czwartek, 12 kwietnia 2018

"How I mte your mother"


Na wstępie powiem tylko tyle, że to zbrojna okupacja rubryki seriali. Fluffy attack!
Skoro obrońcy skapitulowali to do sedna sprawy. Ostatnio naszło mnie na obejrzenie jakiegoś już leciwego serialu komediowego, oczywiście produkcji amerykańskiej bo oni tworzyli takie seriale od lat w tempie strzelania z M60 dla nie wiedzących w cholerę szybko.

Jak poznałem waszą matkę przedstawia historię Teda Mosby’iego, który opowiada swoim dzieciom jak poznał ich rodzicielkę. Koleś ma naprawdę narąbane pod sufitem bo zaczyna opowieść od roku 2005, a swoją żonę poznał dużo, dużo później. Mniejsza o rozwlekłość jego historii, pora skupić się na tym co owa historia pokazuje. 



Cały serial to perypetie Teda i jego czwórki przyjaciół. Zacznijmy od przedstawienia samego Teda. Młody 26 letni architekt, mieszkający w nowym jorku, człowiek porażka… znaczy się niepoprawny romantyk czekający na tą jedyną, pasjonat kaligrafii, poezji, krzyżówek, zbierania monet i siedzenia w barze do białego rana. Jego największym życiowym marzeniem jest spotkać miłość swojego życia, zamieszkać z nią i mieć dzieci. Oczywiście z biegiem czasu priorytety się Panu Mosbyiemu odrobinkę zmieniają, ale to już opowie wam serial. 

Drugą postacią jest przyjaciel ze studiów Teda niejaki Marshall Eriksen kolejny człowiek, który twardo stąpa po ziemi. Marshall na studiach postanowił ratować świat, a żeby to zrobić musi zostać prawnikiem i walczyć ze złymi korporacjami. Domyślacie się, że matka ziemia pomimo swojego ogromu to tak średnio stoi z hajsem żeby wypłacać swoim prawnikom pensje na czas… albo tak żeby w ogóle? Marshall ma też swoje marzenie żeby się ożenić i mieć czwórkę dzieci, ale on w przeciwieństwie do głównego bohatera ma nieco bliżej do spełnienia swoich celów.
Tutaj pojawia się druga osoba, która ma uczestniczyć w planie ożenku i płodzenia dzieci wraz z Eriksenem niejaka Lily Aldrin. Absolwentka historii sztuki, która aktualnie pracuje jako przedszkolanka. Swojego przyszłego męża poznała już na studiach i od tamtej pory są nierozłączną parą. Lily jest też niespełnioną malarką i jej sztuka jest mniej więcej lotów tak wysokich jak pierwsze samoloty braci Wright.
Pora na czwartego z całej paczki, czyli Barneya Stinsona. Od samego początku serialu o Barneyu nie wiemy zbyt wiele. Pracuje w wielkiej korporacji i robi tam coś o czym ani widzowie, ani jego przyjaciele nie mają pojęcia. Główną cechą Stinsona jest to, że to straszny pies na baby tak delikatnie mówiąc (w jednym odcinku pada liczba 200.. sami się domyślcie z czym związana) oraz to, że cały czas popiernicza w garniturze.
Ostatnia osoba, która też z resztą jako ostatnia dołączyłą do paczki przyjaciół, Panie i Panowie Robin Scherbatsky. Dziwnie brzmiące nazwisko? Tak, Robin pochodzi z Kanady i przez cały serial jej przyjaciele nia daja jej o tym zapomnieć, z resztą ona sama nie może o tym zapomnieć. Kanadyjka (tak wiem to takie harcerskie łóżko) przyjechała do wielkiego NYC by zostać prezenterką telewizyjną. Wreszcie jakieś sensowne marzenie, a nie ratowanie ziemi czy szukanie drugiej połówki. Wracając do tematu kariera wschodzącej gwiazdy telewizji zaczyna się dosyć ciężko od prowadzenia programu gdzie liczba widzów sięga od 1 do 1,5. Na domiar złego na samym początku serialu poznaje głównego bohatera, który bardzo szybko się w niej zakochuje… naprawdę szybko to było coś około 17-18 minut. 



Większość akcji serialu rozgrywa się w Nowym Jorku, w barze Maclaren's oraz w mieszkaniu wynajmowanym przez Marshalla i Teda. Z rozwojem wydarzeń liczba miejsc gdzie dzieje się akcja systematycznie wzrasta, ale i tak dwie wymienione wyżej lokacje należą do tych najważniejszych. Obsada aktorska tak jak liczba miejsc rośnie dodając takie postacie jak członkowie rodziny głównej piątki bohaterów oraz ich znajomi z pracy.
HIMYM to serial komediowy choć czasem potrafi poruszyć poważny temat i dać widzowi zagwozdkę, jak my byśmy postąpili w takiej sytuacji. Głównym nurtem fabularnym są relacje między głównymi bohaterami oraz oczywiście (niestety) wątek poznawania matki dzieci Teda. Ja rozumiem, że poznanie TEJ JEDYNEJ to ważne wydarzenie w życiu człowieka, ale żeby robić o tym dziewięcio sezonowy serial?

Warto przysiąść nad tym dziełem choć końcowe odcinki ponoć nie powalają na kolana. Mówię ponoć bo to właśnie one czekają przede mną w kolejce do oglądania.
Serial w kategori komediowej póki co mocne 7/10.
Okupacja zakończona Fluffy ROLLOUT!

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka