wtorek, 13 listopada 2018

Leski w Starym Klasztorze


Tak właśnie, w Starym Klasztorze. Wywołało to u mnie niemałe zdziwienie. Wszystkie koncerty na jakich tam byłam, odbywały się na Sali Gotyckiej. A tu niespodzianka.

Pracownicy lokalu zaprosili gości do klimatycznej, oświetlonej ciepłym światłem lamp ze starymi abażurami Sali z barem. Publiczność rozsiadła się na masywnych starych krzesłach przy drewnianych równie starych stołach przed mini sceną, na której roiło się już od instrumentów, odsłuchów i licznych kabli.

Za każdym razem, kiedy tam jestem w tym lokalem jestem tak samo urzeczona wystrojem. Drewniany bar, masa komód i półek z książkami fajne koresponduje z gotyckim sklepieniem krzyżowym.

Ale wracając do koncertu. Na scenę wyszedł zespół i zabrał mnie w emocjonalną podróż po tej części miłości, która następuje po tym, jak opadnie kurz. „Skąd ten wir”, ”Skóra”, „Pocisk”, „Cukier”, „Bejrut” i inne utwory płynęły, zalewając przestrzeń ciepłymi i głęboko emocjonującymi dźwiękami. Teksty o tym etapie związku, który następuje po spędzonych razem latach poruszały do głębi w zestawieniu z delikatnymi brzmieniami gitary leskiego i elektronicznymi dodatkami. Te ostatnie chyba najbardziej fascynują mnie w „Bejrucie”, „Cukrze” i moim ulubionym utworze „Wszystko co kocham”. Są niepokojące. A na koncercie, słuchając muzyki Leskiego na żywo, wrażenie pogłębiło się kolosalnie i miażdżyło.





Przed czwartym utworem Leski zaprosił na scenę obecną na koncercie Natalię Grosiak, wokalistkę Mikromusic. Wykonali razem tytułowy utwór krążka – „Miłość. Strona B”. Wybrzmiało to fantastycznie. Wciąż, kiedy to wspominam, mam ciarki na ramionach.

Pomiędzy nowymi utworami, muzycy wykonali również kilka kawałków ze „Splotu” w nieco odświeżonych aranżacjach. Te również wypadły fantastycznie. Nie ukrywam, że miałam nadzieję usłyszeć „Od rac”, „Lubię takie gry” i „Kosmonautę”.

Na bis poleciał uwielbiany przez wielu fanów Leskiego „Polaroid”. Muzycy nie ukrywali niechęci do wykonania tego utworu, ze względu na kameralną przestrzeń lokalu – nie byli w stanie się słyszeć, choć odsłuchy mieli odkręcone możliwie najmocniej. Kawałek mimo to wyszedł fantastycznie.

Ogółem był to przepiękny koncert. Z całą pewnością pójdę na Leskiego jeszcze raz, kiedy tylko będę miała taką okazję. Wam również polecam. Zwłaszcza, jeśli taki będzie odbywał się w kameralnych warunkach. Uważam, że Leskiego tylko tak powinno się słuchać, ponieważ takich warunkach najlepiej odbiera się tak wrażliwą muzykę.

Brownie

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka