sobota, 25 czerwca 2016

One on one. Paul McCartney w Pradze.




Tydzień pełen wrażeń! Kilka dni po Comie w Warszawie przyszedł czas na kolejną podróż życia – piękna stolica Czech już na mnie czekała. Rzecz jasna nie obyło się bez zwiedzania pięknego praskiego Starego Miasta i zgubienia się w metrze, bo te punkty wycieczki trzeba było odhaczyć z listy rzeczy do zrobienia.
Wieczorem 16 czerwca już tyle o ile ogarniałam praskie metro. Bez większych problemów z jedną przesiadką dotarłyśmy razem z przyjaciółką na O2 Arenę. Towarzyszył nam tłum ludzi w t-shirtach z nadrukowanymi charakterystycznymi czterema mężczyznami przechodzących przez przejście dla pieszych. Rzecz jasna koszulki Abbey Road nie były jedynymi jakie spotkaliśmy, ale znacznie górowały ilością nad pozostałymi wzorami.
Po przejściu przez ochronę, która dokładnie sprawdzała, czy nie chcemy zabić nikogo pilniczkiem do paznokci (ostrożności nigdy za wiele!), ruszyłyśmy na poszukiwanie naszych miejsc. Zajęło nam to trochę czasu, ale kiedy usiadłyśmy na trybunie, ogarnęło nas to cudownie przejęcie. Siedziałyśmy dokładnie na wprost boku sceny i jak na tę wysokość zasadniczo blisko.
Emocje rosły. Nie mogłam się doczekać... aż w końcu tłum na płycie zaczął szaleć! Na scenie pojawił się wyczekiwany Paul McCartney.
Koncert otworzył utworem „A Hard Day's Night” dobrze znanym fanom z repertuaru zespołu The Beatles. Artysta wykonał 32 utwory (nie licząc 6 bisów). Większość z nich została nagrana lata temu przez Beatlesów, ale wiele należało do solowego dorobku artysty jak i do grupy Wings.



Byłam niesamowicie usatysfakcjonowana koncertem. Usłyszałam jedne ze swoich ulubionych utworów jak na przykład „Love Me Do”, „Queenie Eye”, „Eleanor Rigby”, „Something” i „Live and Let Die”. Przy ostatnim z wymienionych kawałków pokazano niesamowite show z udziałem ognia i fajerwerków! Coś niesamowitego!
Ostatnim utworem było „Hey Jude”, którego nie mogło zabraknąć, a bisy otworzyło piękne i ponadczasowe „Yesterday”.

Byłam pod ogromnym wrażeniem siedemdziesięciocztero letniego muzyka. Na scenie był po prostu niesamowity! Biegał, tańczył, zachęcał ludzi do zabawy. Świetne było dla mnie również to w jaki sposób śpiewał. Każde słowo dało się bezproblemowo zrozumieć, nawet nie znając tekstów piosenek. Dykcja Paula jest wręcz zniewalająca w zestawieniu z tymi wszystkimi genialnym utworami. Nawet kiedy starał się mówić po czesku, dałam radę coś zrozumieć! A warto nadmienić, że nawet w najmniejszym stopniu nie znam tego języka :D
Takiego przeżycia jakiego dostarczyłam na koncercie w Pradze z trasy „One on One” życzę każdemu z Was! Przywiozła stamtąd wspomnienia, których nigdy nie zapomnę.



Następnym razem opowiem o imprezie, na którą nie musiałam jechać aż tak daleko ;)

Pozdrawiam ciepło,
Brownie!

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka