich rzeczy? Być może następnym razem przedstawię wam swój szkielecik :D spokojnie testowane na zwierzętach… znaczy się graczach przez ostatni rok :P



Fluffy

niedziela, 22 lipca 2018

"Dialog lustra" - opowiadania Gabriela Garcia Marqueza


Witajcie, dzisiaj chciałabym się z Wami podzielić czymś dla mnie wyjątkowym. Tak, znowu wyszłam na ląd z mojego ciepłego oceanu seriali, a to w związku z moim projektem z kompozycji w drugim semestrze. Co ma kompozycja do Marqueza? Zaraz się przekonacie.

No więc możecie go kojarzyć z “Miłość w czasach zarazy”, czy “ Sto lat samotności”, ale ja dzisiaj chcę go Wam przedstawić z innej strony. Ze strony opowiadań. Wcale luźniejszych od jego powieści. Ze całego zbioru opowiadań zawartych w wydaniu z 2008 roku najdłużej zatrzymałam się nad opowiadaniami Dialogu Lustra. Mistrz realizmu magicznego wciągnął mnie do wnętrza swojej głowy i pozwolił mi się tam zadomowić. Muszę przyznać, że nic nie fascynuje mnie tak bardzo jak ten zbiór. Jest to szczerze mówiąc jedyna książka, do której tak często wracam. I to nie bynajmniej z przyjemności. Po prostu zawsze gdy obudzę się we mnie dziwne pragnienie dotknięcia i przytulenia całej mojej duszy łącznie z wadami, Marquez rozbija mnie na miliony kawałeczków, obraca w perzynę, rozszarpuje na kawałki, bym mogła powrócić do bycia szczęśliwą w swoim bycie. Aż brak mi swój żeby opisać jak dobry jest Dialog Lustra. Więc, gdy tylko usłyszałam “ostatnie ćwiczenie z kompozycji ma dotyczyć wybranego przez was problemu, drodzy studenci” nie wahałam się długo. No dobrze wahałam. Była pełna obaw. Ale kiedy brakuje mi słów to używam obrazów. I tak też się stało. Gorąco polecam Wam kochani przeczytanie wszystkich opowiadań,ponieważ pozwolą Wam dostrzec cały kunszt Marqueza, ale dzisiaj przybliżę Wam istotę tych trzech tak dla mnie ważnych i tak mocno dotykających mojego serca.

Kobieta,która przychodziła o szóstej
Gdzieś na świecie jest kobieta, która zawsze przychodzi do tego samego baru od Bóg wie ilu lat, zawsze o szóstej po południu, zawsze głodna jak wilk i bez pieniędzy. Zawsze po upojnym czasie z jakimś mężczyzną. Barman- Pepilo- zawsze karmi ją nie biorąc żadnych pieniędzy. Kocha tę nieszczęśliwą i zimną dla niego jak lód kobietę. I ta kobieta pewnego dnia przychodzi i mówi”to co innego”. Pepilo wie,że przyszła o szóstej, lecz według niej “dziś to co innego” i byłą tu za piętnaście szósta. Prowadzi z nim rozmowę sugerującą, że była wcześniej mimo, że tak nie było. Co się stało? Dlaczego kobieta twierdzi że była wcześniej? Dlaczego wykorzystuje miłość prostego i praworządnego barmana, by “dał jej kolejne piętnaście minut”? Skąd twarde warunki, przy jednoczesnych spekulacjach i domysłach? Dlaczego wspomina o tym, że brzydzi się mężczyzn dzisiejszego dnia? Czym dla niej jest miłość?

Oczy niebieskiego psa
Spotykają się od dawna w snach. Prowadzą długie rozmowy i zaprzyjaźniają się tworząc niezwykłą więź. Pierwszy raz kiedy się spotkali powiedział jej, że jej popielate oczy są oczami niebieskiego psa i nigdy nie zapomniała jego słów. Niestety po przebudzeniu mężczyzna nic nie pamiętał, a kobieta tak. Pamiętała również zapach jaki towarzyszył ich spotkaniom i gdy tylko go poczuła obsesyjnie pisała te słowa w widocznych miejscach. Szminką na podłodze drogerii, kredą na murach, długopisem na serwetkach w kawiarni. Każdego mężczyznę napotkanego po drodze witała tymi słowami. “ Potrzebuję znaleźć tego, który powie mi to we śnie”. I mimo, że nie wiedziała jak wygląda, czuła kiedy nie było to to samo. Chcieli oboje żeby pamiętał, ale sfera snów jest nieokiełznana i jeśli obrócisz poduszkę na drugą stronę znowu się spotkacie….jednak ona nadal nie będzie pamiętać w jakim mieście pisała te słowa.


Ewa w środku kota
Ewa jest zagubioną kobietą. Porzuciła pewnej nocy swoje ciało i błąka się po swoim domu. Na początku martwiła się trochę co się stanie, gdy odwiedzi ją mama i nigdzie jej nie znajdzie, jednak ten lęk szybko zniknął. Jej ukochane książki pokrył kurz, wszystko pozmieniało miejsce. Pozostało w niej tylko jedno pragnienie. By zjeść pomarańczę. Przecież to niemożliwe bez ciała….ah gdzieś tu był jej kot! Pożyczy jego ciało i zje pomarańczę. Oh nie, ciało kota nie pozwoli jej zjeść spragnionego cytrusa,którego kwas czuje już na swoim języku. Czemu nie jadła pomarańczy,jak była w swoim własnym ciele? Dlaczego to drzewo na jej własnym podwórku aż tak jej je obrzydziło? Dlaczego tak ją przeraża. Ciekawe, czy “dziecko” też jest w tej rzeczywistości co ona. Ciekawe?  Ale odkąd zechciała po raz pierwszy zjeść pomarańczę minęło tysiące lat…

Mam nadzieję, że zaintrygowałam Was tym realnie magicznym światem. Rzućcie okiem na opowiadania z Dialogu Lustra i poznajcie Marqueza lepiej. Zachęcam z całych sił. Trzymajcie się lepiej niż ja <3 Cześć!

~Sharky

sobota, 14 lipca 2018

Miłość.


 Dzisiaj napiszę Wam coś o miłości w innej odsłonie. Słyszeliście o Leskim? Jeśli nie, to zaraz o nim przeczytacie.



Miłość. Strona B” – to nowa płyta Leskiego powstała po 3 latach od jego ostatniego krążka „Splot”.
Szczerze mówiąc, odsłuchałam płyty zaraz po premierze i nie była ona tym, czego się spodziewałam. I to bardzo dobrze! Leski bardzo pozytywnie mnie zaskoczył, choć potrzebowałam czasu na spisanie moich przemyśleń na ten temat.

Album jest efektem poszukiwań i eksperymentów Leskiego. „Splot” dotarł do mnie dzięki lekkości. Może nawet trochę wznosił mnie do nieba. Natomiast „Miłość. Strona B” mimo wciąż wyczuwalnej liryczności, ma już cięższy charakter.

Krążek otwiera utwór „Skąd ten wir”. Lekkie i ciepłe brzmienia mogą powodować u słuchacza poczucie lekkości… Tekst jednak jest nieco inny – niepokojący. Przechodząc dalej już wiemy, że tutaj nie będzie już tak kojąco jak w przypadku pierwszej płyty artysty.

Jedno słowo: syntezatory. To one wprawiają nas, słuchaczy w stan pełen niepokoju. Nadają muzyce przestrzeni i niemalże innego sensu. Dźwięki pod powierzchnią natomiast kołyszą i uspokajają. Oba te elementy, mimo że przeciwne, tworzą harmoniczną całość.

Potęga „Miłości. Strona B” leży jednak w tekście, który powinien odezwać i zawibrować w duszy słuchacza. Pomyślicie pewnie, że to przecież już tak oklepana  w tekstach miłość! Że tu już nie ma więcej nic do opowiadania. Nic bardziej mylnego, kochani! Leski nie porusza tutaj tematu początków miłosnych uniesień i drżenia serca. Nie mówi też o gorzkich i bolesnych rozstaniach. W tekstach tej płyty usłyszymy przemyślenia i historie dotyczące, tego co najzwyklejsze i tego co najbardziej pomijane, bo przecież tak oczywiste. A jednak piękne. Bo to przecież nadal miłość.

Na tej płycie Leski przedstawia, może nie wszystko, ale wiele, co zawarte w miłości i w związku dwojga serc. Uniesienia, ale i upadki, rzeczy niezwyczajne i przede wszystkim normalność każdego dnia.  Przypomina nam o drobnych rzeczach, które tworzą tę miłość, mówiąc głosem z poziomu serca. Głos ten nie ocenia, ani nie mówi nam co robić. Po prostu opowiada o tym, jak poznajemy siebie na codzień, jak się zmieniamy, czego chcemy.

W mojej opinii „Miłość. Strona B” jest o ludziach, którzy są w tym momencie związku, kiedy poznajemy swoją codzienność i uczymy się siebie kochać bez czarów, nawet gdy pojawiają się problemy i zgrzyty.

Jeśli nie znacie, zachęcam do poznania ;)

Brownie

poniedziałek, 9 lipca 2018

Recenzja anime-"Amagi Brilliant Park"


Każdy kto bierze się za oglądanie anime, zadaje sobie pytanie: Co tak właściwie go interesuje? Na podstawie odpowiedzi przeszukujesz odpowiednie katalogi, rodzaje, gatunki i możesz zagłębić się w nową historię jaką przyniesie ci kolejna produkcja. Ja dziś chciałabym przybliżyć wam historię anime "Amagi Brilliant Park". Co prawda, oglądałam je już bardzo dawno temu, ale postanowiłam sobie przypomnieć pewne wątki i spleść parę zdań o tym, dla was. Mam nadzieję, że będzie się wam przyjemnie czytało.

A więc...jest to anime z kategorii Seinen, czyli anime, które adresowane jest głównie do mężczyzn młodych (przedział 18-30 lat). Ale nic nie stoi na przeszkodzie również dziewczyną, żeby to obejrzeć. Główny bohater to nieziemsko pięknie wykreowana postać, zdaje sobie sprawę ze swoich atutów, dodatkowo posiada niezwykle inteligentny umysł. Pewnego dnia dziewczyna z jego klasy postanawia zaprosić go na randkę. 
Seiya Kanie (nasz bohater) nie jest owym faktem wcale zdziwiony. Jednak dziewczyna ma wobec niego inne plany.



Udając się na randkę do Parku Amagi wychodzi na jaw prawdziwy cel wizyty Seiya i dziewczyny. Lata światłości Parku dawno minęły, po tysiącach ludzi, kolorowych maszynach i śmiechach dzieci, zostały tylko wspomnienia. Teraz to miejsce świeci pustkami i jest bliskie końca. I tu pojawia się właśnie rola dziewczyny. Prosi go ona aby, przywrócił dawny blask temu Parkowi. Jest to dla niej niezwykle ważna kwestia, ponieważ pracownicy tego parku, a przynajmniej ich zdecydowana większość to magiczne stworzenia, które do przetrwania potrzebują radości i szczęścia innych. Chłopak odmawia, jednak dziewczyna przystawia mu do głowy strzelbę...


Chciałabym zacząć od tego, że wizja zburzenia parku dla widza ma budować napięcie i lekką dramaturgię, dodatkowo został postawiony tu termin dwóch tygodni. Dwa tygodnie, żeby zebrać 100.000 tys odwiedzających, inaczej magiczne stworzenia umrą. Jest to dość stresujące dla głównego bohatera. Jednak w całym anime można zgubić tę dramaturgię, ponieważ jest przeplatana luźnymi wątkami i oglądający traci poczucie lekkiego stresiku oglądając to. No bo spójrzcie, Seiya, postanawia się zgodzić (na pewno wizja kulki w głowę, miała tu duże znaczenie), od zaraz próbuje swoich sił by osiągnąć sukces, a autorzy zamiast skupić się na tym jednym wątku, w każdym nowym odcinku wplatają nowe problemy, które potem nie mają swojego końca, dodatkowo wizja uratowania parku pokazywana jest nam tu trochę drogą okrężną. Masa postaci drugoplanowych mogłaby nam zapewnić większą rozrywkę. Jednak one również zostały potraktowane bardzo płytko co było trochę smutne.

Bardzo podoba mi się w tym anime postać dziewczyny (Izusu), która jest całkowitym 
przeciwieństwem Seiy. Jest poważna, ma mało cierpliwości (strzelba przy głowie) i ma często inne zdanie niż nowy dyrektor Parku. Jednak bardzo podoba mi się zestawienie tych dwóch postaci ze sobą. Ich wymiany zdań, sprzeczki przyjemnie się ogląda, mogą nawet was i rozbawić. Wątki pokazujące obie te postaci razem mogę uznać za najlepsze w tym anime, zdecydowanie.

Co mogę powiedzieć o kresce? Same dobre rzeczy, oczywiście kreska jest kwestią gustu każdego z nas. Ja np jestem bardzo konsekwentna w doborze anime do kreski. Jeżeli zwyczajnie mi się ona nie podoba nie będę potrafiła obejrzeć tego anime, mimo iż fabułą może powalać na kolana.
Ale wracając, kreska jest niezwykle piękna, co tu dużo mówić. Podoba mi się to, że w kresce dopracowane są szczegóły czy to w mimice postaci czy w elementach ubioru, wystroju itp. Ja zwróciłam dodatkowo uwagę na naprawdę  ładnie narysowane oczy i włosy.
Oprawa muzyczna są mocną stroną tego anime. Można powiedzieć, że same się bronią ponieważ pochodzą od Shinkichi Mitsumune, który tworzył muzykę do takich serii jak Shoujo Kakumei Utena czy Rozen Maiden. Przekrój utworów jest tu dość spory bo znajdziemy i spokojne utwory i te dość energiczne, które pozwalają nabrać rozpędu wielu scenom. Bardziej spokojne, które budują nastrój pomiędzy dialogami lub urywnikami między bohaterami.                                        
Tak już na sam koniec mówiąc, jest to anime, przyjemne, jednak nie porywające. Wiele wątków można by pominąć, bo nie były zwyczajnie potrzebne. Mocny punkt to muzyka i dwójka głównych bohaterów, którzy są tak różni i w starciu ze sobą pokazują na co tak na prawdę ich stać i co są w stanie zrobić by uratować park.

To tyle ode mnie, mam nadzieję, że się podobało :)
                                                                                                                 Ev.

czwartek, 5 lipca 2018

Polecane dokumenty z Netflixa


Już od paru lat platformy internetowe takie jak: Netflix czy Showmax, zyskują coraz większą popularność. Służą jednak nie tylko do udostępniania filmów i seriali innych wytwórni, ale same biorą się za własne produkcje. Od około 6 miesięcy, sama korzystam z Netflixa z chłopakiem. Swietne jest to że każdy znajdzie tam coś dla siebie. Mnie pochłonęły filmy i seriale dokumentalne, które uwielbiam od lat. Skoro już mam te konto na Netflixie, postanowiłam Wam czasem powrzucać moich takich 5 polecanych produkcji z tej platformy. Podoba Wam się pomysł? Piszcie w komentarzach, a ja przejdę do filmów.



1. "Amanda Knox" (2016), reż. Rod Blackhurst, Brian McGinn
Film dotyczy jednej z najgłośniejszych spraw ostatnich lat. Amerykańska studentka na wymianie, Amanda Knox, znajduje ciało zamordowanej współlokatorki, Meredith Kercher. Od momentu rozpoczęcia śledztwa, spadły na nią gromy oskarżeń ze strony włoskiej prokuratury i prasy. Jeśli nie słyszeliście jeszcze o tej historii, to warto ją sobie przybliżyć. Gdy oglądałam ten film nie mogłam uwierzyć czasem w irracjonalność pewnych elementów zawartych w śledztwie, oraz w tragedię tej dziewczyny, która publicznie została okrzyknięta "diabłem w owczej skórze". Film nie daje nam jednoznacznej odpowiedzi, kto zabił, ale przybliża nam okoliczności i cały przebieg sprawy z roku 2007. I chyba nie ma jednoznacznej odpowiedzi na to kim jest właściwie Amanda, ofiarą czy mordercą. Choć sprawa już została zamknięta, to do dziś w internecie trwają dyskusję o winie Amandy w tym zajściu. Ja mam swoje zdanie na ten temat, ale wolałabym byście sami obejrzeli bez jakichkolwiek sugestii z mojej strony. A wierzcie mi że film jest na prawdę wart obejrzenia.


2. "Ikar" (2017), reż. Bryan Fogel
Ubiegłoroczny oscarowy dokument, który początkowo miał być badaniem Bryana Fogela, czy da się oszukać system antydopingowy. Reżyser pod okiem specjalistów zaczyna "szprycować się"  odpowiednimi środkami, sprawdzając jednocześnie swoją sprawność po nich. Gdy jednak przedstawia nam się Grigorij Rodczenkow, szefa Moskiewskiego laboratorium antydopingowego, film przybiera nie tylko tempa, ale całkowicie zmienia jego koncepcje. Z filmu badającego system antydopingowy, staje się dokumentem śledzącym największy skandal sportowy na arenie międzynarodowej, jaki miał kiedykolwiek miejsce. Można zauważyć, że sam reżyser jest w szoku toku zaistniałych wydarzeń.



3. "The Hunting Ground" (2015), reż. Kirby Dick
To na prawdę szokujący dokument, uświadamiający w jak złym stanie jest system na uniwersytetach w USA. Film przedstawia nie tylko porażające statystyki, ale i historie dziewczyn, które padły ofiarami gwałtu i nie otrzymały od swoich szkół żadnej pomocy... a wręcz przeciwnie. O problemie napastowania seksualnego na kampusach w Stanach Zjednoczonych, wiadomo nie od dziś, jednak ten film mówi nie tylko o tym. Przede wszystkim pokazuje w jaki sposób uczelnie chronią gwałcicieli. Film jest bardzo oburzający, momentami wzruszający. Mnie osobiście bardzo podnosił ciśnienie. Nie rozluźnicie się przy nim, to na pewno, ale temat jest ważny. I to bardzo. Każda dziewczyna powinna go zobaczyć. Chłopak również!



4. "Jim & Andy"(2017), reż. Chris Smith
Myślę że nikomu nie muszę przedstawiać, Jima Carreya. To rewelacyjny komik i aktor. Dokument opowiada kulisy filmu "Człowiek z księżyca", gdzie Jim wciela się w tragiczną postać swojego idola sprzed lat, Andy'ego Kaufmana. Są w nim zawarte wcześniej nie publikowane materiały zza scen, na których upublicznienie wcześniej nie chciała zgodzić się wytwórnia, by nie zniechęcić widzów do aktora. Jim nie tylko wciela się w postać Andy'ego za pomocą metody Stanisławskiego. On staje się Kaufmanem. Widać w tym filmie dwie strony, komiczną przez to co Jim... a raczej Andy, robi na planie, a także tą według mnie ważniejszą - tragiczną, która pokazuje nie tyle życie Kaufmana, ale destrukcyjną przemianę Jima. Przyznam że nabrałam jeszcze większego podziwu do niego, że tak bardzo chciał poświęcić się dla roli, ale jednocześnie niestety, umocnił mnie w przekonaniu, że najbardziej weseli ludzie na świecie, są tak na prawdę najsmutniejsi, tylko nie mogą tego dać po sobie poznać. 



5. "November 13. Attack on Paris" (2018), reż. Gedeon Naudet, Jules Naudet
Każdy z nas słyszał o tragedii, która dotknęła Francję w 2015 roku. Seria zamachów wstrząsnęła całym światem. Ten świeży dokument, przedstawia z niesamowitą dokładnością w jaki sposób przebiegały ataki i akcję ratunkowe. W tym filmie (a raczej mini-serialu) pojawiają się rozmowy z byłym Prezydentem, Francois Hollande, z szefami ochrony i osobami, które przeżyły zamachy. Pokazano również materiały nakręcone z tego dramatycznego wieczoru. Wzbudza na prawdę wiele emocji, ale przede wszystkim wzrusza. Nie jest łatwo tego słuchać, ale na prawdę warto. Dokument zrealizowany bardzo profesjonalnie i ze smakiem, o ile takie tematy mają inny smak niż goryczy. 


To moi ostatni ulubieńcy, choć przyznam, że jeszcze paru by się znalazło. Jak będzie fajny odbiór, chętnie napisze Wam o innych produkcjach, nie koniecznie tylko o dokumentalnych (choć ich oglądam najwięcej). A wy znacie jakieś dobre filmy dokumentalne? 

Pozdrawiam
Kavka.
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka